Sylwia Peretti o rajdzie syna w Krakowie: "Winna jest cała czwórka"

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
Powraca sprawa tragicznego wypadku samochodowego, który przed czterema miesiącami wydarzył się w Krakowie. Po nocnym rajdzie zginęło czterech młodych mężczyzn, w tym kierowca – Patryk Peretti, syn celebrytki Sylwii Peretti. W pierwszym wywiadzie po zdarzeniu jedna z "Królowych życia" mówi wprost: "Dla mnie cała czwórka zawiniła tragedii".

W nocy z 14 na 15 lipca w Krakowie na Alei Krasińskiego rozbiło się żółte Renault Megan RS. Wszyscy pasażerowie auta, czyli czterech młodych mężczyzn, zginęli. Samochód, jak widać na nagraniu z miejskiego monitoringu, znacznie przekroczył limit prędkości, a następnie wpadł w poślizg i rozbił się o barierki.  


Tragiczny rajd w Krakowie

W wyniku późniejszych ustaleń wyszło na jaw, że auto prowadził Patryk Peretti, syn Sylwii Peretti – modelki, influencerki i uczestniczki programu "Królowe życia". Był w dodatku pod wpływem alkoholu. Wypadek wywołał niemałe kontrowersje w całej Polsce. Wiele osób było wprost oburzonych nocnym rajdem pod wpływem środków odurzających. Dodatkowej medialności sprawie nadał fakt, że widoczny na monitoringu miejskim w momencie kolizji auta przechodzień był poszukiwany przez policję. Jak się okazało, obcokrajowcowi nie postawiono jednak w końcu zarzutów.

Sylwia Peretti, matka zmarłego tragicznie kierowcy, przez długi czas wstrzymywała się od wypowiadania się na temat sprawy. Na łamach "Vivy" otworzyła się jednak i postanowiła przełamać milczenie. Wprost wyznała, że nie jest w stanie otrząśnąć się po tragedii.  


Sylwia Peretti przerywa milczenie

– Śmierć mojego syna Patryka wydarzyła się po nic i nie widzę w niej żadnego sensu (...) W nocy z 14 na 15 lipca mój jedyny syn zginął w wypadku samochodowym. A ja? Ja umarłam razem z nim. Mnie nie ma. Nie istnieję. Nie jestem w stanie żyć, funkcjonować normalnie – to słowa zrozpaczonej kobiety.

Celebrytka wprost przekazuje też, że nie zamierza się poddawać. Jak wyjaśnia, winny tragedii nie jest stricte jej syn, który przejął prowadzenie samochodu na nieco ponad kilometr przed miejscem zdarzenia. - Winni są wszyscy współpasażerowie Renaulta - twierdzi Sylwia Peretti.

W wywiadzie nie zabrakło też gorzkich słów w kierunku hejterów. – Media i hejterzy każdego dnia przypominają mi o tym, co się stało. Wykorzystali tę tragedię i nie dali mi przeżyć żałoby, osądzając, że to ja jestem winna temu, co się stało. Nie potrzebuję przypominania. Stałam się żywym celem gazet, portali, ale przede wszystkim ludzi. Stałam się ofiarą, która znosi to, że z jej syna robią mordercę. Dla mnie cała czwórka zawiniła tragedii, którą dziś przeżywam ja oraz wszystkie rodziny zmarłych - oznajmiła. 


Fot. Renault Megane po rajdzie w centrum Krakowa/Krakowska policja

Salonik24

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości