Georgette Mosbacher i premier Mateusz Morawiecki. Fot. flickr/Kancelaria Premiera RP
Georgette Mosbacher i premier Mateusz Morawiecki. Fot. flickr/Kancelaria Premiera RP

Mosbacher po aferze z listem: Wolność mediów i słowa jest podstawową wartością

Redakcja Redakcja Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 138

Amerykańska ambasador zabrała głos na temat relacji z Polską pierwszy raz po ujawnieniu listu do premiera Mateusza Morawieckiego. Georgette Mosbacher przekonuje, że relacje polsko-amerykańskie są bardzo dobre. 

Wpis Mosbacher 

- Relacje PL-USA są bardzo dobre, a moim priorytetem jest pogłębianie tej przyjaźni. Wśród podstawowych wartości niesamowicie ważnych dla USA i dla mnie jest wolność słowa, wolność mediów i wolność intelektualnego dyskursu - napisała ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce. 


Mosbacher w liście do Morawieckiego: broni TVN, literówka w nazwisku premiera

To pierwsza publiczna wypowiedź Mosbacher po wybuchu afery w związku z listem w obronie TVN. Dyplomatka wyraziła oburzenie działaniami prokuratury i służb po tym, jak opublikowano zdjęcia operatora programu "Superwizjer" na tle swastyki w lesie. Piotr Wacowski tłumaczył, że był to element dziennikarstwa wcieleniowego - wszedł do grupy neonazistów, żeby zrobić o niej reportaż. Śledczy chcieli postawić mu zarzuty za propagowanie symboliki faszystowskiej, ale ostatecznie odstąpiono od tego kroku.

Departament Stanu USA: Ambasador Mosbacher świetnie reprezentuje nas w Polsce 

Afera po opublikowaniu listu do premiera 

- Wierzę, że członkowie twojego rządu powstrzymają się od atakowania, nie mówiąc już o ściganiu niezależnych dziennikarzy, którzy wyrażają interes publiczny i wzmacniają nasze społeczeństwa - napisała Mosbacher do premiera Morawieckiego.

Wiarygodność listu stała pod znakiem zapytania, bowiem dokument został adresowany do "Moraweickiego" oraz "Brudzińksiego", czyli szefa rządu i ministra spraw wewnętrznych i administracji. Tygodnik "Do Rzeczy" potwierdził, że list wpłynął do kancelarii premiera. Otoczenie Morawieckiego nie informuje jednak, kto przekazał dziennikarzom list Mosbacher. 

Ciekawą hipotezę na ten temat przedstawił Witold Jurasz. Były dyplomata twierdzi, że to kręgi rządowe upubliczniły list od ambasador amerykańskiej. - Innymi słowy, władze Polski z własnej nieprzymuszonej woli poinformowały tak krajową, jak i międzynarodową opinię publiczną, że ambasador Stanów Zjednoczonych potraktowała szefa rządu RP w niezbyt dyplomatyczny sposób. Mówiąc inaczej, rząd z własnej nieprzymuszonej woli postawił się w niezręcznej sytuacji - stwierdził Jurasz w "Onecie".

Krystyna Pawłowicz odpowiada Georgette Mosbacher: Żądam od Pani szacunku

 Mosbacher wzięła w obronę TVN - stację, której właścicielem akcji jest amerykańska korporacja medialna Discovery Communications. Jak podało "Do Rzeczy", to nie pierwszy raz, gdy współpracowniczka Donalda Trumpa próbuje wywrzeć wpływ na polskich polityków. Mosbacher miała przekonywać do nowelizacji polskiej ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych. Chodziło jej o zmianę przepisów w taki sposób, by zmniejszyć obciążenia dla firm ze Stanów Zjednoczonych. Jako przykład podawała m.in. Ubera. 

- Nie jest to normalne. Jest to jakaś wyjątkowa aktywność pani ambasador, która wywodzi się nie z kręgów dyplomatycznych, nie z kręgów urzędniczych, tylko biznesowych - recenzował dyplomatyczną działalność Mosbacher były szef MSZ, Witold Waszczykowski w TVP. 

- Mamy z tym pewien kłopot. Być może Mosbacher samodzielnie uznała, że taka forma listu przystoi, a być może poprzez jakieś doradztwo z ambasady, która od lat mogła współpracować z tym, czy innym polskim medium - dodał polityk PiS. 

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka