Tajemnicze słowa Zełenskiego. Mówił o Rosjanach i rozliczeniu za Smoleńsk

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 448
Do historii przeszła wizyta Wołodymyra Zełenskiego w Polsce - pierwsza, oficjalna w czasie inwazji. Na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie padła wzmianka o katastrofie smoleńskiej i odpowiedzialności Rosjan. Przemówienia prezydenta Ukrainy słuchał cały świat.

- Im więcej wolności będziemy mieli, tym więcej będzie gwarancji dla sprawiedliwości - przekonywał Wołodymyr Zełenski w wystąpieniu. Potem przeszedł do wątku rozliczeń rosyjskiego agresora za historyczne zbrodnie z czasów II wojny światowej i obecnych. W tym zestawieniu znalazła się katastrofa z 10 kwietnia 2010 roku. 

"Rosja odpowie za Smoleńsk"

- Więcej gwarancji, że nasz wspólny wróg będzie ponosił odpowiedzialność za Bykownię, Buczę, za Katyń i Smoleńsk, będzie ponosił odpowiedzialność do końca życia, tutaj na ziemi i na wieki - podkreślił ukraiński przywódca. 


- Sprawiedliwość to będzie historyczne osiągnięcie naszych pokoleń - mówił, dodając, że Ukraińcy i Polacy stoją "ramię w ramię". W ubiegłym roku Zełenski podczas wystąpienia do Zgromadzenia Narodowego też nawiązał do katastrofy smoleńskiej. - Pamiętamy straszną tragedię w Smoleńsku z 2010 roku. Pamiętamy, jak były badane okoliczności tej katastrofy. Wiemy, co to oznaczało dla was i co oznaczało dla was milczenie tych, którzy wszystko dokładnie wiedzieli, ale cały czas oglądali się jeszcze na naszego sąsiada - przemawiał. 


Ukraińscy politycy uważają, że w Smoleńsku był zamach

Niedawno były prezydent Wiktor Juszczenko odpowiedział, wspominając Lecha Kaczyńskiego: - Jestem przekonany (że Rosjanie zabili polskiego prezydenta). Myślę, że Polacy go nie docenili. Był bystrym prezydentem, który zawsze patrzył w przyszłość - komentował były prezydent Ukrainy, który był głównym bohaterem Pomarańczowej Rewolucji. Podobne poglądy wyrażał mer Lwowa, Andrij Sadowy. - Świat nie zareagował adekwatnie. Wszyscy pamiętamy, co zdarzyło się w Smoleńsku. Jestem przekonany na 100 proc., bo Rosjanie lubią robić takie symboliczne rzeczy - sugerował urzędnik. 


Fot. Wołodymyr Zełenski w Warszawie/PAP

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka