Skan z dokumentów Józefa Iwulskiego upubliczniony przez Sławomira Cenckiewicza, fot. Twitter.
Skan z dokumentów Józefa Iwulskiego upubliczniony przez Sławomira Cenckiewicza, fot. Twitter.

Sędzia Iwulski kłamcą lustracyjnym? Cenckiewicz ma dowody, że był oficerem LWP

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 334

Prezes Sądu Najwyższego Józef Iwulski jest oficerem Ludowego Wojska Polskiego i szkolonym żołnierzem Wojskowej Służby Wewnętrznej - twierdzi Sławomir Cenckiewicz. Jak mówi, z punktu widzenia prawdy historycznej oświadczenie lustracyjne Iwulskiego jest nieprawdziwe.

"Prezes SN Józef Iwulski jest oficerem LWP i szkolonym żołnierzem WSW - ma foto w mundurze WSW! Widziałem jego akta w IPN" - poinformował dyrektor Wojskowego Bura Historycznego. Jak zaznaczył, premier Mateusz Morawiecki "miał rację mówiąc o komunistach w Sądzie Najwyższym".



Z umieszczonego skanu dokumentu datowanego na 5 maja 1976 r. wynika, że Iwulski szkolił się w Ośrodku Szkolenia WSW im. Feliksa Dzierżyńskiego. WSW była w latach 1957-1990 wojskową służbą specjalną, odpowiedzialną m.in. za kontrwywiad wojskowy; wywodziła się z Głównego Zarządu Informacji WP.



Szef WBH, umieszczając fotokopię karty przebiegu służby wojskowej i pracy cywilnej Iwulskiego dodał też, że "nawet w karcie żołnierza LWP WSW napisano, że poszedł do pracy w Sądzie Najwyższym". "Dzięki za takie wolne sądy!" - dodał Cenckiewicz.



Wśród opublikowanych na Twitterze fotokopii dokumentów dotyczących Iwulskiego Cenckiewicz umieścił też wyciąg z rozkazu mianującego ppor. Józefa Iwulskiego porucznikiem. Pod rozkazem z grudnia 1982 r. podpisali się ówcześni szef Głównego Zarządu Politycznego WP gen. dyw. Józef Baryła i szef MON gen. broni Florian Siwicki. Obaj - jako członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego - byli odpowiedzialni za wprowadzenie w Polsce stanu wojennego w grudniu 1981 r. i represje z nim związane.

"Generałowie Baryła i Siwicki w stanie wojennym awansowali nam na oficera prezesa SN wolnej Polski!" - skomentował Cenckiewicz, który także opublikował fotokopię fragmentu życiorysu Iwulskiego, który ten złożył jako szeregowiec LWP.

Cenckiewicz tłumaczył potem w TVP Info, że "jest coś takiego co śp. prezes Janusz Kurtyka nazwał prawdą prawników i prawdą historyczną. Ja jestem po stronie prawdy historycznej i z tego punktu widzenia oświadczenie, że sędzia Iwulski nigdy nie służył w WSW czy w żadnym organie bezpieczeństwa polega na nieprawdzie - powiedział.

Materiał wideo TVP/PAP

- WSW od początku ustawy o IPN jest traktowana jako organ bezpieczeństwa państwa i osoby, które miały związek jako współpracownicy, jako żołnierze tej służby są w jakimś sensie przez ustawę o IPN i ustawę lustracyjną za ten fakt piętnowani. Zwłaszcza w sytuacji gdy ukrywają tę informację o swojej przeszłości - podkreślił dyrektor WBH.

W jego ocenie sprawa sędziego Iwulskiego "zamyka się" w kwestii służby w Wojskowej Służbie Wewnętrznej. - On był podoficerem, później oficerem rezerwy WSW. W formularzu lustracyjnym jest punkt, w którym każdy lustrowany ma prawo, jeśli ma wątpliwości, zaznaczyć po prostu, że w ramach szkolenia podoficerskiego, po skończonych studiach znalazł się ośrodku szkoleniowym np. WSW. I powiem, że widziałem sporo oświadczeń lustracyjnych, w których różne osoby mając wątpliwości dodawały takie wyjaśnienie - zaznaczył Cenckiewicz.



Zwrócił także uwagę na pojawiające się głosy w obronie sędziego Iwulskiego, że "praktycznie każdy" po skończonych studiach trafiał do ośrodka WSW. - To oczywiście głosy obrażające naukę i to, co wiemy o strukturach bezpieczeństwa komunistycznego aparatu represji. To nie były zwykłe ośrodki. Do tych ośrodków byli kierowani ludzie, którzy byli w jakimś sensie obserwowani (...), których wyselekcjonowywano i tam kierowano. Ale oczywiście zdarzały się sytuacje, że ktoś tam lądował i później nie miał żadnego związku ze służbami - mówił Cenckiewicz.

Jednak - jak zaznaczył - tak nie było w przypadku sędziego Iwulskiego. - Jego ostatni awans jest z 1987 roku (na stopień kapitana), ale w jego aktach podoficera i oficera WSW jest też mowa, że odbywał już jako sędzia na przełomie 1982/1983 i w 1986 roku przeszkolenia wojskowe. I to są bardzo ciekawe opinie, bo jest w nich mowa np. tej z 1982 i 1983 r., że świetnie rozumie te kwestie orzecznictwa w tym szczególnym czasie jakim jest stan wojenny - relacjonował dyrektor WBH. Dodał też, że z dokumentów z IPN wynika, że Iwulski ponadto został zakwalifikowany do jednostek specjalnych w 1987 roku przez oddział WSW.

- Sytuacja, w której kapitan szkolony przez WSW jest pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, to naprawdę sytuacja analogiczna do krajów, do których byśmy nie chcieli równać i które są opisywane w literaturze światowej za przykład anormalności. Kończył w Ośrodku Szkolenia WSW kurs, później WSW do końca, gdy był tym oficerem rezerwy angażowało się w jego szkolenie, opiniowało. A pan sędzia jest prezesem Sądu (Najwyższego). Taka sytuacja jest anormalna - ocenił dyrektor WBH.

Sędzia Józef Iwulski zastąpi Małgorzatę Gersdorf na stanowisku I Prezesa SN


Jak dodał, klauzula tajności z dokumentów dotyczących sędziego Iwulskiego została zdjęta w 2016 r. - Mam też wątpliwości co do tego, czy prokuratura lustracyjna IPN weryfikowała oświadczenie Iwulskiego oglądając te materiały. Dlatego że w metryczkach, w których jest mowa, kto zapoznał się z tymi materiałami, nazwiska jakiegokolwiek prokuratora Biura Lustracyjnego czy wcześniej Rzecznika Interesu Publicznego nie widziałem. Tam są tylko archiwiści. I żeby było jasne - przede mną widział te akta jeden z dziennikarzy. To nie jest tak, że to jest ekskluzywna sytuacja, w której pan Cenckiewicz jedzie i ogląda sobie te materiały. Do nich mieli możliwość dotrzeć również inni badacze - mówił Cenckiewicz.

Po rozmowie w TVP Info szef WBH był pytany na Twitterze, kiedy IPN rozpocznie postępowanie w sprawie oświadczenia lustracyjnego sędziego Iwulskiego. W odpowiedzi Cenckiewicz, który także jest wiceszefem Kolegium IPN, napisał, że tego rodzaju postępowanie nie jest możliwe, ponieważ "ukrycie szkolenia przez WSW nie jest uważane za kłamstwo lustracyjne".

Według komunikatu Kancelarii Prezydenta sędzia Józef Iwulski od 4 lipca - z mocy ustawy, a nie decyzji I prezesa SN - kieruje pracami Sądu Najwyższego.

Iwulski w ubiegłym tygodniu oświadczył, że nie jest "zastępcą, a tym bardziej następcą I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf", a jedynie zastępuje ją "w razie, gdy będzie nieobecna". Zapewnił jednocześnie, że prezydent nie wyznaczył go, ani nie powierzył obowiązków I prezesa, a jedynie zaaprobował jego wybór przez prezes Gersdorf.



W zeszłym tygodniu "Gazeta Polska Codziennie" podała, że sędzia Iwulski był w składzie orzekającym, który w 1982 r. skazał działaczy opozycji niepodległościowej. Gazeta powołała się na materiały archiwalne IPN, które mają wskazywać na orzeczenia w sprawach dotyczących opozycji wydawane w latach stanu wojennego przez ppor. Józefa Iwulskiego, sędziego sądów wojskowych w Krakowie i Warszawie.

Iwulski w poniedziałek oświadczył, że w stanie wojennym w pierwszej instancji ws. politycznych orzekał w jednej sprawie, w której orzeczono kary więzienia i złożył zdanie odrębne za uniewinnieniem wszystkich oskarżonych. "W innych przywoływanych sprawach nie wykluczam, że mogłem orzekać w postanowieniach incydentalnych tzn. niewiążących się z rozstrzygnięciem o kwestii odpowiedzialności karnej, np. dotyczących wyłączenia sędziego, przekazania sprawy do innego sądu, zawieszenia postępowania" - dodał.

źródło: PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka