źródło: PAP
źródło: PAP

Wagnerowcy aktywni na Białorusi. Propagandyści straszą atakiem na NATO

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 114
Wagnerowcy szkolą białoruskie siły obrony terytorialnej - alarmują analitycy wojenni. Najemnicy są obecni od kilku u naszego wschodniego sąsiada. "Grupa Wagnera jest obecna na Białorusi, polskie służby monitorują sytuację" - przekazał na Twitterze zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Pojawiają się informacje rosyjskiej propagandy o potencjalnym zajęciu tzw. przesmyku suwalskiego

Grupa Wagnera na Białorusi. Służby monitorują sytuację

O tym, że kolejni Wagnerowcy trafiają na Białoruś wiedzieliśmy już od kilku dni z różnych źródeł. Teraz informacje o aktywności najemników potwierdził polski rząd.


- Grupa Wagnera jest obecna na Białorusi. Pierwsi wagnerowcy dojechali, może być ich w tej chwili kilkuset. (...)Polskie służby monitorują sytuację, by wiedzieć ilu wagnerowców ostatecznie trafi na Białoruś - przekazał Stanisław Żaryn.

- Wiemy jedno, Rosjanie będą wykorzystywali Grupę Wagnera, tak jak robią to wszędzie na całym świecie. Wagnerowcy de facto realizują misje dla Kremla i na zlecenie Kremla - dodał niepokojąco sekretarz stanu.


Wagnerowcy zajmą przesmyk suwalski? Groźby w rosyjskiej telewizji

Rosyjska propaganda znów dała o sobie znać przy okazji aktywności najemników. Kremlowscy dygnitarze twierdzą, że bojownicy z dawnej grupy mogą... zająć przesmyk suwalski, który łączy Białoruś z Królewcem. Oznaczałoby to de facto atak na całe NATO bowiem wspomniany kawałek ziemi leży na terenie Polski i Litwy.

- Jest coś takiego jak korytarz suwalski. Jeśli coś się stanie, nam ten korytarz suwalski będzie bardzo potrzebny - mówił generał pułkownik Andriej Kartapołow w propagandowym programie Władimira Sołowjowa.

Ukraińcy potwierdzają: Wysoka aktywność najemników

Rzecznik ukraińskiej straży granicznej Andrij Demczenko poinformował w sobotę, że ukraińska SG rejestruje przemieszczanie się na Białorusi poszczególnych oddziałów najemniczej rosyjskiej Grupy Wagnera.


- Nasze dane na chwilę obecną wskazują, że na Białorusi zaczęły być widoczne poszczególne grupy przedstawicieli prywatnych firm wojskowych, przemieszczające się z terytorium Rosji - oświadczył Demczenko. W komunikacie, ogłoszonym na Telegramie, rzecznik dodał, że pogranicznicy śledzą sytuację, "by zrozumieć, jakie są miejsca dyslokacji, zadania bojowników i ich liczba".

Wcześniej w sobotę niezależny projekt Biełaruski Hajun, monitorujący przemieszczanie się wojsk na Białorusi, podał wiadomość o kolumnie pojazdów Grupy Wagnera w obwodzie mohylewskim. Grupa ta - według projektu - przekroczyła granicę z Rosją w nocy z piątku na sobotę i kieruje się w stronę miejscowości Osipowicze.

Najemnicy szkolą białoruskie służby? Niepokojące informacje

Co wagnerowcy mogą robić teraz na Białorusi? Czemu aktywnie się przemieszczają? Analitycy uspokajają, że mogą oni szkolić ukraińskie służby mundurowe m.in. wojska terytorialne. Na razie informacja ta nie została potwierdzona. Przekazują ją białoruskie media propagandowe i - co ciekawe - opozycyjne.

- Wygląda, że to jest prawda, bo pod Osipowiczami trwają ćwiczenia białoruskich wojsk obrony terytorialnej, gdzie instruktorami są wagnerowcy - napisała analityczka z Państwowego Instytutu Spraw Międzynarodowych Anna Maria Dyner.

Komentatorzy są natomiast zgodni, że informacje o ewentualnym zajęciu tzw. przesmyku na tą chwilę mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Niecały tysiąc żołnierzy nie byłby wstanie tego zrobić.

Koniec grupy Wagnera jaką znamy. Najemnicy rozproszeni

Pięć dni po nieudanej próbie puczu w Rosji odpowiedzialny za bunt Jewgienij Prigożyn miał spotkać się z Władimirem Putinem. Rosyjski przywódca miał zaproponować szefowi Grupy Wagnera, by dowodzeni przez niego bojownicy walczyli odtąd w strukturach rosyjskiej armii. Szef wagnerowców odrzucił tę propozycję. Putin na odmowę zareagował wściekłością.

- Wagner nie istnieje - powiedział po tym spotkaniu Putin w rozmowie z dziennikiem "Kommiersant". - Nie ma ustawy o prywatnych organizacjach wojskowych. Czegoś takiego po prostu nie ma - dodał.

Przypomnijmy, że po nieudanym "marszu na Moskwę" Prigożyn wraz z najbliższymi towarzyszami uciekł właśnie na Białoruś. Wygląda na to, że do tego państwa trafi więcej byłych najemników.

MB

Źródło zdjęcia: Najemnicy Grupy Wagnera w Rostowie nad Donem. Fot. PAP/Arkady Budnitsky

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka