Roman Giertych próbował skontrolować Sąd Najwyższy po to, by otrzymać wgląd w protokoły z przeliczenia głosów przez sądy rejonowe. Spotkał się w gabinecie z I Prezes SN, Małgorzatą Manowską. Poseł KO nie otrzymał wglądu w dokumenty w sprawach, których nie jest uczestnikiem postępowania. Giertych nadal twierdzi, że wybory sfałszowano, a Manowska wydała ostre oświadczenie, opisując zachowanie mecenasa w budynku Sądu Najwyższego.
Tusk: Nikt nie może kwestionować wyniku wyborów
- Nikt nie powinien kwestionować w Polsce wyniku wyborów prezydenckich. Nie może być tak, że ktokolwiek — dlatego że ma podejrzenia — uznaje, że te wybory są nieważne lub że trzeba je powtórzyć - powiedział w środę premier Donald Tusk po posiedzeniu RBN z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i elekta Karola Nawrockiego. Mimo to Roman Giertych codziennie organizuje konferencje prasowe, podczas których mówi, że wybory prezydenckie z 1 czerwca sfałszowała opozycja.
Giertych z kontrolą w Sądzie Najwyższym
W środę próbował wtargnąć do siedziby Sądu Najwyższego, by uzyskać dostęp do protokołów z liczenia głosów. Uzyskał dostęp do akt sprawy zainicjowanej swoim protestem wyborczym, ale to było za mało, bo żądał wglądu do innych akt. Rozmawiał nawet z I Prezes Sądu Najwyższego, prof. Małgorzatą Manowską w jej gabinecie.
- W związku z konfrontacyjnym zachowaniem posła względem pracowników administracyjnych Sądu Najwyższego, zaprosiłam go na rozmowę, podczas której polityk ponowił swoje żądania dostępu do materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie, której nie jest uczestnikiem. Swoje żądanie przedstawił jako: pochodzące od uczestnika jednego z postępowań, ponadto jako interwencję poselską oraz dodatkowo powołał się na ustawę o dostępie do informacji publicznej.
W odpowiedzi pouczyłam posła Romana Giertycha, iż:
- status uczestnika postępowania w jednej sprawie nie uprawnia go do wglądu w akta sprawy, której nie jest uczestnikiem;
- art. 19 ust. 1 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora nie uprawnia go do wglądu w działalność organów władzy sądowniczej;
- ustawy o dostępie do informacji publicznej, w świetle jej art. 1 ust. 2, nie stosuje się do informacji publicznych znajdujących się w aktach spraw zainicjowanych protestem wyborczym, bowiem dostęp do nich regulowany jest przepisami Kodeksu postępowania cywilnego - przekazała Manowska.
- W związku z powyższym poprosiłam posła Romana Giertycha o sformułowanie pisemnego wniosku o wgląd do akt sprawy, którymi był zainteresowany, celem jego rozpoznania na gruncie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego. W odpowiedzi poseł Giertych stwierdził, że nie zamierza formułować takiego wniosku, ja zaś uznałam rozmowę za zakończoną i poseł Giertych opuścił gabinet.
W związku z powyższym, nie jest prawdą twierdzenie, jakoby odmówiono posłowi Giertychowi dostępu do akt sprawy, którą zainicjował. Konfrontacyjny i dość obcesowy styl komunikowania się Romana Giertycha, który zaprezentował podczas swojej bytności w Sądzie Najwyższym, w mojej opinii kładzie się cieniem na reputacji samorządu adwokackiego - czytamy w komunikacie I Prezes SN.
Sędziowie rozpatrują protesty wyborcze
Decyzją Manowskiej, sędziowie będą rozpatrywać protesty wyborcze do niedzieli, rezygnując z długiego weekendu. Do SN wpłynęło ich ok. 30 tysięcy, na skutek apeli m.in. Romana Giertycha i Koalicji Obywatelskiej. Jeśli jednak dotyczą tych samych wydarzeń w kilkunastu komisjach wyborczych oraz zostały sformułowane na podstawie formularza ze strony Giertycha, zostaną pozostawione bez dalszego biegu z powodu błędów formalnych.
- Z takim nieodpowiedzialnym zachowaniem posła Romana Giertycha kontrastuje postawa pracowników Sądu Najwyższego, którzy skonfrontowani ze skutkami politycznego pieniactwa, dobrowolnie zadeklarowali pracę w święto i przez cały „długi weekend". Jako pracodawca jestem zbudowana postawą pracowników administracyjnych Sądu Najwyższego i jednocześnie zażenowana bezmyślnością pana posła, która spowodowała, że nie spędzą oni tego czasu z rodzinami lecz będą ciężko pracować.
Niezmiernie im za to dziękuję. Jestem ogromnie zbudowana przykładem obywatelskiej odpowiedzialności za instytucję, w której pracują i za dobro wspólne, którym jest Rzeczpospolita - podsumowała Manowska.
Fot. Protesty wyborcze w SN/Sąd Najwyższy/Roman Giertych, poseł KO
Red.
Inne tematy w dziale Polityka