65 rannych osób w tym 11 policjantów, oraz 140 zatrzymanych - to bilans sobotnich zamieszek w Paryżu. Na ulice wyszli przeciwnicy Emmanuela Macrona w żółtych kamizelkach, którzy nie zgadzają się na podwyżki cen paliwa.
Starcia z policją w Paryżu
Ponad 5 tys. protestujących w samym Paryżu, a na terenie Francji było ich 36 tysięcy - poinformowały francuskie służby. Szef MSW, Christophe Castaner, poprosił uczestników protestu "żółtych kamizelek" o uspokojenie nastrojów. W stolicy Francji płonęły zaparkowane na ulicach samochody, kosze na śmieci. W ruch poszły nawet płyty chodnikowe. Demonstrujący niszczyli sygnalizację świetlną i przydrożne drzewa.
Przy Łuku Triumfalnym zebrała się grupka zamaskowanych zwolenników protestu "żółtych kamizelek". Włączyła się aktywnie do bójek z policją. Minister Castaner nazwał takich protestujących "wichrzycielami".
- Chcę powiedzieć, jak bardzo mnie zaskoczyło takie zakwestionowanie symboli Francji: fakt, że miejscem manifestacji stał się Łuk Triumfalny nad grobem Nieznanego Żołnierza. Nie podobają mi się takie obrazki, zaskakują mnie - ocenił premier Edouard Philippe. Według szefa rządu, grupki były uzbrojone i przygotowane do starcia z policją.
Pierwsze ataki na funkcjonariuszy rozpoczęły się w sobotę tuż po godzinie 9, kiedy manifestanci na Polach Elizejskich próbowali rozbić kordon policyjny. W stronę policji poleciały butelki i barierki, funkcjonariusze odpowiedzieli armatkami wodnymi i gazem łzawiącym. W sumie 140 osób zostało zatrzymanych, a rannych w starciach było aż 65 osób.
Początek protestu "żółtych kamizelek" był pokojowy. Demonstranci wzywali do dymisji Emmanuela Macrona. "Macron, przestań nas traktować jak durniów" - apelowali do prezydenta Francji. - Od kiedy Macron jest u władzy, toniemy pod nowymi podatkami. Pod koniec miesiąca nie mamy za co jeść - ocenił jeden z uczestników protestu. - Macron kradnie. Daje pieniądze bogatym kolegom, a odbiera biednym ludziom - tłumaczył inny przeciwnik francuskich władz. Niektórzy protestujący oskarżali policję o sprowokowanie zamieszek w Paryżu.
"Żółte kamizelki" kontra Macron
Protest "żółtych kamizelek" trwa we Francji od 17 listopada. Manifestujący blokują drogi, dając tym samym wyraz niezadowolenia z podwyżek podatków za paliwo. To z kolei efekt proekologicznych zapowiedzi Emmanuela Macrona. Prezydent i premier Philippe zaprosili protestujących na rozmowy, ale na konsultacje zdecydowało się tylko dwóch manifestujących. Ich symbolem są żółte kamizelki. Na ulice wychodzą przedsiębiorcy, emeryci, pracujący studenci i rodziny z dziećmi. Protest "żółtych kamizelek" rozszerzył się z dużych francuskich miast na małe, przedmieścia i wsie.
Protest "żółtych kamizelek" w Paryżu. Zablokowano drogi, starcia z policją
Źródło: PAP
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka