Lech Wałęsa (L), Maria Kiszczak (P) (fot. PAP)
Lech Wałęsa (L), Maria Kiszczak (P) (fot. PAP)

Lech Wałęsa o Marii Kiszczak. "Okazała się słaba, dała się podejść"

Redakcja Redakcja Lech Wałęsa Obserwuj temat Obserwuj notkę 35
Lech Wałęsa w rozmowie z "Faktem" odniósł się do śmierci Marii Kiszczak, żony wieloletniego szefa MSWiA w latach 80-tych i współtwórcy stanu wojennego, Czesława Kiszczaka. Były prezydent Polski przyznał, że "ma do niej wielkie pretensje". — Dała się podejść. Okazała się słaba, ale prawda zwycięży, prędzej czy później — powiedział Wałęsa.

Maria Kiszczak nie żyje. Wałęsa "ma do niej pretensje"

Maria Kiszczak zmarła w wieku 88 lat. O śmierci matki poinformowała w poniedziałek jej córka, Ewa. Na temat żony Czesława Kiszczaka wypowiedział się w rozmowie z "Faktem" były prezydent Polski Lech Wałęsa. Polityk przyznał, że nigdy nie poznał Kiszczakowej.

— Osobiście jej nie spotkałem, mimo że raz byłem u nich w domu. Odeszła, a ja mam do niej wielkie pretensje, bo dała się podejść. Przywieźli jej karton dokumentów z prośbą, żeby powiedziała, że ona to znalazła w szafie. I czekałem, aż wreszcie powie prawdę, ale nie zdążyła. Może gdzieś to zapisała. Postąpiła nie fair — powiedział Wałęsa.


Dokumenty w domu Kiszczaków. "Dała się podejść"

Przypomnijmy, że w 2016 roku Maria Kiszczak – jak poinformował IPN – chciała sprzedać przechowywane przez jej męża dokumenty z czasów PRL-u. Ostatecznie, po akcji prokuratora i policji akta zostały zabrane z jej domu, jednak pieniędzy nie dostała. Informowano wówczas, że u Kiszczakowej wśród znalezionych dokumentów znalazły się takie, które stanowiły dowód na współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa jako TW "Bolek". Były prezydent wielokrotnie podkreślał, że podpisy na tych aktach są sfałszowane.

Lech Wałęsa uważa, że Maria Kiszczak "dała się podejść i zrobiła bardzo niedobrą rzecz".

— Liczę, że może gdzieś zapisała prawdę, że komuś powiedziała, bo jednak dała się podejść i zrobiła bardzo niedobrą rzecz. Kiszczak walczył ze mną, ja walczyłem z Kiszczakiem. Ale kiedy się walka zakończyła, to nagrał to i powiedział prawdę, że nigdy nie było moich własnoręcznie podpisywanych dokumentów. Więc mimo wszystko zachował się porządnie na koniec swojego żywota — powiedział były prezydent w rozmowie z "Faktem".

Wałęsa o Kiszczakowej: "Okazała się słaba"

Wałęsa wskazał, że prawda jest taka, iż do domu Marii Kiszczak "przywieziono karton dokumentów" i kazano jej powiedzieć, że znalazła to w "jakiejś garderobie".

— I na to czekałem, że jak kiedyś przyjdą prawdziwe sądy, to ona to powie. Nie zdążyła — powiedział były prezydent. Dodał, że generał Czesław Kiszczak wielokrotnie próbował "zabrać mu autorytet" i zaszkodzić poprzez rozsyłanie fałszywych dokumentów na jego temat.

— On te paszkwile wysyłał na różne adresy. Bo chodziło o to, żeby zabrać mi autorytet. I niektórzy z tych ludzi odsyłali to np. do rządu — powiedział Wałęsa. Dodał, że te dokumenty zebrał później szef MSW Krzysztof Kozłowski, po czym przejęli je jego przeciwnicy polityczni i ogłosili je teczką "Bolka".

— Ludzie są słabi i silni. Ona okazała się słaba. Ale prawda zwycięży, prędzej czy później — podsumował Lech Wałęsa.

Kiszczakowa spocznie obok męża?

Jak informuje "Fakt", grób Czesława Kiszczaka na prawosławnym cmentarzu na Woli w Warszawie jest nadal w dobrym stanie, zatem możliwe jest, że Maria Kiszczak również zostanie tam pochowana. Jak dotąd nie wiadomo, kiedy i gdzie odbędzie się pogrzeb kobiety.

Kiszczakowa przez większość życia deklarowała się jako katoliczka, lecz przyznawała również, że nie chodzi do kościoła. Również sam generał Kiszczak deklarował, że jest katolikiem, jednak, jak wskazuje "Fakt", ze względu na jego "niechlubną przeszłość" nie zostałby "pożegnany z honorami" i pochowany na Powązkach w Warszawie i finalnie spoczął w rodzinnym grobowcu na cmentarzu prawosławnym.

RB

(na zdjęciu: Lech Wałęsa (L), Maria Kiszczak (P) / źródło: PAP)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka