Kamil Grosicki (z prawej) w sobotnim meczu ze Stalą Mielec Fot. PAP/Marcin Bielecki
Kamil Grosicki (z prawej) w sobotnim meczu ze Stalą Mielec Fot. PAP/Marcin Bielecki

„Grosik” i Wszołek pogromcami Finów. Ekstraklasowy patent na baraże?

Redakcja Redakcja Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Przed spotkaniami barażowymi albo dominuje pesymizm skrajny – twierdzenia, że Polska nie wygra z Estonią, albo pesymizm zdroworozsądkowy. Zakłada on, że Polacy może i pokonają słabiutkich Estończyków, za to na wyjeździe z Walią nie będą mieli najmniejszych szans. Mniej uwagi poświęca się Finlandii, która przecież może pokonać Wyspiarzy i podjąć Polskę. W kadrze Suomi grają przedstawiciele PKO BP Ekstraklasy, w polskiej kadrze pojawią się zapewne Kamil Grosicki z Pogoni Szczecin i Paweł Wszołek z Legii Warszawa. Obaj ostatnie starcia z Finami mieli bardzo udane, a w przypadku „Grosika” można wręcz mówić o patencie.

21 marca reprezentacja Polski zmierzy się u siebie w półfinale barażu z Estonią. Jeśli wygra (a nie brak pesymistów, wieszczących klęskę Biało-Czerwonych już w pierwszym meczu) w finale zagra ze zwycięzcą pojedynku Walia – Finlandia. Wyspiarze są faworytem, jednak lekceważyć Finów nie można. Jeśliby doszło do ich pojedynku z Polakami, przeciwko sobie może zagrać kilku ekstraklasowiczów. W zespole Finlandii grają Arttu Hoskonen i Benjamin Källman, piłkarze Cracovii. Kogo z naszej ligi powoła Michał Probierz ciężko na razie wyrokować, ale jeśli będą zdrowi, zapewne znajdą się na zgrupowaniu Kamil Grosicki i Paweł Wszołek. Obaj mają swoisty „patent” na drużynę Finów.

A kiedyś to Polska grała w piłkę

Dziś to brzmi jak bajka z mchu i paproci, ale naprawdę w latach 2014 – 2018 Biało-Czerwoni wdarli się do europejskiej czołówki. Można powiedzieć, że świetnym występom z tamtego czasu zawdzięczają, że wciąż mają szansę na awans na Euro. Bo wyniki kadry Adama Nawałki sprawiły, że Polacy znaleźli się w czołówce rankingu FIFA. Potem dzięki rankingowi w dywizji „A” Ligi Narodów, w której później utrzymali ich Jerzy Brzęczek i Czesław Michniewicz. Drużyna Nawałki w wielkim stylu (pokonując m.in. mistrzów Świata, Niemców) awansowała na mistrzostwa Europy we Francji, gdzie otarła się o medal – w półfinale odpadła dopiero po karnych. I właśnie na etapie między eliminacjami a finałami, 26 marca 2016 roku Biało-Czerwoni podejmowali we Wrocławiu Finów. Wygrali pewnie, po widowiskowej grze 5:0. Dwa gole strzelił Kamil Grosicki, dwa rozgrywający świetny mecz Paweł Wszołek. Dzisiejszy skrzydłowy Pogoni Szczecin oraz wahadłowy Legii byli pewniakami do wyjazdu na turniej. Pierwszy był gwiazdą kadry, drugi wydawał się idealnym zmiennikiem dla Jakuba Błaszczykowskiego. Niestety, Wszołek złamał rękę i impreza go ominęła. Grosik został we Francji jednym z bohaterów. W spotkaniu z Finami ładną bramkę strzelił też „polski Figo”, czyli Filip Starzyński, wtedy piłkarz Zagłębia Lubin. Na turnieju był rezerwowym, potem wypadł z reprezentacji, dziś reprezentuje Ruch Chorzów. I raczej nie jest kandydatem do gry w drużynie narodowej. W przeciwieństwie do wspomnianych Grosika i Wszołka oraz Bartosza Salamona, który zagrał w końcówce, ale zaliczył asystę. Popisał się mierzonym podaniem do Grosika, który strzelił swą drugą bramkę w meczu i piątą dla Polaków. W grudniu obrońca Lecha Poznań wraca do gry, co biorąc pod uwagę kłopoty defensywy, ma szanse na powrót do reprezentacji. Z obecnych ekstraklasowiczów przeciwko Finom zagrali też Kamil Glik (dziś Cracovia), Artur Jędrzejczyk (wtedy i dziś Legia), Bartosz Kapustka (dziś Legia).


Hattrick kapitana „Grosika”

Cztery lata później „Grosik” zaliczył kolejny świetny mecz przeciwko Finom. Drużynie Jerzego Brzęczka zarzucano, że ma wyniki, ale słaby styl. Starcie z 7 października 2020 roku było jednak wyjątkiem. Polacy na niemal pustym stadionie w Gdańsku (czas pandemii) towarzysko podejmowali Finów i wygrali 5:1, prezentując widowiskową, szybką grę. Już do przerwy klasycznym hattrickiem popisał się Kamil Grosicki, strzelając gole w 9, 18 i 38 minucie. Tak, jak w 2016 roku szczególne wrażenie zrobiła bramka na 5:0 po świetnym podaniu Salamona, tak tu na uwagę zasługują głównie gole nr jeden i trzy – mierzone strzały sprzed pola karnego, którymi piłkarz nie dał żadnych szans bramkarzowi gości. Co ciekawe Kamil Grosicki był w tamtym spotkaniu kapitanem zespołu. Oczywiście nie można twierdzić, że to, iż ktoś strzelał gole Finlandii zrobi to i dziś. Przede wszystkim, aby do takiego meczu doszło, Polacy muszą pokonać najpierw Estonię, jednocześnie Finowie muszą sobie poradzić z Walią. Jednak klasa zarówno Wszołka, jak i Grosickiego jak najbardziej predestynuje ich do gry w drużynie narodowej. A fakt, że kilku piłkarzy grających dziś w Ekstraklasie dobrze radziło sobie w grze przeciwko Finom, jest raczej atutem, nie obciążeniem.


(Maks)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport