Jezioro Klimkówka cieszyło się popularnością w każde wakacje. Przyjeżdżali tam na biwak i do agroturystycznych domków turyści nie tylko z Małopolski. Dziś właściciele kwater są załamani, bo w sierpniu w Klimkówce nie było tłumów. A to za sprawą wyschniętego i brudnego jeziora.
Zalew Klimkówka w Beskidzie Niskim od kilku miesięcy zmaga się z wyjątkowo niskim poziomem wody. W wielu miejscach dno zbiornika przypomina spękaną, suchą ziemię, a zamiast tafli wody pojawiły się porośnięte trawą połacie. Mało tego - na miejscu można odkryć fragmenty dawnych zabudowań i grobów, bowiem jezioro powstało na miejscu dawnego cmentarza. Mieszkańcy i turyści biją na alarm, a naukowcy ostrzegają, że problem nie jest chwilowy, ale systemowy.
Klimkówka na granicy możliwości
Z danych przedstawionych podczas obrad wynika, że do 1 sierpnia w zbiorniku zgromadzono zaledwie 9,58 mln m sześciennych wody. To tylko około 30 procent jego rezerwowej pojemności, wynoszącej 32 mln m sześciennych. Mimo niedawnych opadów sytuacja praktycznie się nie poprawiła. Eksperci twierdzą, że obowiązująca od 1994 roku instrukcja użytkowania zbiornika nie uwzględnia nowych realiów klimatycznych, takich jak coraz częstsze i długotrwałe susze. Ostatnia zima w Małopolsce przyniosła wyjątkowo małą ilość śniegu, a to właśnie topniejąca pokrywa śnieżna tradycyjnie zasilała rzekę Ropę i Klimkówkę. Wiosenne i letnie opady nie były w stanie uzupełnić tych braków. Deszcz szybko spływa do rzek, zamiast wsiąkać w glebę i zasilać ją długofalowo.
Hydrogeolodzy podkreślają, że mamy do czynienia z typową suszą hydrologiczną. Jak wyjaśniał prof. Mariusz Czop z AGH, tracimy wodę, której nie da się już odzyskać, a zjawisko będzie się powtarzać, jeśli nie zostaną podjęte systemowe działania.
Woda coraz gorszej jakości, ryb coraz mniej
Wędkarze narzekają, że w zbiorniku i poniżej zapory drastycznie spada liczba ryb. Niski stan wody i brak odpowiedniej wymiany tlenowej utrudniają im migrację i przetrwanie. Coraz częściej zwraca się też uwagę na zamulenie zbiornika oraz większą mętność wody w Ropie. Rzeka jest brązowa, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia.
Samorządy apelują o nową strategię
Podczas spotkania w gorlickim "Sokole” w lipcu mieszkańcy i przedstawiciele organizacji społecznych alarmowali, że jakość wody w Klimkówce i rzece Ropie stale się pogarsza. Filtry w zakładach wodociągowych zapychają się szybciej, a koszty uzdatniania rosną.
Uczestnicy spotkania zgodzili się, że konieczne jest opracowanie nowej, elastycznej instrukcji gospodarowania wodą. Musi ona obejmować nie tylko ochronę przeciwpowodziową, ale też kwestie zaopatrzenia w wodę pitną, ochronę ekosystemu oraz rozwój turystyki.
Burmistrz Gorlic Rafał Kukla uważa, że przyszłość Klimkówki zależy od współpracy samorządów, instytucji państwowych i mieszkańców. Jeśli postulaty wypracowane w lipcu zostaną wcielone w życie, zbiornik może odzyskać swoją wielofunkcyjną rolę: od ochrony przed powodzią, przez źródło wody pitnej, aż po lokalną atrakcję turystyczną.
Bo Klimkówka przez lata był atrakcją dla turystów - bardzo popularnym miejscem do żeglowania, kajaków czy plażowania nad wodą. Dziś wiele osób odwołuje rezerwacje, a właściciele lokalnych pensjonatów i gastronomii narzekają na spadek ruchu.
Fot. Klimkówka tętniła kiedyś życiem. Dziś to wyschnięta ziemia z niewielką wodą/PAP
Red.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo