Kierowca z Sokratesa drastycznie przekroczył prędkość, zabił pieszego. Sąd dopatrzył się też winy w ofierze (fot. Pixabay)
Kierowca z Sokratesa drastycznie przekroczył prędkość, zabił pieszego. Sąd dopatrzył się też winy w ofierze (fot. Pixabay)

Zabił, bo za szybko jechał. „Szok, że sąd przypisuje ofierze część winy”

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 67
— Najbardziej szokujące jest to, że sędzia uznał, iż pieszy, który wchodził na przejście, przechodził przez pasy, przed którymi zatrzymał się inny kierowca i ustąpił pierwszeństwa, powinien nad dachem tego stojącego samochodu dostrzec pirata, który pędził prawie 140 km/h przez miasto. Według sędziego samochód był jaskrawy, a jeden ze świadków stwierdził, że słyszał wcześniej ryk samochodu. Logika takich orzeczeń, jak to pozwoli zawsze ofierze wypadku przypisać część winy. I myślę, że jako społeczeństwo nie powinniśmy się na to godzić – mówi Salonowi 24 Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu BRD24.pl.

Opublikowaliście Państwo w portalu BRD24 informację o uzasadnieniu sądu w sprawie zmniejszenia wyroku dla sprawcy tragicznego wypadku na ulicy Sokratesa. Nie wszyscy czytelnicy muszą znać to uzasadnienie, jakby Pan przypomniał co w nim się znajduje?

Łukasz Zboralski: W wielkim skrócie: już wcześniej było wiadomo, tylko nie znaliśmy uzasadnienia, że sędzia w tej sprawie uznał, że kierowca jest oczywiście winny. Uznał też jednak, że pieszy przyczynił się do tego, że zginął na przejściu dla pieszych rozjechany przez pirata drogowego. Teraz poznaliśmy uzasadnienie sądu. Najważniejsze najbardziej szokujące jest to, że sędzia uznał, iż pieszy, który wchodził na przejście, przechodził przez pasy, przed którymi zatrzymał się inny kierowca i ustąpił pierwszeństwo, powinien nad dachem tego stojącego samochodu dostrzec pirata, który pędził prawie 140 km przez miasto. Wg sądu powinien go dostrzec z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że według sędziego samochód był jaskrawy. Po drugie dlatego, że jeden ze świadków, który był na tej ulicy, jeden, podkreślam, stwierdził, że słyszał wcześniej ryk samochodu. Na tej podstawie sędzia uznał, że pieszy powinien się cofnąć na chodnik i wtedy nie doszłoby do tragedii.

Jak to w ogóle oceniać, tego typu stanowisko sądu?

Logika takich orzeczeń jak to pozwoli zawsze ofierze wypadku przypisać część winy. I myślę, że jako społeczeństwo nie powinniśmy się na to godzić.

Niektórzy krytykę tego uzasadnienia uznają za czepianie się. Bo sąd zmniejszył karę zaledwie o 4 miesiące, sprawca i tak trafia na 7 lat do więzienia.

Oczywiście trzeba podkreślić, że jak na polskie warunki ten kierowca został ukarany i tak bardzo surową karą. Biorąc jednak pod uwagę skalę dramatu, który tam się rozegrał jest bardzo bolesne, że nawet w takiej sprawie sędzia doszukał się minimalnej winy pieszego.

Przypomnijmy może jak wyglądał ten wypadek. Na bielańskiej ulicy Sokratesa przechodziła rodzina, dwoje ludzi z dzieckiem. Jeden kierowca się zatrzymał. Drugi jadąc z bardzo dużą prędkości wjechał w rodzinę, zabijając mężczyznę.

O tym, jak dramatyczny był to wypadek, jak bardzo wstrząsnął ludźmi świadczy to, że to właśnie ten wypadek wywołał presję społeczną, która sprawiła, że władza w Polsce po wielu latach od PRL wreszcie unormowała przepisy prawa dotyczące pierwszeństwa na pasach na takie, jakie są w całej Europie.


Prokuratura w pewnym momencie chciała zmiany kwalifikacji czynu z wypadku ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo z zamiarem ewentualnym.

Tak, tu jednak mamy innego rodzaju problem. Ja powiedziałem, że kara jest bardzo surowa jak na polskie możliwości, ponieważ w Polsce za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym można dostać maksymalnie 8 lat. W tym wypadku prokuratura uważała, że skoro ktoś jest mechanikiem, ma przerobiony samochód na bynajmniej nie bezpieczny to wie, co z nim zrobił. Ma pełną świadomość, jak ten pojazd jest niesprawny. Do tego rozpędza się w miejscu, w którym mieszka, na osiedlowej ulicy. Wg prokuratury robiąc to sprawca godził się z tym, że kogoś zabije. Jednak w polskich sądach utarła się taka linia orzecznicza, że zabójstwo z zamiarem ewentualnym udało się przypisać tylko raz kierowcy, który uciekał przed policją przez Wrocław i dokonał więcej przestępstw. Ta sytuacja powoduje, że powinniśmy w Polsce zmienić prawo i wpisać do kodeksu nowe przestępstwo, morderstwo drogowe. To nie jest nowość, takie przepisy są na przykład we Włoszech. Niemcy też potrafią skazywać takich ludzi za zabójstwo.

Po tragedii na Bielanach drogowcy wyremontowali ulicę Sokratesa. Czy można zatem uznać, że tak potworny wypadek czegoś nas nauczył, doprowadził do jakichś zmian mających wyeliminować tego typu tragedie w przyszłości?

Wspomniałem już o najważniejszej zmianie. Wypadek z ulicy Sokratesa w skali ogólnopolskiej zwrócił uwagę na ten problem, który poruszany był już 10 lat temu. Bo przypomnę, że 10 lat temu posłanka Platformy Obywatelskiej Beata Bublewicz złożyła projekt normujący, czyli zmieniający zasady na przejściach dla pieszych na lepsze. Ale wtedy dojrzałość polityczna była w Polsce niewielka. Ten tragiczny wypadek pozwolił to przełamać i widzimy, efekty w postaci zmiany prawa. Za to w skali lokalnej faktycznie odmienił tę ulicę, która prowadzi przez osiedle. Po remoncie nie da się tam fizycznie tak bardzo rozpędzać. Są ronda, zawężone jezdnie, na pewno jest tam bezpieczniej. To wreszcie może się oczywiście przełożyć na skalę ogólnopolską, bo różne samorządy czerpią od Warszawy, czy od większych miast wskazówki jak kształtować przestrzeń w miastach.


(zdjęcie ilustracyjne / źródło: Pixabay)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo