fot. Instagram\Hanna Turnau
fot. Instagram\Hanna Turnau

Aktorka ponownie spotkała się z zakopiańskim "misiem". Tym razem było miło

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 5
Autorka hitowego nagrania z "chytrym misiem" z Zakopanego umieściła kolejne nagranie. Tym razem spotkała się z prawdziwą legendą Zakopanego, panem Markiem, który od wielu lat jako Biały Miś jest pozytywną wizytówką stolicy Tatr, działa legalnie i... nie wyciąga pieniędzy od turystów na siłę.

Historia "chytrego misia" z Zakopanego rozjuszyła Polaków

Kiedy po raz pierwszy gwiazda "M jak miłość" Hanna Turnau chciała nagrać wideo na Krupówkach w Zakopanem, to filmiku nie udało się dokończyć, bo w pewnym momencie przerwał je słynny Biały Miś z Krupówek. – Halo, nie ma tak! Chcecie, to sobie zapłaćcie i foto nie ma sprawy – mówił mężczyzna. Aktorka zaraz odpowiedziała: – Ale my tu nagrywamy. To go jednak nie przekonało. – Obojętnie, czy nagrywasz, czy cokolwiek. My tutaj stoimy - chcesz z nami, to zapłać nam – wyjaśnił oburzony mężczyzna.

Jak później przekonywała Turnau w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim", nagranie miało jej pomóc w zdobyciu roli w serialu komediowym. – Nie podchodziłam do tego pana, który jest przebrany za niedźwiedzia. To on sam podszedł do mnie, wszedł mi w kadr i zaczął mi zakazywać nagrywania – dodała.

Film aktorki trafił do sieci i wywołał oburzenie wśród komentujących. Pojawiły się komentarze, których twórcy krytycznie wypowiadali się o polskich górach i mentalności ich rdzennych mieszkańców. "Misiowi" oberwało się oczywiście za chciwość i nachalność.

Na tym sprawa się jednak nie skończyła. Mężczyzna został po aferze ukarany mandatem za niezgłoszoną działalność przez lokalnych stróżów prawa. Okazało się, że agresywne nagabywanie o zapłatę to nie jedyny grzech, który "miś" ma na sumieniu. Mężczyzna już wcześniej był regularnie karany przez strażników miejskich.

Więcej przeczytasz o tym tutaj:

Aktorka ponownie spotkała się z misiem. Tym razem prawdziwym

Autorka nagrania z "chytrym misiem" wielokrotnie podkreślała, że nie jest do końca zachwycona z efektu, które wywołało jej pierwsze wideo z Zakopanego. Mówiła m.in. o tym, że lub to miasto i nie chce, żeby agresywny naganiacz popsuł wizerunek jego mieszkańcom.

Dlatego tym razem postanowiła się spotkać z "prawdziwym" misiem, Panem Markiem, który od wielu lat fotografuje się z turystami. Robi to nienachalnie i za zgodą władz miasta. Artystka nagrała wideo z nietypowego spotkania.

- Żeby doświadczyć pustych Krupówek, trzeba wstać o świcie. Na tę szaloną akcję namówił mnie wspaniały zakopiański fotograf Bartłomiej Jurecki, z kolei pan Marek Zawadzki, prawdziwy zakopiański miś, dał się namówić na tę wczesną porę, żebyśmy mogli sobie zrobić wspólne zdjęcie - napisała na Instagramie.

Afera z misiem zasmuciła pana Marka

Oryginalny miś z Zakopanego w wielu wywiadach powtarzał, że jest zasmucony postawą mężczyzny, o którym zrobiło się głośno za sprawą pierwszego filmiku Turnau. Pan Marek stwierdził, że ekscesy z jego udziałem bardzo negatywnie wpłynęły na wizerunek Zakopanego.

- Jestem już na emeryturze i pewnie to końcówka mojego miśkowania. Nie spodziewałem się, że misiek tak brzydko skończy karierę w Zakopanem (...) Ludzie są tacy, że jak usłyszą "misiek", to wie pani, co ja teraz będę miał, chodząc na Krupówki? Będą myśleli, że to ten. W internecie niektórzy odgrażają się miśkowi. Jest mi bardzo przykro, aż mi głos teraz drży - zwierzał się dziennikarce naTemat.

MB

Fot. Hanna Turnau i Pan Marek. Źródło: Instagram.com

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości