Przewodnicząca komisji Anna Milczanowska podczas posiedzenia sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do spraw rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego, fot. PAP/Tomasz Gzell
Przewodnicząca komisji Anna Milczanowska podczas posiedzenia sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do spraw rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego, fot. PAP/Tomasz Gzell

Zmiany w ordynacji wyborczej. Nie przeszła żadna z poprawek opozycji

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 42

Sejmowa komisja nadzwyczajna debatuje nad propozycjami PiS ws. Kodeksu wyborczego. Projektowane zmiany w ordynacji wyborczej zakładają m.in. wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, zlikwidowanie JOW-ów w wyborach do rad gmin oraz zmiany w PKW.

Kandydaci w teczkach

Projekt PiS obok zmian ordynacji wyborczej, dotyczy także ustaw o samorządzie gminnym, powiatowym i wojewódzkim. To nad propozycjami zmian w przepisach dotyczących właśnie samorządu nadzwyczajna komisja pracowała we wtorek i czwartek. Komisja przyjęła większość zmian dot. funkcjonowania samorządów, chodzi m.in. o obowiązek transmisji i utrwalania obrad rad gminy i powiatu.

Rozpatrując w nocy z czwartku na piątek propozycje zmian w Kodeksie wyborczym komisja pozytywnie zaopiniowała pierwsze trzy propozycje. Poparła zapis mówiący o tym, że kandydat może kandydować do rady gminy, powiatu i sejmiku wojewódzkiego na obszarze województwa, w którym stale zamieszkuje. Do tej pory do rad gminy i powiatu mogły kandydować osoby, które zamieszkiwały stale obszar działania rady.

Przeciwko tej zmianie opowiedziały się kluby opozycyjne: PO, Nowoczesna i Kukiz'15. Ich posłowie mówili, że rodzi to zagrożenie "przywożenia radnych w teczkach". Złożone przez opozycję poprawki wykreślające tę zmianę zostały odrzucone przez komisję. Przedstawiciel wnioskodawców Łukasz Schreiber z PiS, broniąc zmiany, mówił, że dzisiaj bardzo często radni tworzą pozory, że mieszkają nadal w gminie lub powiecie, który reprezentują, choć zmienili adres zamieszkania.

Kontrowersyjne "Co najmniej"

Komisja pozytywnie zaopiniowała również propozycję zniesienia dwudniowych wyborów oraz definicję znaku "x" na karcie wyborczej, przy czym tej ostatniej kwestii poświęcono najwięcej uwagi. Według zapisu w projekcie, który pozytywnie zaopiniowała komisja, przez znak "x" rozumie się "co najmniej dwie linie, które przecinają się w obrębie kratki".

Konstytucjonalista Marek Chmaj zwrócił uwagę na zapis "co najmniej". W jego ocenie taka definicja oznacza, że znak "x" może tworzyć dowolna liczba linii. - To tak jakbyśmy tworzyli definicję człowieka, że jest to istota składająca się co najmniej z dwóch nóg, dwóch rąk i co najmniej jednej głowy - mówił Chmaj. - Myślę, że narazimy się na śmieszność nie tylko w kraju, ale także w całej cywilizowanej Europie, jeżeli przyjmiemy tego rodzaju regulację - powiedział.

Poprawki skreślające tę definicję wnosili bezskutecznie posłowie PO, Nowoczesnej, PSL i klubu Kukiz'15. Mariusz Witczak z Platformy ocenił, że propozycje maksymalnie uszczegóławiające procedurę oddawania głosów są wbrew deklarowanej intencji autorów projektu, które miały zmniejszyć liczbę głosów nieważnych. Tymczasem jego zdaniem taki zapis może dyskwalifikować karty np. z dopiskami na marginesach. Uznał, że przyjęcie definicji "x" jako co najmniej dwóch przecinających się linii ośmieszy posłów.

Poseł PiS Marcin Horała tłumaczył, że bardzo często zdarza się tak, że osoba starsza, lub której trzęsie się ręka stawia krzywo linię i gdy próbuje ją poprawić, w kratce pojawia się "coś, co w pewnym momencie ma przebieg wspólny, a w pewnym się rozdziela na dwie linie". Jak podkreślił, brak jasnej definicji powoduje, że komisja wyborcza ma problemy z oceną tak oddanych głosów. - Nasze rozwiązanie pozwala zmniejszyć liczbę głosów nieważnych, niewynikających ze złej intencji wyborcy, lecz z tego, że np. jest gorzej widzący, trzęsie mu się ręka, wypisał się długopis - powiedział.

Zapis definiujący znak "x" poparła szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj. Jak powiedziała, definicja ma służyć wyeliminowaniu wątpliwości dotyczących tego, jak ma wyglądać znak potwierdzający oddanie głosu na karcie wyborczej.

Sędzia nie może być komisarzem

Wcześniej na czwartkowym posiedzeniu głos zabrał przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński. Odnosząc się do kwestii komisarzy wyborczych podkreślił, że wnioskodawcy projektu odchodzą od systemu sędziowskiego. - Już taki pierwszy wyraźny wyłom jest czyniony, polegający na wyrugowaniu sędziów komisarzy. Na razie pozostawia się PKW, która jak wiadomo składa się z 9 sędziów wskazywanych prezydentowi przez prezesów trzech najważniejszych instytucji sądowych - powiedział Hermeliński.

Jak zauważył, projektodawcy chcą powierzyć funkcje komisarzy, osobom, które nie są sędziami, co - jego zdaniem - oznacza "obniżenie kryterium wiedzy". Według Hermelińskiego niemożliwe jest, aby zupełnie nowe osoby w sposób racjonalny i właściwy dokonały podziału gmin na okręgi. Przekonywał też, że nierealne będzie powołanie przez PKW prawie 400 komisarzy wyborczych w czasie dwóch miesięcy.

Po stworzeniu funkcji komisarzy wojewódzkich i powiatowych powoływać ich ma PKW w każdym województwie i w każdym powiecie, w tym w miastach na prawach powiatu, na okres 5 lat, "spośród osób mających wykształcenie wyższe prawnicze”.

Na wniosek przewodniczącej komisji Anny Milczanowskiej (PiS) czas wystąpień posłów został ograniczony do jednej minuty.

Komisja w czwartek pozytywnie zaopiniowała m.in. zapis mówiący, że obrady rady gmin oraz powiatu są transmitowane i utrwalane za pomocą urządzeń rejestrujący obraz i dźwięk. Nagrania obrad mają być udostępniane m.in. na stronach internetowych gmin i powiatów.

Co z inicjatywą mieszkańców?

Komisja przyjęła poprawki zgłoszone przez posła Nowoczesnej Marka Sowę. Zakładają one, że wymagana liczba radnych niezbędnych do utworzenia klubu wynosi co najmniej trzech. PiS w swoim projekcie zaproponował, aby w radach liczących do 30 radnych liczba radnych niezbędna do utworzenia klubu radnych wynosiła co najmniej 3 radnych, a w radach liczących powyżej 30 radnych co najmniej 1/10 składu rady.

Marcin Horała (PiS) zaproponował dodanie zapisu o odtajnieniu głosowań przy wyborze przewodniczącego rady gminy. Według niego uzasadnieniem jest rozszerzenie zasady jawności i przede wszystkim informacji dla obywateli jak głosowali ich przedstawiciele w radzie. Ta propozycja wywołała oburzenie posłów opozycji, krytycznie wypowiadali się także samorządowcy. Ostatecznie Łukasz Schreiber (PiS) jako przedstawiciel wnioskodawców zaproponował odłożenie w czasie rozpatrywania postulatu Horały.

Komisja odroczyła także prace nad propozycją dotyczącą obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej w gminach. Poseł Sowa zaproponował obniżenie wymaganej liczby podpisów pod inicjatywą mieszkańców gminy. W jego ocenie propozycja zapisana w projekcie PiS będzie trudna do realizacji, bo - jak mówił - dla gminy, która liczy 3 tys. mieszkańców zebranie wymaganej liczby podpisów jest "znaczącym przeszarżowaniem".

Zgodnie z projektem inicjatywę uchwałodawczą ma 300 osób w gminach do 20 tys. mieszkańców, w gminach powyżej 20 tys. - 500 osób. Sowa zaproponował, by inicjatywę miało 100 osób w gminach do 5 tys. mieszkańców, 200 osób w gminach do 20 tys. i 300 osób w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców. Schreiber uznał propozycję Sowy za "ciekawą" i zwrócił się o odłożenie głosowania nad tą zmianą.

Na rozstrzygnięcie czeka także propozycja dotycząca budżetu obywatelskiego. Projekt zakłada m.in. obowiązek utworzenia budżetu obywatelskiego w miastach na prawach powiatu z określoną minimalną wysokością.

Dwukadencyjność i likwidacja JOW-ów

Zmiany w Kodeksie wyborczym obejmują m.in. wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, a także powołanie komisarzy wyborczych wojewódzkich i powiatowych; komisarze wojewódzcy dokonać mają w terminie 3 miesięcy od wejścia ustawy w życie podziału gminy, powiatu, województwa na okręgi wyborcze w wyborach do rady gminy, rady powiatu, sejmiku województwa (obecnie podziału takiego dokonują władze samorządowe).

Projekt PiS zakłada również zmiany w sposobie ustalania składu Państwowej Komisji Wyborczej - siedmiu na dziewięciu sędziów ma być wybieranych przez Sejm; obecnie w skład Komisji wchodzą sędziowie delegowani przez SN, TK i NSA.

Zgodnie z projektem PiS, wybory do rad gmin mają być proporcjonalne; w gminach do 20 tys. mieszkańców nie obowiązywałby próg wyborczy.

W poprzednich wyborach samorządowych, w 2014 r., po raz pierwszy radni gmin (z wyjątkiem radnych w miastach na prawach powiatu) wybierani byli w okręgach jednomandatowych, w systemie większościowym. Jeszcze wcześniej, wybory do rad gmin liczących do 20 tys. były większościowe, a w większych gminach, liczących ponad 20 tys. mieszkańców - proporcjonalne. Proporcjonalne są wybory do rad powiatów i sejmików województw.

Prawie wszystkie przepisy miałyby wejść w życie po 14 dniach od ich uchwalenia i podpisania przez prezydenta, z wyjątkiem reformy PKW, która miałyby być wprowadzona w ciągu 100 dni od wyboru posłów nowej kadencji Sejmu.

Z obecnych przepisów prawa wyborczego wynika, że wybory samorządowe 2018 r. mogą się odbyć 11 listopada 2018 r. W tym samym terminie - zgodnie z propozycją prezydenta Andrzeja Dudy - miałoby się odbyć postulowane przez niego referendum konsultacyjne w sprawie zmian w konstytucji.

Komisja ma także zająć się projektem klubu Kukiz'15, który przewiduje wprowadzenie JOW-ów w wyborach do wszystkich szczebli samorządu, ograniczenie do dwóch liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz limity wydatków komitetów wyborczych i zmianę zasad tworzenia okręgów. (PAP)

źródło: PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka