Piotr Woyciechowski w poniedziałek stracił stanowisko prezesa zarządu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Jednocześnie, spółka zaprzeczyła, by członkowie zarządu wiedzieli o potajemnym nagrywaniu rozmów pracowników.
RMF FM, "Fakt" i "Gazeta Wyborcza" informowały o inwigilacji pracowników PWPW, którzy mieli być nagrywani podczas spotkań w warszawskiej kawiarni Bombonierka. Restauracja znajduje się blisko siedziby wytwórni. Nie wiadomo, kto nagrywał związkowców i zlecił takie działanie, ale taśmy trafiły do kilku przedstawicieli związku zawodowego po tym, jak zażądali podwyżek - ujawnił tabloid "Fakt".
- Zarząd Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych S.A. w nawiązaniu do dzisiejszych doniesień medialnych oświadcza, że nie jest prawdą, jakoby miał wiedzę, a tym bardziej brał udział w nagrywaniu jakichkolwiek rozmów związkowców. Oświadczamy, że jakiekolwiek tego rodzaju insynuacje pod adresem Zarządu PWPW S.A. spotkają się z adekwatną reakcją z wykorzystaniem wszelkich instrumentów prawnych - poinformowano w oficjalnym komunikacie.
Osoby, które miały być nagrane i czują się poszkodowane, "samodzielnie podejmą właściwe kroki prawne w celu obrony swoich interesów" - dodał zarząd PWPW. Odwołanie ze stanowiska Woyciechowskiego nastąpiło jednak po publikacjach prasowych o traktowaniu pracowników wytwórni.
O tym, że związkowcy byli podsłuchiwani, przekonani są działacze mazowieckiej "Solidarności". - Wiemy, że taka sytuacja miała miejsce, prawnicy przygotowują wniosek do prokuratury. Chcemy, by śledczy zbadali proceder podsłuchiwania prywatnych rozmów, kto go zlecił i kto był wykonawcą - mówił Waldemar Dubiński w rozmowie z "Faktem".
"Na plikach, wysłanych z anonimowego konta pocztowego, słychać m.in. innymi Jacka Trabczyńskiego, zwolnionego przez obecny zarząd pracownika i wieloletniego szefa Solidarności w zakładzie i Tomasza Sztangę, członka zarządu wybranego przez załogę. Ten ostatni o sprawie nielegalnych nagrań miał już powiadomić Radę Nadzorczą Wytwórni. Wybrani przez pracowników członkowie zarządu, rady nadzorczej i związków zawodowych uważają, że mogą być śledzeni" - podało radio RMF FM.
Zamieszanie w PWPW S.A. komentowali publicyści. - Odwołanie Piotra Woyciechowskiego z PWPW to sygnał, że ciekawe ruchy tektoniczne zachodzą w naszej polityce pod dywanem - napisał Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej". - Jutro "Fakt" pisze o kolejnym skandalu w PWPW. Odchodzi Woyciechowski, ale nie tylko on podpisywał się pod skandalicznymi umowami - ujawnił Mikołaj Wójcik ("Fakt").
Piotr Woyciechowski objął funkcję prezesa PWPW S.A. w styczniu 2016 roku. To współpracownik Antoniego Macierewicza jeszcze z czasów pracy w MSW w 1992 roku, gdy przygotowywał listy tajnych współpracowników w związku ze słynną uchwałą Sejmu. Był wiceszefem komisji likwidacyjnej WSI. Publicysta, współautor książki "Konfidenci", autor artykułów o tematyce historycznej w "Do Rzeczy" - m.in. na temat przeszłości prof. Witolda Kieżuna i działań wojskowych służb specjalnych wobec "Solidarności Walczącej". Jako prezes PWPW, Woyciechowski położył nacisk m.in. na kultywowanie historii.
W 2011 roku Piotr Woyciechowski został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski decyzją prezydenta Bronisława Komorowskiego za "wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce".
Źródło: Fakt, RMF FM
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.