Kobiece oddziały rosyjskiego Zachodniego Okręgu Wojskowego. (fot. mil.ru)
Kobiece oddziały rosyjskiego Zachodniego Okręgu Wojskowego. (fot. mil.ru)

Rosjanki zmuszane do intymnych relacji z oficerami. "Frontowe żony"

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 81
Radio Swobowa opublikowało reportaż, w którym poinformowało o wykorzystywaniu seksualnym kobiet służących w rosyjskich oddziałach przez wysokich rangą wojskowych. — Często nie pozostawiają swoim ofiarom wyboru, dlatego zgoda na takie praktyki staje się dla kobiet warunkiem przeżycia na froncie.

Margarita, która wróciła z wojny na Ukrainie, już od dwóch miesięcy przebywa na rehabilitacji. Regularnie odwiedza psychologa, przyjmuje antydepresanty i próbuje zapomnieć o tym, co ją spotkało, ale zapomnieć się nie da. Usłyszała od lekarza, że będzie potrzebowała około pół roku, by przezwyciężyć stany lękowe i ataki paniki — poinformowano w relacji niezależnego portalu Sibir.Realii, będącego jedną z filii Radia Swoboda.

Jak poinformowano, 42-latka wstąpiła do armii ze względów finansowych, próbując poprawić swoją sytuację materialną. Kobieta utrzymuje dwójkę chorych dzieci oraz musi spłacać duży kredyt.


Rosjanki zmuszane do bycia "frontowymi żonami"

Jak wyjaśniło Radio Swoboda, Margarita na Ukrainie miała służyć jako sanitariuszka, lecz "wpadła w oko" jednemu z pułkowników, który zamierzał oddelegować ją do siedziby sztabu. Kobieta nie zgodziła się być kochanką oficera, czyli - w wojskowym slangu - "frontową żoną", dlatego została za to ukarana. Przez miesiąc musiała wegetować w skrajnie trudnych warunkach, śpiąc niemal na gołej ziemi, bez możliwości skorzystania z wojskowego namiotu.

— Obowiązywało tam tylko jedno prawo - słowo pułkownika. (...) Chcieli mnie złamać, żebym zgodziła się zostać jego kochanką. Nie dałam się, a gdy (oficer) zrozumiał, że (mu się nie uda), natychmiast rozkazał wysłać mnie do jednostek artylerii. Na pierwszą linię frontu. Być może sądził, że tam po prostu zdechnę — mówiła Margarita w rozmowie z Radiem Swoboda.

42-latka podkreśliła, że większość wysyłanych na wojnę kobiet zgadza się na rolę "frontowych żon", ponieważ jest to dla nich szansa na przeżycie. Jak wskazała, "oficerowie rozdzielają między sobą żołnierki niczym towar".

— Jedna dla zwiadowców, inna dla czołgistów, jeszcze inna dla piechoty — przyznała.

"Te kobiety były zastraszane i katowane"

Margarita podkreśliła jednocześnie, że nawet to, że kobiety zgadzają się na bycie "frontowymi żonami" nie zawsze gwarantuje im nietykalność.

— Widziałam na własne oczy, jak oficer postrzelił "swoją" dziewczynę Swietłanę. Nie wiem, czy wcześniej sobie popili, czy to się stało z zazdrości. A potem zainscenizowali to w ten sposób, że niby dokonali tego Ukraińcy. (...) Swietłana przeżyła, ale została inwalidką. Przeszła już pięć operacji, a czeka ją jeszcze szósta — relacjonowała 42-latka.

— Kobiety zmuszane do stosunków seksualnych z oficerami były często zastraszane i katowane. Swietłanę bili kolbą karabinu, co mogą potwierdzić świadkowie. Być może działo się tak dlatego, że chociaż wszystkie "frontowe żony" były zamężne, tylko Swietłana zdecydowała się o tym opowiedzieć swojemu małżonkowi. Niektóre kobiety musiały nawet godzić się na intymne relacje z kilkoma mężczyznami. Nikt ich jednak za to nie potępiał, ponieważ najważniejszym celem stało się tam dla wszystkich przeżycie na wojnie — opisuje Margarita.

"Kazali im kopać własne groby"

Kobieta w rozmowie z Radiem Swoboda opowiedziała także o innych wstrząsających przykładach traktowania podwładnych w rosyjskiej armii. Jak wskazała, najdrastyczniejsze z nich dotyczyły żołnierzy, którzy odmawiali udziału w szturmach na pozycje przeciwnika.

— (Oficerowie) kazali im kopać sobie własne groby. Gdy już wykopali, zmuszali ich, by położyli się w tych grobach. Potem inni żołnierze, którym grożono bronią, byli zmuszani do przysypywania (swoich kolegów) ziemią - i to tak, że nie było im widać nawet głów. Potem dowódca plutonu czy kompanii chodził i po kolei strzelał do tych dołów. Jeśli kogoś trafił, to ten ktoś żegnał się z życiem, a jeśli przeżył - wychodził z tego grobu już jako człowiek ze zwichniętą psychiką. Takiemu było już wszystko jedno. Potem wysyłali ich na pierwszą linię frontu. Niektórzy nie wrócili. Inni, dorośli mężczyźni, do dziś (po tych wydarzeniach) nie potrafią np. zapanować nad swoimi potrzebami fizjologicznymi — mówiła Margarita.

Wojskowi zmuszani do przebywania w okopach

Kolejny przykład nieludzkich relacji pomiędzy żołnierzami i ich dowódcami dotyczył wojskowych zmuszonych do długotrwałego przebywania w okopach.

— Oni sobie sami przestrzeliwali nogi, byle tylko się stamtąd wydostać. Siedzieli w okopach tygodniami i nie byli już (nawet) w stanie prosto chodzić. Stopy gniły im od ciągłej wilgoci i mrozów. Kiedy zdejmowali buty, byłam po prostu przerażona, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Wszystko było czarne. Mięso z zaschniętą krwią, nie można było nawet rozróżnić palców. Jedyne, co można było zrobić, to amputować — opisała rozmówczyni Radia Swoboda.

Nic nowego?

W ocenie niezależnych rosyjskich badaczy i obrońców praw człowieka takie przykłady traktowania żołnierzy w armii nie są niczym nowym i powtarzają się od dziesiątków lat. Według docenta Wyższej Szkoły Gospodarki w Petersburgu Maksima Arzamascewa nawet co czwarta kobieta służąca w rosyjskim wojsku zetknęła się z jakąś formą przemocy seksualnej.

Podczas jednej z wojen w Czeczenii w latach 90. XX wieku lub na początku XXI wieku, pewien oficer musiał wręcz ukrywać niezamężne kobiety służące na podstawie kontraktu, żeby nie zostały wykorzystane przez dowódców, którzy przyjechali do tej jednostki na inspekcję - wspominał w rozmowie z Radiem Swoboda psycholog Igor Seliwanow. 

RB

(na zdjęciu: kobiece oddziały rosyjskiego Zachodniego Okręgu Wojskowego / źródło: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka