15 lat ciężkiej pracy, zmiana klubu, przeprowadzka do Warszawy i jedna myśl: być najlepszym na świecie. Eryk Niewęgłowski właśnie zdobył tytuł Mistrza Świata w kickboxingu.
Dwa tygodnie po finale w Abu Dhabi Eryk Niewęgłowski wciąż nie do końca wierzy w to, co osiągnął. Statuetka stoi na półce, a on każdego ranka na nią spogląda. „Jeszcze tak jakby nie dociera do mnie, że zrobiłem mistrza świata" – przyznaje.
A przecież do tego momentu szedł piętnaście lat.
Zaczęło się od Taekwondo
Pierwszą salę treningową Eryk zobaczył w Radzyniu Podlaskim. Miał wtedy kilkanaście lat i zaczynał od Taekwondo. To właśnie tam usłyszał po raz pierwszy słowa, które zapamiętał na lata: „Masz zadatki na mistrza świata. Jak będziesz trenował, osiągniesz ten sukces."
Uwierzył. I zaczął pracować.
Obejrzyj rozmowę Piotra Paciorka z Erykiem Niewęgłowskim, Mistrzem Świata w Kickboxingu:
Taekwondo dało mu coś, co do dziś wyróżnia go na ringu – dynamiczną pracę nóg i kopnięcia, których większość kickbokserów nie potrafi wykonać w trakcie walki. Ta baza okazała się bezcenna.
Gdańsk i siedem lat rozwoju
Przeprowadzka do Gdańska otworzyła nowy rozdział. Eryk trafił do Corpus Gym i rozpoczął współpracę, która trwała niemal siedem lat. Tam zobaczono w nim potencjał. Tam dostał wsparcie, indywidualne treningi i czas, którego potrzebował młody zawodnik.
Ale przyszedł moment, gdy Gdańsk przestał wystarczać.
„Podjęliśmy wspólną decyzję, że już tam nie ma aż takiej możliwości, żeby się rozwijać" – wspomina Eryk. Jego trenerzy zrobili coś, co wymaga dojrzałości i pokory: puścili wychowanka dalej.
Tak Eryk trafił do Uniq Fight Club w warszawskim Wawrze.
Porażka jako instrukcja obsługi
W 2024 roku Niewęgłowski przegrał finał Mistrzostw Europy. Dla wielu zawodników taka porażka mogłaby zachwiać wiarą we własne siły. Dla Eryka stała się mapą drogową.
„Pamiętam, jak wróciłem z tych mistrzostw. Wypisałem sobie moje słabe strony, co nie zadziałało i co muszę poprawić."
Na liście znalazł się przede wszystkim boks. Praca rąk, akcje, wymiany ciosów, to wszystko wymagało przebudowy. Dwa tygodnie po porażce wrócił na salę i przez cały rok skupiał się na tym jednym elemencie.
Efekt? Złoto w Abu Dhabi.
Dzień z życia mistrza
Eryk trenuje sześć dni w tygodniu, dwa razy dziennie. W harmonogramie: siłownia, tarcze indywidualne, sparingi, grupy K1, treningi kondycyjne. To nie życie różami usłane, jak sam przyznaje.
Sparingi wymagają wypoczynku, którego często brakuje. Kondycja musi być na najwyższym poziomie. A do tego praca trenerska, bo z samych walk amatorskich nie da się wyżyć.
„Trenuję jak zawodowiec" – mówi wprost. „Nie pięć razy w tygodniu po jednym treningu."
Wzorce i inspiracje
Każdy sportowiec potrzebuje kogoś, na kogo może patrzeć w górę. Dla Eryka taką postacią był najpierw Andy Hug, legenda kickboxingu. Później Alex Pereira, Brazylijczyk, który z wulkanizatora i człowieka z problemami alkoholowymi stał się mistrzem świata w kickboxingu, a potem gwiazdą UFC.
„Nie miał łatwego startu" – mówi o Pereirze Eryk. „Miał problemy z alkoholem w młodym wieku. Wyszedł z tego i wrócił na salę."
Historie takie jak ta pokazują, że droga na szczyt rzadko bywa prosta.
O młodzieży i roli sportu
Eryk nie ma złudzeń co do wyzwań, przed którymi stoi dziś młode pokolenie. „Mają za duży wybór, za dużo dostępu do internetu. Mogą oglądać różne inspiracje – dobre i złe."
Ale ma też receptę: „Każde dziecko powinno w swoim życiu trenować sport. Sport ukształtowuje, pokazuje drogę i pokazuje, że jak chcesz coś osiągnąć, to ile musisz ciężkiej pracy w to włożyć. Bo nic nie przychodzi od tak."
Sam jest tego żywym dowodem.
Co dalej?
Mistrzostwo świata nie jest sufitem. Eryk już planuje kolejne kroki, tym razem w stronę walk zawodowych. Nie z ambicji, ale z pragmatyzmu: z amatorskiego sportu nie da się żyć.
O MMA (tłum. Mieszane Sztuki Walki) nie myśli na poważnie, choć nie zamyka żadnych drzwi. Na razie zostaje wierny kickboxingowi i obserwuje, jak ta dyscyplina w Polsce powoli wraca na pierwsze strony.
A po karierze? „Nie chciałbym być trenerem do końca życia. Wolę mieć swój biznes."
Skromność mistrza
Kiedy pytam, czy medal zmienia perspektywę i czy czuje presję jako wzorzec dla młodszych zawodników, Eryk odpowiada rzeczowo: „Zrobiłem mistrza świata, ale wiem, że jest dużo innych rzeczy do osiągnięcia. Teraz muszę o wiele ciężej pracować, żeby utrzymać ten poziom."
A gdy ktoś podchodzi z prośbą o zdjęcie? „Jest mi miło, że doceniają moją pracę. Ale na pewno nie podchodzę do tego, że jestem zajebisty. Jestem skromną osobą."
I być może właśnie ta skromność, połączona z żelazną dyscypliną, zaprowadziła go tam, gdzie teraz jest.
Na szczyt świata.
PP
Eryk Niewęgłowski – Mistrz Świata 2025 w kickboxingu (Low Kick do 86 kg), dwukrotny zdobywca Pucharu Świata, Wicemistrz Europy 2024. Trenuje w Uniq Fight Club Warszawa.
Inne tematy w dziale Sport