Szef MON potwierdza: tajne dokumenty na śmietniku. Skarb dla wrogich służb

Redakcja Redakcja Śledztwa Obserwuj temat Obserwuj notkę 79
Onet ujawnił, że tajne plany wojskowe, dotyczące działań na wypadek agresji, ewakuacji ludności, danych osobowych pracowników służb wylądowały na wysypisku śmieci. Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził, że nastąpił wyciek, który określił jako "poważny". Żandarmeria Wojskowa prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.

Tajne dokumenty na wysypisku

Redakcja Onetu otrzymała od anonimowych informatorów mapy składów wojskowych, plany ewakuacji materiałów wybuchowych na wypadek wojny, procedury operacyjne, a także dane osobowe pracowników i opisy techniczne magazynów. W dokumentach miały się również znajdować plany rozmieszczenia jednostek wojskowych podczas ćwiczeń.

Według źródeł portalu, wszystkie materiały zostały znalezione na wysypisku śmieci w pobliżu jednego ze składów amunicji. Część dokumentów była zniszczona w niszczarce, ale wiele stron pozostało nienaruszonych i w pełni czytelnych.  


"Bomba atomowa" 

Generał Jarosław Gromadziński, były dowódca Eurokorpusu, który zapoznał się z częścią dokumentów, nazwał sprawę "bombą atomową” i "skandalem". – To pokazuje, jaki bałagan panuje w armii. Dokumenty z 2023 roku powinny być przechowywane przez pięć lat w wojskowej kancelarii. Gdzie jest pion ochrony informacji niejawnych? – pytał w rozmowie z Onetem.

Z kolei ekspert ds. ochrony informacji niejawnych, który wypowiadał się anonimowo, zwrócił uwagę na ogromne zagrożenie wynikające z nieodpowiedniego obchodzenia się z dokumentami. - Z jednej pozornie błahej informacji można złożyć pełny obraz sytuacji militarnej. To dane, które dla obcych analityków mogą mieć olbrzymią wartość - zaznaczył. 


Reakcja MON i Żandarmerii Wojskowej

Minister Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z RMF FM potwierdził, że resort obrony potraktował sprawę bardzo poważnie. – Podjęliśmy działania. Żandarmeria Wojskowa prowadzi postępowanie wyjaśniające. Kwerenda w jednostce nie wskazuje na ubytek dokumentów, ale może to być prowokacja – powiedział szef MON.

Zapytany, czy istnieje możliwość, że w sprawę zamieszane są rosyjskie służby, odpowiedział: – Wszystko trzeba rozważyć.

Kosiniak-Kamysz przyznał też, iż jeśli potwierdzi się, że doszło do złamania ustawy o ochronie informacji niejawnych, sprawcy poniosą konsekwencje. – To jest sprawa karna. Jeżeli ktokolwiek by się tego dopuścił, poniesie stanowcze konsekwencje – dodał.

Jedno jest pewne - tego typu incydenty są na wagę złota dla wrogich służb, ale też stwarzają niebezpieczeństwo dla żołnierzy i cywilnych pracowników wojska.  


Fot. zdjęcie ilustracyjne/AI 

Red. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj79 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (79)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo