Oczywiście reset miał miejsce. Ale wtedy naprawdę wiele osób wierzyło w to, że choć Rosji daleko do demokracji, to sytuacja tam będzie się zmieniać na lepsze. A polski rząd tym bardziej musiał brać pod uwagę, że jakieś stosunki z tak dużym sąsiadem powinniśmy ułożyć. Nikt nie przewidział, że Putin będzie w tej chwili zbrodniarzem wojennym – mówi Salonowi 24 Jan Ordyński, publicysta, wiceprzewodniczący Towarzystwa Dziennikarskiego.
Dużym echem odbył się pierwszy odcinek wyemitowanego w TVP serialu „Reset”, o resecie rządu Donalda Tuska w relacjach z Federacją Rosyjską. Oglądał Pan ten materiał?
Jan Ordyński: Obejrzałem dość obszerny fragment. Wysiadłem w połowie. Po pierwsze, ten film jest po prostu nudny. Po drugie jest tendencyjny, z postawioną z góry tezą, że stosunki polsko-rosyjskie w okresie rządów Donalda Tuska były w jakiś sposób specjalnie zaplanowane. Że był jakiś niecny plan, aby być uległym wobec Federacji Rosyjskiej i Władimira Putina. A jeżeli robi się taki program z tezą założoną z góry, autorzy oskarżają, moim zdaniem niesłusznie, bez uwzględnienia kontekstu tamtych czasów, to dla mnie ten program nie jest nic wart, bo niczego istotnego nie wnosi.
Ale tytułowego resetu z Rosją nie da się zanegować – taka polityka była prowadzona, można co najwyżej dyskutować o intencjach. Czy na przykład wynikało to z naiwności, czy czegoś innego?
Oczywiście, że reset miał miejsce. Ale ja uważam, że wtedy był czas, że można było liczyć na to, że sytuacja w Rosji się zmieni. Jestem członkiem Rodziny Katyńskiej. I trzy dni przed katastrofą smoleńską, w środę 7 kwietnia, byłem razem z premierem Donaldem Tuskiem i rodzinami w Katyniu. Przyjechał ówczesny premier Rosji - Władimir Putin. Wygłosił antystalinowskie przemówienie, mówił o zbrodni katyńskiej dokładnie tak, jak chcielibyśmy, żeby Rosjanie o niej mówili. Wygłosił przemówienie, jakie chcieliśmy usłyszeć. Naprawdę wiele osób wierzyło w to, że choć Rosji daleko do demokracji, to sytuacja tam będzie się zmieniać na lepsze. A polski rząd tym bardziej musiał brać pod uwagę, że jesteśmy obok Rosji. Że jakieś stosunki z tak dużym sąsiadem, powinniśmy ułożyć. Nikt nie przewidział, że Putin będzie w tej chwili zbrodniarzem wojennym.
Ale już wtedy wiele osób ostrzegało przed uległością wobec Rosji, więc chyba warto zbadać, dlaczego takie, a nie inne decyzje były podejmowane?
Oczywiście, należy to zbadać. Ale nie przygotowywać materiałów pod z góry założoną tezę. Jeśli jest coś w temacie nowego, to oczywiście trzeba to przedstawić. Ale przygotować rzetelny materiał – film, bądź artykuł – uwzględniający też kontekst całej sytuacji. Czyli można krytykować pewne decyzję, ale przypomnieć też kontekst czasu w jakim to się odbywało. A jeżeli są jakieś sprawy, które wymagają wyjaśnienia powiedziałbym prawnokarnego, no tego jest wywiad, jest kontrwywiad, jest prokuratura, a potem sąd.
Jak ten serial wpłynie na opinię publiczną?
Moim zdaniem przekonani wyborcy PiS, gdy obejrzą ten serial, tylko utwierdzą się w tym, że Tusk był na sznurku Angeli Merkel i właściwie kolegował się z Putinem. Od dłuższego czasu słyszę tę melodię i niczego nowego się nie dowiaduję. Nie wiem, może w kolejnych odcinkach nastąpi jakieś „odkrycie Ameryki”.
Ale prawdę mówiąc nie spodziewam się tego. A jeśli nic naprawdę przełomowego się nie zdarzy, to film będzie miał ograniczony efekt. Radykalnych zwolenników PiS utwierdzi w przekonaniu o współpracy rządu Tuska z Rosją. Ale wyborców niezdecydowanych i sympatyków opozycji film nie przekona.
Źródło zdjęcia: "W 2008 roku nikt nie przewidział, że Putin będzie zbrodniarzem wojennym Władimir Putin". Fot. PAP/EPA/GAVRIIL GRIGOROV / SPUTNIK / KREMLIN POOL
