Prowokacja dziennikarska obnażyła słabości państwa, fot. Pixabay
Prowokacja dziennikarska obnażyła słabości państwa, fot. Pixabay

Bezpieczeństwo energetyczne Polski zagrożone? Fikcyjny ekspert zdobywał wrażliwe dane

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Dziennikarze pozyskali wrażliwe dla spółek energetycznych informacje z otoczenia jednego z ministrów, m.in. na temat gazociągu Baltic Pipe. Po ujawnieniu prowokacji dziennikarskiej pytają, dlaczego ochrona informacyjna naszego państwa nie działa.

Redaktorzy serwisu energetyka24.com Piotr Maciążek i Jakub Wiech stworzyli fikcyjny profil eksperta ds. rynku ropy i gazu Piotra Niewiechowicza. W krótkim czasie zbudowali potężną bazę kontaktów i zaczęli wpływać na przekaz medialny, m.in. poprzez moderowanie dyskusji oraz publikację tekstu na jednym z największych portali biznesowych w Polsce.

„Działając tylko za pośrednictwem konta na serwisie Twitter i skrzynki mailowej, nasz ekspert był w stanie zdobyć wrażliwe i niepubliczne informacje dotyczące jednej z najważniejszych inwestycji w historii Polski, opublikować kompletnie niemerytoryczny tekst, otworzyć sobie możliwość przekazania jednemu z liderów opozycji manipulacyjnych materiałów oraz nawiązać kontakty z wieloma przedstawicielami branży energetycznej” – piszą redaktorzy energetyka24.com.

Przeczytaj: Budowa Baltic Pipe rozpocznie się w 2020 r. "Chcemy uniezależnić się od gazu z Rosji"

Niewiechowicz poprzez Twitter kontaktował się m.in. z członkiem zespołu pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury krytycznej Piotra Naimskiego i to on przekazywał mu dane na temat gazociągu Baltic Pipe oraz rozmów z konsorcjum Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Ze względu na interes państwa dziennikarze nie ujawniają szczegółów, w których posiadanie weszli, ponieważ to mogłoby osłabić projekt. "Warto zaznaczyć, że każde opóźnienie w harmonogramie tego gazociągu może oznaczać konieczność przedłużenia umowy pomiędzy polskim PGNiG i Gazpromem i to najprawdopodobniej na niekorzystnych warunkach" – piszą.


Redaktorzy zakpili też z kolegów po fachu, przygotowując całkowicie wyssany z palca tekst o wpływie morświnów na realizację Baltic Pipe. Nikt przed publikacją nie sprawdził, czy te informacje są prawdziwe ani kim jest autor. Tekst zamieszczono bez zmian. Ponadto wstawiali na Twitter zdjęcia z wydarzeń, na których rzekomo był obecny Niewiechowicz oraz za pośrednictwem Twittera posyłali w eter plotki dotyczące sektora energetycznego. Również nikt niczego nie podejrzewał.

Co to jest bezpieczeństwo energetyczne? - relacja z debaty

„Taka sytuacja otworzyła nam możliwość szerzenia dezinformacji i manipulacji wśród ekspertów zajmujących się energetyką. Oczywiście, nie to było naszym celem – jednakże, tempo z jakim zyskaliśmy tę szansę było imponujące. Zadziwia też fakt, że nikt z osób, z którymi rozmawialiśmy, nie zadał publicznie pytania: kim jest Piotr Niewiechowicz?” – komentują dziennikarze.


Spróbowali także sprawdzić polityków, do których wysłali fake newsa. Jak piszą, na e-mail odpowiedział jeden z polityków opozycji, zainteresowany współpracą. „Gdyby za Niewiechowiczem stał np. wywiad obcego państwa, to mógłby z łatwością wpompować w obieg parlamentarny kompletnie fałszywe informacje. Na szczęście nam jako dziennikarzom zależało jedynie na sprawdzeniu jak szczelny jest podatny jest polski świat polityczny na tego typu sytuacje” - komentują Maciążek i Wiech.

Zobacz: Naimski: Polska bez rosyjskiego gazu za 5 lat

„Przypadek Piotra Niewiechowicza uwidacznia ogromne problemy polskiego państwa, którego instytucje muszą zmierzyć się z realiami wojny informacyjnej, m.in. na gruncie energetycznym. Jak się okazuje, osoby pracujące przy kluczowych inwestycjach z zakresu bezpieczeństwa energetycznego nie posiadają dostatecznej osłony kontrwywiadowczej. Z kolei media, czyli „czwarta władza”, nie potrafią oddzielić ziaren od plew i w toku codziennej, redakcyjnej pracy łakomią się na niepotwierdzone sensacje, generując w ten sposób fake newsy. Braki w ochronie informacyjnej widoczne są także w obrębie parlamentu. Co dokładnie nie działa w mechanizmach polskich instytucji?” – pytają dziennikarze.

Jeśli tak łatwo wszyscy dali się nabrać na dziennikarską prowokację, to ilu w naszym kraju jest takich zawodowych „Niewiechowiczów”, odpowiednio przeszkolonych, którzy działają latami, za duże pieniądze i są w stanie wpływać na polską politykę i biznes. Zapraszamy do dyskusji.



Źródło: energetyka24.com

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.





Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka