Kolejne odejście ze "Szkła Kontaktowego". Jacoń przerywa milczenie

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 157
Afera wokół "Szkła Kontaktowego" zatacza coraz szersze kręgi. Po Krzysztofie Daukszewiczu i Robercie Górskim, ze znanego programu odchodzi Artur Andrus w geście solidarności z satyrykiem. Jakby tego było mało, oliwy do ognia dolał Piotr Jacoń w swoim najnowszym wpisie na Instagramie.

Trzeci prowadzący, który żegna się z programem

O odejściu kolejnego prowadzącego poinformował Tomasz Sianecki w niedzielnej edycji programu. Tym razem chodzi o Artura Andrusa.

- "Szkło" jest wartością, której będziemy bronić. Jeśli chodzi o naszych kolegów, czyli Krzysztofa Daukszewicza, Roberta Górskiego i Artura Andrusa, możemy im tylko bardzo serdecznie podziękować za wszystko, co dla "Szkła" zrobili. My będziemy próbowali ten program dla państwa w dalszym ciągu robić - przekazał dziennikarz.

Chaos w "Szkle Kontaktowym". Jacoń zabiera głos

Do najnowszych doniesień o masowej dezercji ze "Szkła Kontaktowego" odniósł się Piotr Jacoń. Przypomnijmy, że to właśnie dziennikarz, który prywatnie jest ojcem transpłciowego dziecka, poczuł się dotknięty pytaniem Daukszewicza o to, "której płci jest dzisiaj" na końcu wydania. 

Daukszewicz twierdzi, że postawa Jaconia zniszczyła jego karierę w TVN24 a także naraziła go i jego rodzinę na falę hejtu. Tymczasem dziennikarz informacyjny postanowił odnieść się do tych zarzutów w obszernym wpisie na Instagramie. - Z Panem Krzysztofem rozmawialiśmy dwa dni po "tamtym" incydencie. Jego żona pisała wtedy na FB o hejcie, jakiego doświadczają. Wysłałem esemesa z pytaniem, czy mogę zadzwonić. Pół godziny później oddzwonił on. Był w drodze do warsztatu na wymianę opon. Zapytałem, jak się ma. "Ja, panie Piotrze, jestem stary Litwin" - odpowiedział. "Daję radę". Wróciliśmy do tego, co się wydarzyło. Kto, co powiedział i jak to zrozumiał. "No dobrze, Panie Piotrze, ale jakie konkluzje?" - zapytał w końcu. Ja na to, że chyba najważniejsza jest ta, iż umiemy ze sobą rozmawiać. Zgodził się. Skończyliśmy żartem, że teraz, gdy się gdzieś spotkamy w towarzystwie, będziemy ostentacyjnie wpadać sobie w ramiona. By pokazać, jak to się robi, gdy ludzie się dogadują. O tej rozmowie napisałem w poście. Wtedy, cztery tygodnie temu. Dla przykładu - relacjonuje dziennikarz. 

- Żona Pana Krzysztofa popłakała się ze wzruszenia, gdy usłyszała o telefonie ode mnie. Z radości i ulgi. Napisała o tym w komentarzu na moim profilu na IG. W odpowiedzi wysłałem Jej pozdrowienia. To było miesiąc temu. Potem nie było mnie w kraju. Do sprawy nigdzie publicznie nie wracałem - kontynuuje Jacoń.  

-Ale sprawa wróciła kilka dni temu wraz z tym esemesem: "Panie Redaktorze, może już Pan wracać do pracy. Niech się Pan nie boi, mnie w TVN 24 już nie ma. Jednego ksenofoba na Pana drodze mniej. Zostali jeszcze Kaczyński i Czarnek. Z nimi będzie ciężej, ale życzę sukcesu. Ps. Co sprawia przyjemność kiedy z ofiary człowiek zamienia się w kata? Ciekawi mnie to. Życzę sukcesów i na tym polu. Z szacunkiem. Krzysztof Daukszewicz" Miesiąc temu napisałem: szukajmy sojuszników a nie wrogów. Podtrzymuję - oświadczył Jacoń. 

Całość można przeczytać tutaj:

Fala odejść ze "Szkła kontaktowego"

Krzysztof Daukszewicz zrezygnował z występów w "Szkle Kontaktowym" po tym, jak doszło do nieprzyjemnego incydentu w programie z Piotrem Jaconiem. Na satyryka wylała się fala krytyki, również ze strony dziennikarza TVN24, który ma transpłciową córkę. Robert Górski oświadczył, że nie będzie występował w tej telewizji na znak solidarności z Daukszewiczem. Teraz w jego ślady poszedł Andrus. Co będzie dalej z programem? Stacja nie opublikowała jeszcze oświadczenia w tej sprawie.


MB

Fot. Piotr Jacoń/TVN24

Czytaj dalej:



Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura