Jarosław Kaczyński na marszu PiS 11 stycznia. Fot. PAP/Marcin Obara
Jarosław Kaczyński na marszu PiS 11 stycznia. Fot. PAP/Marcin Obara

Rulewski o wystąpieniu Kaczyńskiego: Te słowa stanowią przekroczenie kolejnych granic

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 301
- Uważnie wysłuchałem wystąpienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Widać, że niestety spór w Polsce jedynie się pogłębi – mówi Salonowi 24 Jan Rulewski. Zdaniem byłego senatora PO i legendarnego opozycjonisty w okresie PRL istnieje "pewna niedoróbka konstytucyjna, która mówi o prawie łaski".

W Warszawie przeszedł marsz zwolenników opozycji, organizowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Jak ocenia Pan samą demonstrację i to, w którą stronę pójdzie spór polityczny w naszym kraju?

Jan Rulewski:
Uważnie wysłuchałem wystąpienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Widać, że niestety spór w Polsce jedynie się pogłębi. Lider Prawa i Sprawiedliwości praktycznie zakwestionował polskość obecnego rządu, powtórzył, tezy o obcości obecnego gabinetu. Kolejny raz „odkrył” ukryte zamiary dotyczące eliminacji suwerennej Polski z mapy Europy. Do głoszonych wcześniej tez doszły kolejne – pojawiło się zagrożenie zaboru polskiego mienia, na które czyhać mają wrogowie. Moim zdaniem słowa te stanowią przekroczenie kolejnych granic, które wcześniej sama ta ekipa wytyczała, które stawiał brat prezesa śp. Lech Kaczyński. Gdzie było jasne, że integracja z Zachodem była uznawana za rację stanu. Teraz, na demonstracji w Warszawie, słyszymy, że są jakieś siły, głównie w Niemczech, które mają nam zagrażać. Tylko skoro są zagrożenia dla suwerenności państw, to pytanie, czy dotyczą te Włoch, Hiszpanii, państw, których suwerenność trwa ponad tysiąc lat, są zdecydowanie od nas bogatsze? No przecież to jest absurd.



Sam protest dotyczył też innych kwestii, chociażby sprawy skazania i umieszczenia w więzieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika...

Nie tylko, bo przede wszystkim tematem był spór o media i sposób przejęcia mediów publicznych. Jednak co do sprawy skazanych polityków PiS, to praprzyczyną jest jednak ich działanie w sprawie afery gruntowej. Ja to działanie oceniam bardzo krytycznie. Osobną kwestią jest samo ułaskawienie, czy było ważne działanie prezydenta w 2015 roku, czy też nie.

Jedni prawnicy twierdzą, że ułaskawienie może dotyczyć tylko osób prawomocnie skazanych, inni, że nie ma nigdzie zapisu na ten temat.

Jest tam pewna niedoróbka konstytucyjna, która mówi o prawie łaski, że nie ma ograniczeń, z wyjątkiem jednego, czyli osób skazanych przez Trybunał Stanu. Jeśli jednak weszło się w wyliczankę, no to ta wyliczanka powinna być pełna, wprost mówić, że ułaskawienie dotyczy tylko osób skazanych prawomocnie, albo musi być odniesienie do konkretnej ustawy. Tak zapis jest niepełny, co budzi wątpliwości. Z drugiej strony zupełnie nie trafia do mnie argument prezydenta o tym, że Mariusz Kamiński jest jego przyjacielem. Nie neguję prerogatyw prezydenta. Ma prawo ułaskawić, kogo chce. Nie uważam jednak, by akurat przyjaźń z kimś była właściwą przesłanką do ułaskawienia.



Faktem jest jednak, że spór dotyczący mediów publicznych, ułaskawienia, relacji z Unią Europejską, przekracza granice. Czy widzi Pan szansę na to, że politycy obu stron będą myśleć kategoriami racji stanu?


Niestety, ja trochę znam Kaczyńskiego, rozmawiałem z nim wielokrotnie twarzą twarz w twarz przy okazji tworzenia rządu Hanny Suchockiej. I obawiam się, że choć trwający w Polsce spór nie jest uzasadniony, niestety będzie się nasilać. Jeśli chodzi o Unię Europejską, Wielka Brytania przeżyła dyskusję o tym, jak funkcjonować strukturach europejskich, jak dalece zachować swoją niezależność. Zdecydowała się na Brexit. Jednak Zjednoczone Królestwo jest potęgą. Polska takiej pozycji nie ma, wstępując do UE, podpisała kontrakt tysiąclecia. Sam Kaczyński przyznaje, że na byciu w UE zyskuje. I takie straszenie Europą szkodzi. Nie pomaga dualizm prawny. Jeśli chodzi z kolei o media publiczne, nowo wybrana władza zadziałała nazbyt gorączkowo. Moim zdaniem nie ma sytuacji nadzwyczajnej na tyle, żeby działać w taki sposób gorączkowy. Ten spór jest oczywiście rzeczą naturalną, ale powinien raczej toczyć się w atmosferze spokojnej dyskusji, takiego pozytywnego „konkursu” o lepszą Polskę. Tymczasem jest bardzo ostry i patrząc na przebieg demonstracji trudno być optymistą.


Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka