Małgorzata Wassermann. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Małgorzata Wassermann. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Znamy kandydatów do komisji śledczej ws. Amber Gold

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 28

Komisją śledczą, która ma wyjaśnić kulisy afery Amber Gold, pokieruje Małgorzata Wassermann. Łącznie zasiądzie w niej 9, a nie jak początkowo proponowała opozycja, 11 posłów. PiS będzie dysponowało pięcioma śledczymi.

W komisji śledczej m.in. Suski i Pięta

Małgorzata Wassermann, Joanna Kopcińska, Marek Suski, Jarosław Krajewski i Stanisław Pięta - to drużyna partii rządzącej. Z kolei w komisji śledczej z ramienia opozycji zasiądą: Krzysztof Brejza z PO, Paweł Grabowski z Kukiz'15, Witold Zembaczyński z Nowoczesnej i Andżelika Możdżanowska z PSL. Taki skład oznacza przewagę jednego posła PiS, ale większość sejmowa dysponuje ogromną przewagą w Sejmie w wyniku rozłożenia mandatów po październikowych wyborach.

Tusk stanie przed posłami komisji

Komisja śledcza rozpocznie posiedzenia we wrześniu. Małgorzata Wassermann zapowiedziała, że prace posłów będą bardzo długie. W piątek można spodziewać się głosowania w Sejmie ws. uchwały, powołującej członków komisji. 

Komisja śledcza ds. afery Amber Gold sprawdzi działania i kontrole, wszczęte wobec Amber Gold przez rząd, a w szczególności ministrów - finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im urzędników. Sejmowi śledczy prześwietlą funkcjonariuszy UKOiK, Generalnego Inspektoratu Informacji Finansowej, Urzędu Lotnictwa Cywilnego, prokuratorów, CBA, ABW i policjantów. Jednym z głównych świadków będzie były premier Donald Tusk, za kadencji którego wybuchła afera. Jak tłumaczyła Małgorzata Wassermann, szef Rady Europejskiej może spodziewać się zaproszenia na przesłuchanie, ale nie będzie najważniejszą osobą, stającą przed komisją.

PiS zbada powiązania Michała Tuska z szefem Amber Gold

Sam Tusk był zdecydowanie pewny siebie w niedawnym wywiadzie w TVN24. - Jest dużo prawdy w tym, że komisja powstała po to, żeby ściągnąć mnie do Polski i podokuczać. Znam swoje obowiązki obywatela i oczywiście jestem gotów. Nawet trochę mi tego brakowało przez ostatnie lata, bo nikt z PiS nie chciał stanąć ze mną do debaty, więc to będzie zastępcza okazja - stwierdził.

Posłowie z pewnością przyjrzą się spółce OLT Express, należącej do Marcina P. Tam pracował do przez kilka miesięcy Michał Tusk, syn byłego premiera. Jednocześnie był dziennikarzem trójmiejskiej "Gazety Wyborczej". Politycy PiS cztery lata temu powiątpiewali, czy szef rządu rzeczywiście mógł nie wiedzieć o tym, dla kogo pracuje najbliższy członek jego rodziny. - Gdy projekt linii lotniczych ruszał, wiele osób mówiło: "Amber Gold jest podejrzany, ale OLT może zmienić polski rynek lotniczy". Z ojcem rozmawiałem o tym w czerwcu, gdy już z nimi od trzech miesięcy współpracowałem. Wtedy ojciec wyraźnie powiedział, że mu się to nie podoba, i mówiąc delikatnie, że to było niemądre - mówił Michał Tusk po wybuchu afery latem 2012 roku w "Gazecie Wyborczej". Ówczesny premier zaprzeczał, by miał informacje o piramidzie finansowej w tamtym okresie, poza tym, co opisywały media.

Amber Gold inwestowała w złoto i od 2009 roku oferowała wysokie oprocentowanie inwestycji - od 6 do 16,5 proc. w skali roku - które były z pozoru znacznie bardziej korzystne od lokat bankowych. Po bankructwie firmy, Marcin P. wraz z żoną zdefraudowali ok. 850 mln złotych. Tych pieniędzy klienci Amber Gold do dzisiaj nie odzyskali.

Źródło: PAP

GW

Aktualizacja: Ruszyła komisja śledcza w sprawie afery Amber Gold

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka