Onet ujawnił, że tajne plany wojskowe, dotyczące działań na wypadek agresji, ewakuacji ludności, danych osobowych pracowników służb wylądowały na wysypisku śmieci. Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził, że nastąpił wyciek, który określił jako "poważny". Żandarmeria Wojskowa prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
Tajne dokumenty na wysypisku
Redakcja Onetu otrzymała od anonimowych informatorów mapy składów wojskowych, plany ewakuacji materiałów wybuchowych na wypadek wojny, procedury operacyjne, a także dane osobowe pracowników i opisy techniczne magazynów. W dokumentach miały się również znajdować plany rozmieszczenia jednostek wojskowych podczas ćwiczeń.
Według źródeł portalu, wszystkie materiały zostały znalezione na wysypisku śmieci w pobliżu jednego ze składów amunicji. Część dokumentów była zniszczona w niszczarce, ale wiele stron pozostało nienaruszonych i w pełni czytelnych.
"Bomba atomowa"
Generał Jarosław Gromadziński, były dowódca Eurokorpusu, który zapoznał się z częścią dokumentów, nazwał sprawę "bombą atomową” i "skandalem". – To pokazuje, jaki bałagan panuje w armii. Dokumenty z 2023 roku powinny być przechowywane przez pięć lat w wojskowej kancelarii. Gdzie jest pion ochrony informacji niejawnych? – pytał w rozmowie z Onetem.
Z kolei ekspert ds. ochrony informacji niejawnych, który wypowiadał się anonimowo, zwrócił uwagę na ogromne zagrożenie wynikające z nieodpowiedniego obchodzenia się z dokumentami. - Z jednej pozornie błahej informacji można złożyć pełny obraz sytuacji militarnej. To dane, które dla obcych analityków mogą mieć olbrzymią wartość - zaznaczył.
Reakcja MON i Żandarmerii Wojskowej
Minister Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z RMF FM potwierdził, że resort obrony potraktował sprawę bardzo poważnie. – Podjęliśmy działania. Żandarmeria Wojskowa prowadzi postępowanie wyjaśniające. Kwerenda w jednostce nie wskazuje na ubytek dokumentów, ale może to być prowokacja – powiedział szef MON.
Zapytany, czy istnieje możliwość, że w sprawę zamieszane są rosyjskie służby, odpowiedział: – Wszystko trzeba rozważyć.
Kosiniak-Kamysz przyznał też, iż jeśli potwierdzi się, że doszło do złamania ustawy o ochronie informacji niejawnych, sprawcy poniosą konsekwencje. – To jest sprawa karna. Jeżeli ktokolwiek by się tego dopuścił, poniesie stanowcze konsekwencje – dodał.
Jedno jest pewne - tego typu incydenty są na wagę złota dla wrogich służb, ale też stwarzają niebezpieczeństwo dla żołnierzy i cywilnych pracowników wojska.
Fot. zdjęcie ilustracyjne/AI
Red.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo