Uczestnicy demonstracji "Nie dla chaosu w szkole", fot. PAP/Tomasz Gzell
Uczestnicy demonstracji "Nie dla chaosu w szkole", fot. PAP/Tomasz Gzell

"Nie dla chaosu w szkole" - protest przeciwko reformie edukacji

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 57

Nauczyciele, rodzice, samorządowcy i przedstawiciele ZNP demonstrują w Warszawie przeciwko reformie oświaty, w tym likwidacji gimnazjów. Minister edukacji zapewnia, że na reformie szkolnictwa wszyscy zyskają. 

Demonstracja "Nie dla chaosu w szkole"

Protestujący złożyli petycję do prezydenta Andrzeja Dudy z apelem o zaniechanie reformy. - Niestety pan prezydent nie znalazł dla nas czasu. Z delegacją spotkał się przedstawiciel Kancelarii Prezydenta - powiedział Sławomir Broniarz z ZNP. Prezydent Andrzej Duda przebywa w Krakowie, gdzie wziął udział w ceremonii religijnej intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski. - Dobrze by było, by ktoś spoza naszego środowiska spojrzał na dokonania gimnazjów. Pani minister edukacji przedstawia fałszywy ich obraz - ocenił.

Poinformował, że uczestnicy demonstracji, po złożeniu petycji, przejdą przed gmach Sejmu, gdzie usypią kopiec z kredy, który ma symbolizować "złamane kariery edukacyjne uczniów oraz zawodowe nauczycieli".

Według Związku Nauczycielstwa Polskiego w demonstracji pt. "Nie dla chaosu w szkole" uczestniczy ok. 50 tys. osób. Stołeczna policja ocenia, że na pl. Piłsudskiego, gdzie zaczęło się zgromadzenie o godz. 13.00 było ok. 15 tys. osób. 

"Polska szkoła nie potrzebuje rewolucji"

Według protestujących planowane wprowadzenie w życie reformy oznacza demontaż obecnego systemu oświaty, polegający m.in. na likwidacji gimnazjów. Grozi pogorszeniem jakości edukacji, jest wymierzone przeciwko uczniom i nauczycielom. Oznacza też zaprzepaszczenie wieloletniego dorobku szkół i placówek oświatowych, a także ogromnych nakładów poniesionych przez samorządy.

Broniarz mówił, że w manifestacji uczestniczą rodzice, nauczyciele, przedstawiciele samorządu terytorialnego, dyrektorzy szkół, przedstawiciele organów prowadzących, przedstawiciele świata nauki - wszyscy, których przywiodła walka o utrzymanie dobrej i nowoczesnej szkoły. 

- Parę dni temu pani premier Beata Szydło powiedziała, że będziemy tworzyć dobrą i bezpieczną szkołę. Apelujemy z tego miejsca do pani premier – nie burzcie tego, co mamy, co wspólnie tysiące nauczycieli, rodziców, samorządów terytorialnych, dyrektorów szkół, a przede wszystkim uczniów zbudowało w ciągu siedemnastu lat; nie niszczcie dorobku gimnazjów – dodał.

Broniarz przekonywał, że polska szkoła nie potrzebuje rewolucji. - Chcemy w spokoju, przewidywalności, w bezpiecznej atmosferze pracować. Nie oczekujemy żadnej reformy, żadnego zamętu, żadnego chaosu w wersji pani minister Anny Zalewskiej. Chcemy godziwego wzrostu płac – wyliczał szef ZNP.

Politycy opozycji wspierają protest

Poparcie dla protestu zadeklarowali politycy pięciu partii opozycyjnych. Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej zapowiedziała wniosek o odrzucenie w Sejmie ustaw wprowadzających reformę edukacji. 

- Chcemy być głosem waszego protestu w Sejmie, będziemy walczyć tam za was. Wy musicie wyjść na ulicę i walczyć za swoją pracę, ale też o dobro naszych dzieci na ulicach. Możemy ich powstrzymać, musimy ich powstrzymać. Nie pozwólmy im zabrać naszej szkoły - wzywała Lubnauer.

Apelowała, by nie likwidować gimnazjów. - Chcemy być może innej szkoły, bardziej przyjaznej, praktycznej szkoły dla naszych dzieci. Chcemy kształtującej otwartych obywateli, ale nasze gimnazja takie są i mogą takie być. Nie likwidujmy ich. Ulepszajmy, ale nie likwidujmy gimnazjów. Według niej, "PiS chce kształtować obywatela zamkniętego na świat, obywatela PiS". - Minister Zalewska całą swoją reformę opiera na kłamstwie, nie wolno bazować na kłamstwie - przekonywała Lubnauer.

(video TVN24/x-news)

Wsparcie dla protestu deklarowała też Urszula Augustyn, "minister edukacji" w gabinecie cieni PO. - Jest nas tutaj 50 tysięcy, ale pewnie byłoby więcej, tylko z Polski dochodzą głosy, że nauczyciele są zastraszani, że grozi się im dzisiaj zwolnieniem z pracy. Nie pozwolimy na to, będziemy w wami - mówiła posłanka Platformy. Przekonywała, że tylko wspólny protest może zablokować "pseudoreformę" edukacji. Wiceszef PO Tomasz Siemoniak podkreślał, że jako ojciec dwójki dzieci w szkole podstawowej, nie chce, by wpadły one "w czarną dziurę, którą szykuje im obecny rząd".

Piotr Zgorzelski z PSL zapowiedział, że jego klub w Sejmie zgłosi wniosek o wysłuchanie publiczne na temat szykowanych przez resort edukacji zmian w oświacie. - Jesteśmy przeciwko dewastacji polskiego systemu oświaty. Nie może być reformy, która nie ma jeszcze fundamentu każdego systemu edukacji, jakim są podstawy programowe. Podstawy programowe powinny być na początku, a nie na końcu reformy. To jest skandal - mówił poseł Stronnictwa.

Podczas protestu głos zabierali też przedstawiciele SLD i Partii Razem. 

Sprawa gimnazjów w ogniu krytyki

Zgromadzeni mają ze sobą flagi, trąbki i transparenty, na których można przeczytać m.in.: "Stop reformie edukacji", "Jesteśmy za ewolucją, nie za egzekucją", "Nie niszczcie naszego gimnazjum", "Gimnazja są super", "Nie zabijajcie edukacji", "Reforma - edukacyjny zamach stanu", "Dokąd zmierzasz, Polsko?", "Szczerzyć zęby prosta sprawa, a reforma nie zabawa" oraz "Protestuję, bo lubię uczyć". Wśród protestujących są osoby, które mają przyczepione długie papierowe nosy - jak tłumaczą – „nosy Pinokia dedykowane minister edukacji Annie Zalewskiej”.

(video TVN24/x-news)

- Szanuję prawo do protestowania, ale konsekwentnie będę zapraszać do rozmów - skomentowała protesty Anna Zalewska. Podkreśliła, że w dyskusjach o reformie krytykowane jest tylko wygaszanie gimnazjów. - A ja mówię o konsolidacji, o usankcjonowaniu tego, co już się wydarzyło, gdyż większość gimnazjów już teraz jest w zespołach ze szkołami podstawowymi - powiedziała. Natomiast według niej inne elementy reformy, czyli licea ogólnokształcące i szkoły zawodowe w zasadzie spotykają się z aprobatą. 

Zalewska uspokaja rodziców

Minister edukacji jest przekonana, że uczniowie tylko zyskają na reformie. - Będą tymi, którzy będą mieli szansę być w prawdziwym 4-letnim liceum, które przygotuje ich do kształcenia przez całe życie, do studiowania na wysokim poziomie. Ci, którzy trafią do 5-letniego technikum, będą mieli możliwość bycia w prawdziwej szkole zawodowej związanej z pracodawcą. Tam też będą mogli uzyskać maturę - powiedziała.

Zalewska powiedziała, że kampania informacyjna resortu jest teraz nakierowana na uspokojenie rodziców. Do szkół trafiają już pakiety informacyjne na temat reformy, które placówki mają udostępniać. W Ministerstwie Edukacji Narodowej uruchomione są telefony, pod które można zadzwonić oraz strona internetowa, za której pośrednictwem można wysłać pytania. - Chcemy przekonać rodziców, że nie mają się czego obawiać - podkreśliła.

Ministerstwo edukacji kończy prace

Jest już gotowa podstawa programowa dla klas I-III szkoły podstawowej. Obok czytania, są w niej podstawy programowania i gry w szachy. - Do końca listopada zakończymy prace nad całą podstawą programową - zapewniła minister. Do finału zbliża się także dyskusja o ramowych planach nauczania, z których wynika, ile godzin nauczania każdego przedmiotu jest przewidziane na każdym poziomie nauczania, a z nich wynika liczba zajęć, jaką mają uczniowie i wymiar godzin pracy nauczycieli poszczególnych przedmiotów w danej szkole. - Po raz pierwszy robią je eksperci piszący podstawę programową. Nie będzie już takiej sytuacji, że trzeba ją realizować w krótszym czasie, niż to zostało zaplanowane - zaznaczyła minister.

- Jednym słowem jesteśmy przygotowani. Jesteśmy też przygotowani finansowo - podkreśliła minister. Zapewniła, że spokojni mogą być także rodzice dwóch roczników, które będą się w 2019 r. równocześnie ubiegać się o przyjęcie do szkół ponadpodstawowych. Chodzi o uczniów, którzy wówczas skończą 8-letnią szkołę podstawową i uczniów z ostatniego rocznika gimnazjalistów.

Czy będzie problem z rekrutacją w 2019 r. ?

- Przeanalizowaliśmy sytuację wszystkich szkół ponadgimnazjalnych, jeśli chodzi o pomieszczenia. Mamy taką możliwość dzięki Systemowi Informacji Oświatowej. Widzimy każdą klasę, każde pomieszczenie. Jest dramatyczny niż demograficzny. Jeszcze sześć lat temu jeden rocznik w pierwszej klasie szkoły ponadgimnazjalnej to było 700 tys. osób, w 2019 r. jeden rocznik uczniów w tym wieku to 350 tys., czyli o połowę mniej. W związku z tym nie ma żadnego zagrożenia, jeśli chodzi o szkoły ponadpodstawowe - powiedziała Zalewska.

Pytana, jak będzie wyglądała rekrutacja do tych szkół ponadpodstawowych, do których już teraz się trudno dostać ze względu na duża liczbę chętnych, powiedziała: - Młodzież z tych dwóch roczników nie będzie rywalizować między sobą. Będzie osobna rekrutacja dla uczniów po III klasie gimnazjów, a osobna po VIII klasie szkoły podstawowej. Dla każdej z tych grup będzie przygotowana odpowiednia liczba miejsc.

Założenia reformy edukacji

Zgodnie ze skierowanymi przez rząd projektami ustaw: Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe, w miejsce obecnie istniejących szkół mają zostać wprowadzone: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane.

Decyzja co do formy i czasu przekształcenia gimnazjum albo jego włączenia do innej szkoły będzie należeć do kompetencji samorządu prowadzącego gimnazjum, osoby prawnej lub osoby fizycznej prowadzącej dotychczasowe publiczne lub niepubliczne gimnazjum.

Od kiedy nastąpią zmiany?

Zmiany miałyby rozpocząć się od roku szkolnego 2017/18. Wówczas uczniowie kończący w roku szkolnym 2016/17 klasę VI szkoły podstawowej staną się uczniami VII klasy szkoły podstawowej. Rozpocznie się tym samym stopniowe wygaszanie gimnazjów – nie będzie prowadzona rekrutacja do tego typu szkół.

Wprowadzenie branżowej szkoły I stopnia w miejsce zasadniczej szkoły zawodowej, planowane jest od 1 września 2017 r. Branżowe szkoły II stopnia ruszą od roku szkolnego 2020/21. Zmiany w liceach ogólnokształcących i technikach mają się rozpocząć od roku szkolnego 2019/20.

Projekty ustaw zmieniających strukturę szkół są już w Sejmie, czekają na rozpatrzenie; pierwsze czytanie zaplanowano na 29 listopada.

źródło PAP

ja

Zobacz także:

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka