(GUS opublikował zawyżone dane dotyczące liczebności wilków i rysi w Polsce. Fot. Pixabay)
(GUS opublikował zawyżone dane dotyczące liczebności wilków i rysi w Polsce. Fot. Pixabay)

GUS publikuje zawyżone dane. Eksperci alarmują

Redakcja Redakcja Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 37
Główny Urząd Statystyczny opublikował w Roczniku Statystycznym dane dotyczące liczebności wilków i rysi w Polsce. Grupa badaczy w liście do prezesa GUS zwraca uwagę, że zaprezentowane dane są zawyżone w stosunku do danych zebranych w ramach badań naukowych.

Zawyżone dane opublikowane przez GUS

Grupa specjalistów zajmujących się dużymi drapieżnikami zwróciła uwagę na błędne dane dotyczące liczebności tych zwierząt udostępniane w Rocznikach Statystycznych. W liście skierowanym do prezesa GUS Dominika Rozkruta siedmioro badaczy ssaków - wśród nich m.in. specjalista od wilków dr hab. Robert Mysłajek, prof. UW i dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN prof. Michał Żmihorski - zwraca uwagę, że dane dotyczące liczebności wilków i rysi są zawyżone w stosunku do danych zebranych w ramach badań naukowych.

Badacze apelują o to, by GUS na potrzeby Roczników Statystycznych korzystał z analiz GIOŚ (Główny Inspektorat Ochrony Środowiska) zamiast z danych oszacowanych przez GDOŚ (Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska).

GUS czerpał informacje ze złego źródła 

W liście czytamy, że co roku Główny Urząd Statystyczny zamieszcza w Roczniku Statystycznym Ochrona Środowiska informacje o liczebności populacji wilka, rysia i niedźwiedzia w Polsce. Jako źródło tych informacji podawana jest Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ).


"Jednak, zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, a także podległe jej regionalne dyrekcje ochrony środowiska, nie są zobowiązane do oceny liczebności gatunków chronionych, zatem nie posiadają do tego ani odpowiednich narzędzi, ani przeszkolonego personelu, ani przeznaczonych na ten cel środków finansowych. Na potrzeby sprawozdania do GUS starają się one pozyskać dane o liczebności dużych drapieżników z różnych źródeł, takich jak Polski Związek Łowiecki, czy Lasy Państwowe. Tymczasem żadna z tych instytucji również nie jest powołana do monitoringu gatunków chronionych, tym bardziej tak trudnych do policzenia jak duże ssaki drapieżne. Nie mają do tego kompetencji, narzędzi ani opartej na naukowych podstawach metodyki. Dlatego informacje pozyskiwane z tych jednostek nie mają żadnej wartości merytorycznej i określane są zarówno przez naukowców, jak i Komisję Europejską, jako szacunki oparte na przypuszczeniach (quesstimates)" - czytamy w liście.

Sygnatariusze zwracają uwagę, że jedyną instytucją w Polsce ustawowo powołaną do realizacji Państwowego Monitoringu Środowiska (PMŚ) jest Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ). Przypominają, że GIOŚ otrzymuje środki finansowe z budżetu państwa, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska oraz z funduszy europejskich na monitoring chronionych gatunków i jest prawnie zobowiązany do udostępniania innym podmiotom (w tym także GUS) zebranych w ramach PMŚ danych.

Ocena liczebności populacji ssaków drapieżnych jest kosztowna i pracochłonna 

W liście naukowcy zwracają uwagę na rozbieżności w danych dotyczących liczebności wilków i rysi w 2018 r. opublikowanych w Roczniku Statystycznym Ochrona Środowiska 2019 (stan na 2018 r.) oraz zebranych w ramach prowadzonego przez GIOŚ monitoringu tych gatunków.

"Podczas gdy GUS podaje, że w Polsce żyło wówczas 2 868 wilków oraz 427 rysi, to dane GIOŚ mówią o 1886 wilkach oraz 123 rysiach" - poinformowano w liście. I zwrócono uwagę, że Dane GIOŚ o liczebności wilków i rysi, zebrane podczas szeroko zakrojonych badań terenowych z wykorzystaniem metod genetycznych, były podstawą do przygotowania przez polski tząd raportu dla Komisji Europejskiej.

"Ocena liczebności populacji dużych ssaków drapieżnych jest zadaniem niezwykle trudnym, pracochłonnym i bardzo kosztownym. Dla przykładu monitoring wilka i rysia realizowany przez GIOŚ w latach 2018-2020 kosztował blisko 3 mln zł" - podają autorzy listu.

I zaznaczają, że przepisy nie wymagają, by dla populacji gatunków chronionych takie liczenia były wykonywane co roku. "Niejasne jest również, dlaczego te najtrudniejsze do policzenia gatunki chronione zostały wybrane przez GUS, by co roku przedstawiać ich liczebność w Roczniku Statystycznym Ochrona Środowiska" - uważają autorzy listu.

"Żądanie podawania ich liczebności skierowane do GDOŚ i pośrednio do regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, prowadzi do pojawiania się na łamach wydawnictw GUS danych nieprawdziwych, wprowadzających polską i zagraniczną opinię publiczną w błąd" - komentują.

Badacze apelują, by informacje o liczebności wilków, rysi i niedźwiedzi były publikowane na podstawie danych GIOŚ i tylko w tych latach, w których znane są końcowe wyniki monitoringu i opracowany został raport dla KE.

MP

Fot. Pixabay

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości