fot. YouTube
fot. YouTube

Arabowie w Zakopanem. Na Giewont najchętniej wjechaliby taksówką

Redakcja Redakcja Turystyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 26
Górale martwili się o sezon turystyczny, tymczasem, podobnie jak w ubiegłym roku, na Podhalu pojawili się Arabowie. Jeszcze kilka lat temu byli sensacją, dziś już nikogo nie dziwią liczne rodziny z Bliskiego Wschodu przechadzające się po Krupówkach. Dlaczego Arabowie pokochali Zakopane?

Traktują Zakopane jak Disneyland

Niskie ceny biletów lotniczych do Krakowa i atrakcyjny dla przybyszów z Bliskiego Wschodu region - to wszystko sprawiło, że Zakopane stało się popularne wśród muzułmanów. Jednak, w odróżnieniu od turystów z Polski, to nie górskie wycieczki są dla nich atrakcją, ale góralska kultura. Traktują Zakopane jak Disneyland.

Goście z Półwyspu Arabskiego zaczęli pojawiać się masowo pod Giewontem na kilka lat przed pandemią. Przybywali pełnymi rodzinami. Wtedy na Krupówkach brodaci mężczyźni o śniadej karnacji skóry i kobiety ubrane w hidżab, otoczone wianuszkiem dzieci, byli traktowani jak sensacja. Dziś już nikogo nie dziwi ich obecność.


Arabowie zwykle rezerwują najdroższe hotele, ale znacznie częściej decydują się na wynajem całych domów. Muszą w nich być solidne ogrodzenia, a w oknach żaluzje lub zasłony. Preferują model "odgrodzony od świata", by nikt nie naruszał ich prywatności.

Górale się cieszą  z ich obecności, gdyż są to turyści z tzw. dużym portfelem i wypełniają lukę po obywatelach Rosji czy Białorusi, którzy wcześniej potrafili mocno się zabawić w stolicy Tatr. Arabowie też bardzo chętnie wydają pieniądze. Kochają luksus i są w stanie sporo za niego zapłacić. Natomiast bardzo nie lubią chodzić.

Wszędzie chcą jeździć autem

Nie ma mowy, by wspięli się na jakikolwiek szczyt. Co najwyżej przejadą się kolejką linową na Kasprowy Wierch, albo wjadą zaprzęgami konnymi do Morskiego Oka. Ale i to rodzi problemy. Najchętniej wszędzie wjechaliby samochodem. Nawet na Giewont. Zakopiańscy taksówkarze opowiadają, jak wiele razy słyszeli żądania, by zawieźć arabskich gości dosłownie pod drzwi albo pod sam wagonik kolejki. Gdy odmawiali ze względu na to, że złamaliby w ten sposób obowiązujące przepisy, to goście wyciągali plik pieniędzy i twierdzili, że za ewentualny mandat też zapłacą, byle tylko nie musieli trudzić się na własnych nogach.

Górskie wycieczki Arabowie zastępują inną  atrakcją - zakupami. Polskie ceny nie robią na nich wrażenia, więc przybysze z Bliskiego Wschodu kupują na potęgę tradycyjne pamiątki. Są dla nich niezwykle atrakcyjne. Chętnie też fotografują się na tle góralskiej architektury oraz tubylców w tradycyjnych strojach.

- Jesteśmy dla nich abstrakcyjnym Disneylandem. Dla nas Tunezja czy Egipt to także abstrakcja, bo jest to inna kultura, klimat, natura, estetyka. Zakopane z kolei jest dla nich abstrakcją nie tylko temperaturowo-krajobrazową, ale też kulturową, bo historia góralszczyzny jest dla nich zupełnie nowym doświadczeniem - tłumaczy Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

Boją się polskiego jedzenia

Turyści z Bliskiego Wschodu w Zakopanem czują się na Podhalu na egzotycznych wakacjach. Strome szczyty, ośnieżone nawet latem robią na nich wrażenie. Podobają im się lokalne budowle z drewna, myślą, że stare i zabytkowe. Arabowie doceniają także polskie temperatury w lecie. Bo jest tu bardzo zielono i dużo chłodniej niż w ich kraju.

Obecność turystów z Bliskiego Wschodu nie zachwyca tylko restauratorów. Goście z zagranicy unikają bowiem tradycyjnych karczm i lokalnego jadła w obawie przed sensacjami żołądkowymi i tym, że miejscowi kucharze zaserwują im wieprzowinę. Zwykle wybierają kuchnię włoską.

ja

(Na zdjęciu arabscy turyści w Zakopanem, fot. YouTube.com)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo