Norka w klatce, fot. photopin.com
Norka w klatce, fot. photopin.com

PiS zwleka z ustawą o ochronie zwierząt - zwyciężyło lobby futrzarskie?

Redakcja Redakcja Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 84

Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt trafił do sejmowej "zamrażarki". Krzysztof Czabański, który jest członkiem Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt mówi, że projekt trzeba będzie okroić, a prace nad nim podzielić na dwa etapy.

Pierwsze czytanie projektu miało się odbyć w maju, ale do tego nie doszło. Dziennikarze zastanawiają się, czy z powodu politycznej nieobecności Jarosława Kaczyńskiego, czy też to sam prezes PiS zdecydował nie narażać się przed wyborami rolnikom i wybranym grupom interesów.

Nowe prawo łowieckie sprzyja obrońcom zwierząt. Myśliwi grożą, że przestaną polować

- W tej chwili trwają konsultacje, które mają pokazać, na jaką większość można liczyć, w jakich zapisach, w jakich obszarach tej ustawy można liczyć na większość sejmową. Jeszcze nie ma rozstrzygnięć w poszczególnych sprawach, ale rzeczywiście ta sprawa będzie rozpatrywana, zobaczymy - powiedział Czabański.

Szef Rady Mediów Narodowych i przedstawiciel Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt uważa, że trzeba z ustawą poczekać, ponieważ "jest bardzo obszerna i wywołuje nieraz głosy krytyczne z bardzo różnych stron". - Być może trzeba ją będzie okroić. Ale ważne jest to, żeby zrobić jakiś krok, jakiś postęp w tej sprawie żeby był. Być może trzeba będzie to podzielić na dwa etapy - odpowiedział w rozmowie z radiem ZET.

W pierwotnym projekcie ustawy był zakaz hodowli zwierząt na futra, zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach i zakaz uboju rytualnego na eksport. Ponadto zapisany był w nim też obowiązek oznaczania zwierząt, zakaz trzymania psów na łańcuchach, zakaz prowadzenia dzikich hodowli zwierząt i schronisk. Teraz prawdopodobnie, o ile w ogóle, posłowie zajmą się tą częścią projektu, która dotyczy zwierząt udomowionych, czyli schronisk, adopcji, wydłużania łańcuchów i czipowania, natomiast budząca największe kontrowersje likwidacja branży futerkowej czy uboju rytualnego to będzie ten "drugi etap", odłożony w czasie.

Zdaniem posła Pawła Suskiego z PO zmiana planów może wynikać z tego, że zbliżają się wybory samorządowe, a PiS nie chce się narażać hodowcom. - Być może w klubie prezes Jarosław Kaczyński traci wpływy, może powinien bardziej asertywnie podejść - zastanawia się w rozmowie z TVN24.

Wiadomo, że nowelizacji przeciwstawiało się tzw. środowisko radiomaryjne, hodowcy zwierząt futerkowych, właściciele rzeźni prowadzących ubój rytualny oraz spora część mieszkańców wsi, dla których niewyobrażalne jest trzymanie psa w domu, a nie w budzie na łańcuchu, a którzy stanowią znaczną część elektoratu PiS. 

Czabański dopytywany, czy opóźnianie zmian w ustawie wynika ze zbliżających się wyborów, odpowiedział: - Są różne grupy interesów, one są przecież powiązane z elektoratami. W tym sensie to się wiąże również m.in. z wyborami. Politycy nie mogą nie brać pod uwagę głosów, z którymi się stykają na spotkaniach - wyjaśnił Czabański.

- Polityk musi brać pod uwagę głosy obywatelskie. W związku z tym, zaczyna się kształtować pogląd, że niektóre rzeczy są być może zbyt wcześnie formułowane, zbyt radykalnie, tak jak zakaz tych ferm zwierząt futerkowych. Były zgłaszane uwagi, że trzeba podnosić wymagania wobec tych ferm, tak jak w niektórych krajach na Zachodzie, a nie od razu zakaz. Politycy muszą takie głosy rozważyć i zobaczyć, na co sobie mogą pozwolić - uważa Czabański.

Polski Związek Hodowców Zwierząt Futerkowych wystosował w marcu list otwarty naukowców w obronie hodowli zwierząt futerkowych. Pod listem otwartym do parlamentarzystów, rządu i Prezydenta RP podpisało się 463 pracowników naukowych z uczelni przyrodniczych i rolniczych. - To jest bardzo dobra wiadomość dla wszystkich, również dla zwierząt - twierdzi Daniel Żurek z Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych. - Dlatego, że zwierzęta będą hodowane w kraju z tradycjami, a nie na szeroko pojętym wschodzie - przekonuje. Hodowcy podkreślają też, że unikną zwolnień.

Tymczasem, według ostatniego raportu przygotowanego przez Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych, dotyczącego stosunku społeczności lokalnych do hodowli zwierząt na futro, większość mieszkańców sąsiadujących z dużymi fermami popiera zakaz hodowli zwierząt na futra. Nawet osoby mieszkające w rejonie, w którym zyski z branży powinny być największe, nie chcą ferm futrzarskich w Polsce.

Mieszkańcy skarżą się głównie na fetor, insekty i szkody wywołane przez ucieczki zwierząt. Mimo że część była zatrudniona przez fermy, to jednak dość szybko rezygnowała z tej pracy ze względu na trudne warunki i niskie płace. Jak mówili ankietowani, obecnie fermy szukają pracowników wśród przyjezdnych ze Wschodu.

Wg wcześniejszego raportu "Ocena sytuacji branży hodowli zwierząt futerkowych i jej wpływu na polską gospodarkę", przygotowanego przez Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych, polskie fermy futrzarskie tworzą nie więcej niż 4 tys. miejsc pracy. Polska stała się w ostatnich kilku latach trzecim co do wielkości producentem skórek futrzarskich na świecie ze względu na to, że w innych krajach hodowla zwierząt futerkowych jest zakazana.

- W Polsce co roku zabija się dziesięć milionów zwierząt na futro. Jesteśmy drugim krajem pod tym względem w Europie, a trzecim na świecie - podkreśla Martyna Kozłowska, członkini Międzynarodowego Ruchu Na Rzecz Zwierząt.

- W Europie tego rodzaju praktyk się zakazuje, a często przenosi się takie firmy do Polski. To powinno być niedopuszczalne. Nie możemy być krajem drugiej kategorii - mówił w 2017 roku Jarosław Kaczyński. - Jeśli chodzi o zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce, to jest to przede wszystkim kwestia stosunku do zwierząt, kwestia serca dla zwierząt, litości wobec zwierząt, którą każdy porządny człowiek powinien w sobie mieć - mówił prezes PiS.

PiS chce chronić zwierzęta. Pod projektem podpisał się Kaczyński

- Nie chce mi się wierzyć, że prezes PiS uległ prymitywnej propagandzie lobby futrzarskiego. Tym bardziej, że ma on opinię człowieka, który nie zmienia szybko poglądów – mówi Cezary Wyszyński z fundacji Viva!

Dlaczego zatem nowelizacja ustawy została zastopowana? - Jeżeli nawet trzeba by było tak okroić tę ustawę, że będzie dotyczyła tylko zwierząt domowych, to jest tam bardzo dużo rzeczy istotnych. Jeżeli się to uda załatwić sensownie dzięki tej ustawie, to już będzie kolosalny postęp w opiece nad zwierzętami w Polsce - uważa Czabański.

źródło: PAP, tvn24.pl, otwarteklatki.pl, okopress.pl

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości