W "Gazecie Wyborczej" pełno obelg pod adresem wyborców PiS. Wielowieyska ostrzega

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 273
W "Gazecie Wyborczej" ukazał się tekst Jarosława Bratkiewicza, który polecał Adam Michnik pt. "Tłum nie rozumie ni w ząb, co to jest patriotyzm, racja stanu, suwerenność". Były dyplomata napisał, że wyborców PiS cechuje "nieuctwo, ciemnota, przaśny narcyzm szlachty", a także określił ich jako "małpoludzią czeredę". Według Dominiki Wielowieyskiej z "Wyborczej" takie artykuły pomagają politycznie Jarosławowi Kaczyńskiemu.

"Już w latach 2006-07 w polskiej polityce, ponad powagą spraw i celów państwowych, rozhuśtała się iście małpoludzia czereda. Czyli rządzący PiS i nabożnie otaczający tę partię „lud pisowski” - pisze Jarosław Bratkiewicz, dyplomata, który doradzał MSZ w czasach rządów Donalda Tuska ws. polityki prowadzonej względem Rosji.   


Bratkiewicz nie wytrzymał 

"Grubiańskie i obskuranckie jestestwo „ludu pisowskiego" całkiem zgrabnie - może dzięki pokraczności i pierwowzoru, i odwzorowania - wpasowuje się w sarmacki etalon, wzorzec. Albowiem większość szlachty doby sarmatyzmu tylko z trudem można podciągnąć pod standardy arystokratyczne. W krajach na zachód od Rzeczypospolitej elity feudalne grosso modo legitymowały się wykształceniem, były obyte w świecie: europejskim oraz pozaeuropejskim, kolonialnym, przysposobione do fachowej obsługi maszynerii państwowej" - porównywał Bratkiewicz. 

Zdaniem publicysty na łamach "Gazety Wyborczej", prawicowy wyborca jest zacofany i chętnie popiera PiS w zamian za korzyści w postaci świadczeń. "Na statek ten udało się PiS-owi zamustrować bez mała pół Polski: wszystkie sieroty po PRL-u, które sens ekonomiki widzą w posunięciach administracyjno-redystrybucyjnych. Wypatrują „trzynastek", przydziałów i deputatów, wolny rynek pojmują jako pchli targ, a demokrację jako piwiarnianą pyskówkę. Znalazły się tam ofermy, lebiegi i strachajły czasów PRL-owskich, nadrabiające teraz patriotycznym zadęciem to, jak ongiś przymilały się do komunistycznych szafarzy dóbr, realizując kartki na mięso. Na pokładzie są też rozgorączkowane ofiary późnego urodzenia, teraz nieustraszenie idące z biało-czerwoną opaską i kosą na sztorc na zwidy i mamidła postkomunizmu, które upozorowała pisowska ideologia" - opisuje elektorat Zjednoczonej Prawicy Bratkiewicz.  


"Niedouk i gbur w barwach narodowych"

"Dzisiaj po stronie pisowskiej harcują niedouk i gbur w barwach narodowych. Wrogość, którą wylewają na inteligencję: „salon”, „jelyty”, „yntyligencję” - jak ją usiłują buraczanie wykpiwać - dorównuje nienawiści, jaką zachłystywał się lud sowiecki w zetknięciu ze światem Zachodu: eleganckim, wynalazczym, przedsiębiorczym, zdobywczym. W ten sposób ludy eurazjatyckie rekompensują sobie własne zacofanie, nieudaczność i gnuśność, które się stają, dzięki obrzędowej tromtadracji i pijaństwu, szczerymi cnotami: naszymi, rdzennymi, od pługa" - kpił Bratkiewicz.

"I „lud pisowski”, skupiony w trzódkę, którą PiS wypuszcza na wypas, pasterzą zaś księża-dobrodzieje, wywdzięcza się Kaczyńskiemu - jak kilkadziesiąt lat temu komunie - za dobrodziejstwa zapomóg oraz gościńców socjalnych i zwłaszcza za pognębienie „salonu” i „mądrali”. Jest mu tak wdzięczny, że nie wie, w co prezesa całować" - dodał Bratkiewicz. 

Tekst wywołał wiele reakcji w sieci. Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński przytoczył określenia Bratkiewicza, zestawiając je z wpisem Tomasza Lisa. To jest silniejsze od nich. „Małpoludy”, „prymitywy”, „znajdzie się komora”. Oni po prostu tak o Was myślą. Tomasz Lis zauważa, że przyznawanie się do tego wprost nie jest dla nich korzystne – ale jednocześnie szczerze pisze, co myśli: Głosowaliście na PiS? Musicie ponieść za to odpowiedzialność. Warto dobrze zapamiętać co piszą w tych dniach. I nie zapominać z kim mamy do czynienia - oświadczył. 

  


Oburzona Wielowieyska 

Do krytyków Bratkiewicza należy ponadto Dominika Wielowieyska, publicystka "Gazety Wyborczej". "To jest język oświeconych elit? "Małpoludzia czereda"? Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej, który w rządzie PiS był wtedy wiceministrem spraw zagranicznych, też się zalicza do tej grupy?" - zapytała w polemice. 

"To jest poziom argumentacji charakterystyczny dla Jarosława Kaczyńskiego i Joachima Brudzińskiego, którzy wykrzykiwali pod adresem wyborców opozycji epitety w stylu "komuniści i złodzieje". To jest poziom Krystyny Pawłowicz, która wypisuje rozmaite obelgi w mediach społecznościowych" - podkreśliła autorka, przypominając, że PiS uzyskał 7,6 mln głosów. 

"Wyborcy PiS nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Będziemy mieszkać razem w naszym kraju. I musimy się różnić od elit PiS, jeśli chcemy budować minimum wspólnoty narodowej. Tak właśnie odbierzemy tlen antydemokratycznym radykałom i fanatykom" - doradziła, nie ukrywając satysfakcji z tego, że 15 października wygrała Polska "demokratyczna, patriotyczna, otwarta na świat, kreatywna". 

 

 

Fot. Wybory/Wikipedia 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura