Tomek Mackiewicz. Fot. Facebook.com/Tomek Czapkins Mackiewicz
Tomek Mackiewicz. Fot. Facebook.com/Tomek Czapkins Mackiewicz

Dramatyczna decyzja ratowników na Nanga Parbat: Wracają, Tomek został w górach

Redakcja Redakcja Alpinizm Obserwuj temat Obserwuj notkę 177

Po odnalezieniu Francuzki Elisabeth Revol ratownicy postanowili zejść z nią w dół i czekać na śmigłowce. Ekstremalna pogoda uniemożliwia kontynuowanie akcji ratunkowej po Tomka Mackiewicza. Polak został sam w górach.

Według najnowszych informacji z godz. 11 czasu polskiego, śmigłowce zabrały już Polaków i Revol z obozu pod Nanga Parbat. Elisabeth zostanie przetransportowana do szpitala w Islamabadzie, a polscy himalaiści do bazy pod K2.

Wczoraj późnym wieczorem polskiego czasu Adam Bielecki i Denis Urubko odnaleźli Elisabeth Revol. Kobieta ma odmrożone ręce i stopy, ale żyje. Tomek Mackiewicz, gdy go zostawiła na wysokości ponad 7 000 m npm, był w bardzo kiepskim stanie. Miał poważne odmrożenia, słabo kontaktował.

Przeczytaj więcej o odnalezieniu Eli: Ratownicy na Nanga Parbat odnaleźli Francuzkę. Kiedy pójdą szukać Polaka?

Po dwóch godzinach od odnalezienia kobiety ratownicy podjęli dramatyczną decyzję, że ze względu na złą pogodę i zagrożenie życia nie będą kontynuować akcji i szukać Polaka. Postanwili zejść z Elisabeth na dół i poczekać na helikopter.

"Z powodu pogody i wysokości zagrożenie dla życia ratowników byłoby zbyt wysokie. To straszna i bolesna decyzja. Jesteśmy w głębokim smutku. Wszystkie nasze myśli łączą się z Tomkiem i jego rodziną" - przekazano w komunikacie.

W niedzielę ok. godz. 7.30 czasu polskiego cała piątka była już w obozie i czekała na transport, zorganizowany przez Ambasadę Polską w Pakistanie.

Akcja ratunkowa przebiegła nadzwyczaj sprawnie, mimo, że na początku pogoda nie pozwalała na wylot helikopterów. Ratownicy podzielili się na dwa zespoły: Adam Bielecki i Denis Urubko szli w górę pierwsi, niosąc tylko tlen i niezbędne lekarstwa. Za nimi podążali Piotr Tomala i Jarosław Botor z cięższym sprzętem. Adam i Denis dotarli do Elisabeth szybciej, niż wcześniej zakładali, po 8 godzinach wspinaczki, choć akcja odbywała się w nocy.

image

#PrayForTomek

Internauci apelują o modlitwę za Tomka. "Wierzę, że tym, czego szczególnie potrzebuje teraz Tomek Mackiewicz, polski himalaista, który pozostał na wysokości ponad 7000 m. n.p.m., jest modlitwa. Potrzebują jej także bliscy Tomka, towarzysząca mu w górach Elisabeth Revol i himalaiści zaangażowani w akcję ratunkową" - napisali organizatorzy akcji "Modlitewny Szpej - internauci w intencji Tomka Mackiewicza".  

"W tej chwili dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy osób, tak, jak Ty i ja, śledzą doniesienia spod Nanga Parbat, udostępniają je i komentują. Jeśli każdy z nas poświęci tylko jedną minutę na modlitwę za Tomka, wiecie ile godzin potrwa szturm w jego intencji do Nieba? Nawet, jeśli będzie to modlitwa wątpiących, jak ta apostołów z dzisiejszej (sobotniej) Ewangelii, którzy podczas burzy na jeziorze pytali: "nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" Obchodziło. Burza przeszła. Wiara przyszła. A Tomek żyje, nawet jeśli jest już po drugiej stronie śmierci. Pomódl się. Polub. Podaj dalej. #PrayForTomek"

Co się stało na Nanga Parbat?

Para Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol chcieli zdobyć szczyt Nanga Parbat (8 125 m npm), położony na zachodnim skraju Himalajów, w północno-wschodnim Pakistanie. Była to siódma próba Mackiewicza zdobycia zimą tego szczytu, a Revol - czwarta. Wyprawa odbyła się w stylu sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz bez tlenu w butlach.

Mimo bardzo trudnych warunków pogodowych - według niektórych realcji - udało im się osiągnąć cel. W drodze powrotnej utknęli wysoko w górach. Tomek zaczął cierpieć na chorobę wysokościową (m.in. obrzęk płuc) i śnieżną ślepotę, co uniemożliwiało mu schodzenie. Elisabeth zostawiła go na wysokości ok. 7 400 m npm, a sama kontynuowała powrót.

W sobotę o godz. 9.40 czasu polskiego na ratunek wyruszyło czterech polskich himalaistów będących w bazie na K2, oddalonej w linii prostej od Nanga Parbat o ok. 200 km: Adam Bielecki, Denis Urubka, Piotr Tomala i Jarosław Botor. Na miejsce zabrały ich dwa śmigłowce. Tuż przed godz. 13 czasu dotarli pod Nanga Parbat. Akcję ratunkową rozpoczęli od wysokości 4 600 m n.p.m. Przed godz. 22.00 czasu polskiego Bielecki i Urubko spotkali się z Revol. Po 2 godzinach odpoczynku rozpoczęli zejście w dół. Tomek Mackiewicz pozostał w górach.

Nanga Parbat jest jednym z najbardziej wymagających ośmiotysięczników, wyjątkowo trudno dostępnych i niebezpiecznych. Pod względem wypadków śmiertelnych zajmuje niechlubne, drugie miejsce za K2 (8 611 m). 


Przeczyta więcej o początku dramatu Revol i Mackiewicza: Himalaiści utknęli na Nanga Parbat. Wyprawa na K2 chce im pomóc

BG

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Sport