Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, Fot. PAP/Radek Pietruszka
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, Fot. PAP/Radek Pietruszka

Co dalej z Kamińskim i Wąsikiem? Konstytucjonalista wskazuje na rolę prezydenta

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 184
- Obracamy się wokół doktrynalnych sporów o to, czy można osobę nieprawomocnie skazaną ułaskawić. Najwyraźniej sąd stanął na stanowisku, że nie można, skoro wydał wyrok skazujący. Zachodzi jedno, istotne pytanie – jak prezydent potraktuje swoje wcześniejsze ułaskawienie, które według sądu było nieskuteczne? Jeśli uważa, że jego ułaskawienie z 2015 roku było skuteczne, to wtedy raczej nie będzie ponownie ułaskawiać. Jeśli natomiast przyzna, że skoro wyrok zapadł, a jego prerogatywa nie okazała się skuteczna, to być może ułaskawi ponownie – mówi Salonowi 24 prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista, Uniwersytet Warszawski. Ekspert określa również sposób przejęcia mediów publicznych za "niedopuszczalny".

Czy jeśli ktoś jest ułaskawiony przez prezydenta RP, może być potem skazany na karę więzienia w sprawie, w której prezydent go ułaskawił?

Prof. Ryszard Piotrowski:
Wszystko zależy od tego, na jakim etapie procesu prezydent ułaskawił daną osobę. Jeśli była ona prawomocnie skazana, sprawa jest zamknięta, ułaskawienie ją kończy. Cały problem polega na tym, czy można ułaskawić osobę skazaną nieprawomocnie.

Chodzi tu o sprawę Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy zostali skazani na dwa lata więzienia, tymczasem wcześniej prezydent Andrzej Duda wydał akt łaski. Według Kancelarii Prezydenta ułaskawienie z 2015 roku sprawę kończy. Faktycznie sąd nie powinien skazywać polityków PiS?

Tu obracamy się wokół doktrynalnych sporów o to, czy można osobę nieprawomocnie skazaną ułaskawić. Najwyraźniej sąd stanął na stanowisku, że nie można, skoro wydał wyrok skazujący.


Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mają tracić automatycznie mandaty, bez całej procedury z odbieraniem immunitetu. Czy faktycznie to już kończy sprawę, czy będą się toczyć dalsze spory prawne?

Przede wszystkim musimy poczekać na dokładne, pisemne uzasadnienie tego wyroku, żeby poznać dokładną argumentację sądu. Jednak zgodnie z Kodeksem wyborczym już samo prawomocne skazanie na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego powoduje, że Marszałek Sejmu niezwłocznie stwierdza wygaśnięcie mandatu.

Zainteresowany poseł może odwołać się od postanowienia Marszałka do Sądu Najwyższego. Tu jeszcze powstaje jedno, istotne pytanie – jak prezydent potraktuje swoje wcześniejsze ułaskawienie, które według sądu było nieskuteczne?

Skoro ułaskawił poprzednio, wydaje się logiczne, że zrobi to ponownie?

To jest zagadnienie dość istotne: bo jeśli prezydent uważa, że jego ułaskawienie z 2015 roku było skuteczne, to wtedy raczej nie będzie ułaskawiać. Jeśli natomiast przyzna, że skoro wyrok zapadł, więc skuteczne się okazało, a pozostają aktualne przesłanki, dla których wtedy wydał decyzję o ułaskawieniu, to być może ułaskawi ponownie. Należy założyć, że zapewne te przesłanki pozostają nadal aktualne, chyba że pojawiły się jakieś nowe okoliczności. Coś, co spowoduje, że prezydent zmieni decyzję.

Sejm podjął uchwałę, która jak przyznał sam marszałek Sejmu nie ma mocy prawnej, zachęcającą ministra kultury do zmian w mediach publicznych. No i prezesi TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej zostali odwołani. Formacja do niedawna rządząca, od przeszło tygodnia opozycyjna podjęła alarm, że nowa większość łamie Konstytucję. Faktycznie teraz doszło do naruszeń i rolę się odwróciły, czy też ten alarm jest przesadną reakcją ze strony tych, którzy stracili władzę?

Przesady w tym nie ma, dlatego że sprawa jest niezwykła, kluczowa z punktu widzenia praw obywatelskich, wolności słowa, i działania w sytuacji pewnej niejednoznaczności prawnej. Mamy przecież ustawę o Radiofonii i Telewizji, która zawiera w sobie przepis dotyczący stosowania kodeksu spółek handlowych.

Rzecz w tym, że ten przepis ustawy odsyła też do ustawy o Radzie Mediów Narodowych. Z kolei przepis ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji został uznany za niezgodny z konstytucją w tym zakresie, w jakim wyłącza udział Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w procedurze powoływania i odwoływania członków zarządu i rad nadzorczych spółek publicznej radiofonii i telewizji. Uchwała Sejmu wyzywała do uregulowania sytuacji prawnej, czyli wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku.


I wykonanie tego wyroku Trybunału Konstytucyjnego powinno zmierzać do sytuacji, w której do procesu powoływania i odwoływania członków zarządu, w tym prezesa zarządu, oraz rad nadzorczych, zostanie włączona Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. No, ale nie do tego, że Rada Mediów Narodowych będzie zupełnie pominięta.

Czyli należało rozpocząć od uporządkowania stanu prawnego, o czym zresztą ta uchwała Sejmu mówiła, a więc od uchwalenia odpowiedniej ustawy. Było zresztą w tej sprawie pismo prezydenta do marszałka Sejmu, które zwracało uwagę na konieczność respektowania reguł konstytucyjnych. Wyraźnie widać, że postawiono tu na osiągnięcie doraźnych celów politycznych, niezależnie od wymagań konstytucyjnych. To zawsze jest niedopuszczalne. 

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo