Otwarte jest pytanie, jak będą wyglądać relacje prezydenta Andrzeja Dudy  z nowym rządem? Fot. PAP/Andrzej Lange
Otwarte jest pytanie, jak będą wyglądać relacje prezydenta Andrzeja Dudy z nowym rządem? Fot. PAP/Andrzej Lange

Negocjacje koalicyjne. Ekspert tłumaczy, czy Andrzej Duda może zaskoczyć

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 103
Prezydent Andrzej Duda przyzwyczaił nas, że jest bardzo silnie związany ze swoim politycznym zapleczem i do tej pory nie miał raczej ochoty stawać się politykiem w pełni samodzielnym. Z drugiej strony ma jednak teraz absolutnie unikatową okazję pokazać, że chce być uczestnikiem tworzenia takiej kultury politycznej, która pozwoliłaby mu uzyskać w końcówce tej prezydentury pozycję polityka niezależnego. Powinno mu zależeć na tym, aby być dobrze wspominanym jako prezydent nie jednej partii, tylko jako prezydent dążący do szukania tego, co w istocie i w praktyce społeczeństwo polskie łączy, a nie dzieli – mówi Salonowi 24 prof. Wawrzyniec Konarski, politolog, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Trwają rozmowy o tworzeniu nowego rządu przez ugrupowania, do tej pory będące w opozycji. I widać pewne różnice między nimi: Lewica chce wpisać do umowy koalicyjnej kwestie światopoglądowe, ludowcy się temu sprzeciwiają. Jednocześnie są kuszeni przez PiS, choć jednoznacznie zaprzeczają, by mogli wejść w koalicję z formacją Jarosława Kaczyńskiego. Czy Pana zdaniem jakakolwiek zmiana konfiguracji i utrzymanie się PiS przy władzy jest możliwe, czy przeciwnie – obecna opozycja na pewno przejmie rząd, a różnice w trakcie negocjacji są normalne przy tworzeniu umów koalicyjnych?

Prof. Wawrzyniec Konarski:
Uważam, że jeżeli PSL w jakimkolwiek stopniu dałby się skusić obietnicom PiS-u, to by zaprojektował swoją samolikwidację. To po pierwsze. Po drugie, wysłałby wyraźny sygnał do swojego elektoratu, że nie szanuje zdania wyborców, którzy w ten sposób powiedzieli „nie” próbom zawłaszczania elektoratu wiejskiego przez PiS. W związku z tym osobiście uważam, że byłby to gest samobójczy dla PSL-u.

Spory przy tworzeniu koalicji są rzeczą normalną, czy paradoksalnie one nie pomagają nawet PSL i Lewicy, bo formacje te pokazują, że mają własną tożsamość, różnią się od innych, ale też dogadują się, by odsunąć PiS od władzy.

Trzecia Droga, której częścią jest PSL, musi sobie zdawać sprawę, że doskonały wynik, jaki osiągnęła, jest w dużej mierze konsekwencją agitacji, którą na rzecz Trzeciej Drogi uprawiał Donald Tusk, a na czym straciła Lewica. Mówię o tym dlatego, że jest to jedna z ważnych przesłanek ku temu, żeby i PSL i ruch Szymona Hołowni zdały sobie sprawę, że poparcie dla nich jest poparciem zawyżonym.

Wspomniana wyrazistość powinna być czymś, co powinno być obiektem zainteresowania poszczególnych partii. Nie ma się co dziwić, że będą się pojawiały sprawy sporne w ramach tej potencjalnej przyszłej koalicji rządzącej. Jednak powinny być one dyskutowane w duchu kompromisu.

Zakładając, że powstanie rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, będzie on musiał jakoś ułożyć sobie relacje z prezydentem Andrzejem Dudą do 2025 roku. Czekają nas dwa lata permanentnego konfliktu? 

Na to pytanie odpowiem nieco przewrotnie. Andrzej Duda przyzwyczaił nas, że jest bardzo silnie związany ze swoim politycznym zapleczem i do tej pory nie miał raczej ochoty stawać się politykiem w pełni samodzielnym.  Z drugiej strony, ma jednak teraz absolutnie unikatową okazję pokazać, że chce uczestniczyć w tworzeniu lepszej kultury politycznej, do udziału w tym zapraszając całą szeroko pojętą polską klasę polityczną. Takie działanie pozwoliłoby mu mu uzyskać w końcówce drugiej kadencji pozycję polityka niezależnego, co zawsze jest rzeczą miłą w perspektywie oceny tej prezydentury w dłuższej perspektywie czasowej. Mówiąc krótko, powinno mu zależeć na tym, aby być dobrze wspominanym jako prezydent nie jednej partii, tylko jako prezydent dążący do szukania tego, co w istocie i w praktyce społeczeństwo polskie łączy, a nie dzieli.

Redakcja

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka