(Pani Joanna w poruszającej rozmowie z TVN24. Fot. Twitter/@FaktyTVN)
(Pani Joanna w poruszającej rozmowie z TVN24. Fot. Twitter/@FaktyTVN)

Dramat pacjentki w szpitalu. Przyjęła tabletkę poronną, a pielęgniarka wezwała policję

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 144
Pani Joanna postanowiła opowiedzieć o dramatycznej historii, jaka przydarzyła się jej w szpitalu. Kobieta po zażyciu tabletki poronnej, ponieważ ciąża miała zagrać jej życiu, udała się do placówki medycznej, a pielęgniarka, gdy dowiedziała się o sytuacji wezwała policję. Jak wynika z relacji pacjentki, funkcjonariusze ją przesłuchiwali oraz była upokarzana. Bezprawnie rzekomo zabrano jej również laptop i telefon.

Funkcjonariusze mieli znęcać się nad kobietą 

Sprawę pani Joanna opisano w materiale “Faktów” TVN. Do dramatycznego zdarzenia doszło w jednym z krakowskich szpitali trzy miesiące temu. Kobieta po zażyciu tabletki poronnej, gdyż ciąża zagrażała zdrowiu, udała się do placówki medycznej. Pielęgniarka, gdy dowiedziała się o sytuacji wezwała policję. 


Policjanci w trakcie badania zaczęli przesłuchiwać kobietę. – Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?!" – opowiedziała kobieta w rozmowie z TVN24. 

– Czterech mężczyzn pilnowało jednej, przestraszonej kobiety. Utworzyło kordon wokół pacjentki, utrudniało nam to pracę. Oni nie byli w stanie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana – relacjonował lekarz oddziału ratunkowego Szpitala Wojskowego, do którego trafiła pani Joanna. 


Zabrano jej laptop i telefon 

Kobieta relacjonuje, że podczas interwencji, policjanci zabrali jej laptopa. Potem, w eskorcie policjantów, została przewieziona do Szpitala im. Narutowicza z oddziałem ginekologicznym. Tam czekający już patrol zmusił panią Joanną do oddania telefonu. – Co chwilę pojawiały się tylko pytania: gdzie ma telefon, gdzie ma laptop – opisuje kobieta.

Redakcja "Faktów" TVN o komentarz poprosiła prokuraturę okręgową w Krakowie. "Obecność policjantów wynikała z konieczności asystowania Zespołowi Ratownictwa Medycznego" – poinformowano. Przekazano również, że toczy się postępowanie z artykułów mówiących m.in. o pomocy w aborcji i w związku z tym śledczy nie mogą udzielić bardziej szczegółowych informacji.

Biedroń: Jestem wstrząśnięty 

Sprawa nie przeszła bokiem w mediach. Na reportaż zareagował Robert Biedroń. Jestem wstrząśnięty historią pani Joanny, która zażyła tabletki poronne. Na SOR przesłuchiwało ją 4 policjantów. Kazali robić przysiady, kaszleć. Zarekwirowali telefon i laptopa. Przyjęcie tabletki poronnej jest w pełni legalne. Lewica tak tego nie zostawi!” – zapewnił europoseł Nowej Lewicy. 

Posłanka Katarzyna Kotula domaga się z kolei wyjaśnień od szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i kierownictwa policji. 


Lewica domaga się dymisji Komendanta Głównego Policji 

Lewica domaga się od premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego dymisji Komendanta Głównego Policji Jarosława Szymczyka po doniesieniach o interwencji policjantów w krakowskim szpitalu.

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski poinformował na specjalnie zwołanej konferencji o skierowaniu wniosku do premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego o odwołanie Komendanta Głównego Policji gen. Jarosława Szymczyka. "Pan generał Szymczyk powinien przestać być szefem polskiej Policji, bo ją kompromituje" - powiedział szef klubu Lewicy.

Posłanka Lewicy Magdalena Biejat podkreśliła, że w Polsce przerwanie własnej ciąży przez kobietę jest legalne. "Kobieta, która przerwała swoją własną ciążę ma do tego pełne prawo. Ma prawo do opieki, ma prawo do wsparcia, ma prawo do tego, żeby uszanować jej intymność, nietykalność cielesną, jej decyzję" - mówiła.

Reakcja Ministerstwa Zdrowia 

Policję poinformował lekarz leczący pacjentkę. Informacja nie dotyczyła aborcji, czy też przyjęcia środka wczesnoporonnego, ale zagrożenia życia pacjentki - przekazało PAP w środę Ministerstwo Zdrowia odnosząc się do sytuacji opisanej we wtorek przez "Fakty" TVN.

Resort zwrócił uwagę na fakt, że policję poinformował lekarz leczący pacjentkę.

"Informacja nie dotyczyła aborcji, czy też przyjęcia środka wczesnoporonnego, ale zagrożenia życia pacjentki" - podkreślił. Jak dodał, policja towarzyszyła zespołowi ratownictwa medycznego, który udał się w trybie pilnym do pacjentki.

"Od strony medycznej postępowanie lekarzy i personelu szpitali było prawidłowe" - zaznaczyło Ministerstwo Zdrowia. Jednocześnie wskazało, że w sprawie postępowania funkcjonariuszy policji należy kontaktować się z ich przełożonymi.

W polskim prawie nie ma kar za przerywanie własnej ciąży ani za zakup tabletek dla siebie. Przepisy przewidują sankcje, dla tych którzy komuś robią aborcję (art. 152 Kodeksu karnego).

Policja: kobieta miała myśli samobójcze 

Komunikat ws. wydała krakowska policja. Jak przekazano, z rozpytania kobiety wynikało, że od lat leczy się psychiatrycznie, tego dnia miała myśli samobójcze i jakiś czas temu zażyła medykamenty wywołujące poronienie. Jednocześnie poinformowała, że medykamenty zamówiła przez Internet, ale odmówiła ujawnienia szczegółów transakcji zakupu. Zachodziło podejrzenie że nie pochodzą one z legalnego źródła.

Policja przekazała również, że z uwagi na to, iż istniało podejrzenia popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła zachodziła konieczność zabezpieczenia urządzeń, które kobieta używała do finalizowania transakcji zakupu tych środków (laptop, telefon).

Jednocześnie policjanci musieli sprawdzić czy kobieta nie ma przy sobie środków pochodzących z niewiadomego źródła, które po zażyciu mogłyby zagrażać jej życiu.

Jak podała policja, zabezpieczenie telefonu i laptopa zostało protokolarnie udokumentowane. Zabezpieczenie ich było konieczne dla ustalenia źródła zakupywanego leku i zbadania, czy jego sprzedaż odbyła się legalnie. Bowiem według art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne, kto wprowadza do obrotu lub przechowuje w celu wprowadzenia do obrotu produkt leczniczy, nie posiadając pozwolenia na dopuszczenie do obrotu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

MP

(Pani Joanna w poruszającej rozmowie z TVN24. Fot. Twitter/@FaktyTVN)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka