Radni Platformy opłacani przez wrocławski ratusz

Redakcja Redakcja Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 17
Czy klub Platformy Obywatelskiej na pewno jest niezależny od prezydenta Jacka Sutryka? Można mieć wątpliwości. I to spore. Oto bowiem z 12 osobowego gremium aż czterech radnych wprost zarabia w instytucjach podległych gminie. A to nie wszystko, bo krewni kolejnych członków klubu też dostawali (dostają?) pieniądze od miejskich instytucji.

Radni miejscy z założenia mają pilnować interesów mieszkańców i sprawować kontrolę nad urzędem oraz prezydentem. Żeby zatem nie dochodziło do patologii, gdy radny jest zatrudniany w urzędzie, który ma jednocześnie kontrolować, opracowano przepisy, które na takie zależności nie pozwalają. Jasno z nich wynika, że rajca nie może pracować w urzędzie miejskim, nie może też pełnić funkcji kierownika (i zastępcy) w jednostkach podległych danej gminie – czyli nie może zarabiać np. w spółkach miejskich.

Intencja ustawodawcy wydaje się więc oczywista. Ale co z tego? Wrocławska władza hurtowo zatrudniła miejskich radnych w podległych sobie spółkach, ale była tak sprytna, że nie jako zakazanych kierowników, tylko jako specjalistów i doradców. Przykłady? Proszę bardzo. Tomasz Motyka zaczynał kadencję jako radny Prawa i Sprawiedliwości. Szybko jednak został skuszony przez ekipę prezydenta i zasilił klub Jacka Sutryka. Konto radnego zasiliły pieniądze z miejskiej spółki MPWiK, w której to został zatrudniony.  


Krewni polityków w miejskich spółkach

W słynnych radach programowych miejsce (za dwa tysiące miesięcznie) dostał ojciec Michała Piechela – który również przeszedł z PiS do Sutryka.

Interesujące, że teraz Piechel jest członkiem klubu Platformy Obywatelskiej. W gremium tym nie jest jedyną osobą, której krewni zarabiali (zarabiają?) w miejskich przedsiębiorstwach. Matka nowo-wybranego szefa klubu PO, Michała Młyńczaka, zarabiała w spółce Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Tu jednak trzeba zwrócić uwagę, że była posłanka Aldona Młyńczak jest architektem, więc trudno odmówić jej kompetencji i przydatności w miejscu zatrudnienia. 

Najciekawsze jest jednak to, że w nowym klubie PO – na 12 osób – są aż 4 po prostu zatrudnione w przedsiębiorstwach podległych Jackowi Sutrykowi. 


Można dużo zarobić? Można 

Zerknijmy na oświadczenia majątkowe radnych za rok 2022. Agata Gwadera – Urlep jest zatrudniona w miejskiej spółce Spartan, w której w ubiegłym roku zarobiła 96 tysięcy złotych. Jej koleżanka Marta Kozłowska w miejskiej spółce MPWiK zarobiła 88 tysięcy złotych. Ewa Wolak we Wrocławskim Centrum Doskonalenia Nauczycieli zainkasowała również prawie 100 tysięcy złotych (tu trzeba dodać, że pani Wolak od lat pracuje w tej instytucji). Wszystkie panie przebił jednak radny Paweł Karpiński, który za doradzanie zarządowi Wrocławskiego Parku Technologicznego dostał aż 122 tysiące złotych!

Katarzyna Obara, była dziennikarka, ale też rada miejska, wielokrotnie zwracała uwagę, że opłacanie przez władzę radnych to nic innego, jak korupcja polityczna. Dlatego warto obserwować prace wrocławskich rajców. Czy w spornych sytuacjach będą reprezentować interesy swojego klubu i partii, czy Jacka Sutryka? Przekonamy się już niebawem.

Trzeba też zwrócić uwagę na zachowanie nowego radnego (objął mandat po Jolancie Niezgodzkiej, która trafiła do parlamentu) Mateusza Jędrachowicza. On również został zwerbowany do jednej z miejskich spółek i – naśladując koleżanki i kolegów – mógł nadal czerpać z niej dochody i udawać, że wszystko jest w porządku. Jędrachowicz jednak zapowiedział Salonowi24, że skoro został radnym, to umowę z owym komunalnym przedsiębiorstwem rozwiązuje. Żeby było etycznie. 


Fot. Jacek Sutryk/X 

Marcin Torz

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka