Sala rozpraw Sądu Okręgowego w Krakowie. Jest wyrok ws. serialu "Nasze matki, nasi ojcowie". Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Sala rozpraw Sądu Okręgowego w Krakowie. Jest wyrok ws. serialu "Nasze matki, nasi ojcowie". Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Wyrok ws. serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Sąd przyznał rację żołnierzom AK

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 226

Producenci serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" mają zamieścić przeprosiny w telewizji polskiej i niemieckiej, na stronie producentów oraz zapłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia - krakowski sąd okręgowy ogłosił wyrok w procesie wytoczonym twórcom niemieckiego serialu przez żołnierzy AK. 

Proces wytoczyli 94-letni obecnie żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy AK. Wystąpili oni przeciwko producentom trzyczęściowego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, tj. UFA Fiction oraz ZDF (II program niemieckiej telewizji) za naruszenie dóbr osobistych rozumianych jako prawo do tożsamości narodowej, dumy narodowej i narodowej godności oraz wolności od mowy nienawiści.

image
Sędzia Kamil Grzesik na sali rozpraw Sądu Okręgowego w Krakowie. Zapadł wyrok ws. serialu "Nasze matki, nasi ojcowie". Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Według powodów w serialu znalazły się sceny, które mają dowodzić, że AK rzekomo była współwinna zbrodni na osobach narodowości żydowskiej, Niemcy zaś są przedstawieni jako ofiary II wojny światowej. 

Powodowie domagali się w pozwie przeprosin we wszystkich telewizjach, w których film był emitowany (w 2013 r. wyemitowała go TVP), lub poprzedzenia pierwszej emisji w pozostałych telewizjach, do których go sprzedano, informacją historyczną - że jedynymi winnymi Holocaustu byli Niemcy. Podobny komunikat miałby też się znaleźć na stronie internetowej twórców serialu. Chcieli także usunięcia z filmu znaku graficznego AK na biało-czerwonych opaskach noszonych przez aktorów (według powodów w AK nie było takiego zwyczaju) i zapłaty jako zadośćuczynienie 25 tys. zł. 

Byli żołnierze AK chcieli również, żeby przed każdorazową emisją serialu – gdziekolwiek by się ona odbyła – zostały zaprezentowane fakty historyczne m.in. na temat działalności „Żegoty” oraz te dotyczące AK, a także wprowadzenie, w którym zawarta zostanie informacja o tym, że wszystkie postaci występujące w produkcji są fikcyjne. 

Prokuratura poparła żądania powodów, jednak kwestię przeproszenia i usunięcia znaku AK z opasek noszonych przez bohaterów filmu uznała za kluczowe. 

Proces ruszył w lipcu 2016 r.

image
Kombatant, żołnierz AK Zbigniew Radłowski (C) na sali rozpraw Sądu Okręgowego w Krakowie. Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Uzasadnienie wyroku

– Sąd nie zajmował się oceną zachowania wszystkich Polaków. W tej sprawie sąd zajmował się oceną sposobu przedstawienia żołnierzy AK w ramach niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” – mówił sędzia Grzesik w uzasadnieniu wyroku.

Jak podkreślił, dla wyroku istotne znaczenia miał „szczególny życiorys” Zbigniewa Radłowskiego, który jako 16-latek trafił do obozu koncentracyjnego, a po jego opuszczeniu wrócił do Warszawy, działał w ZWZ i AK, osobiście pomagał w ukrywaniu osób pochodzenia żydowskiego, siostra jego matki działała w „Żegocie” – organizacji niosącej pomoc Żydom, walczył w Powstaniu Warszawskim, a potem w armii polskiej we Włoszech, zaś po powrocie do kraju był skazany przez komunistyczny sąd na 12 lat pozbawienia wolności za ukrywanie „cichociemnego” i opuścił więzienia na mocy amnestii. 

– Ten szczególny życiorys pana Zbigniewa Radłowskiego daje w ocenie sądu podstawę do tego, żeby przyjąć, że film który w sposób nieprawdziwy i nieprawidłowy przedstawia żołnierzy Armii Krajowej, w sposób bezpośredni oddziałuje na dobra osobiste pana Zbigniewa Radłowskiego w postacie czci i godności pana Zbigniewa Radłowskiego – powiedział sędzia. 

Podkreślił, że w żadnej części wyroku sąd nie zamierza hamować dyskusji historycznej i w wyroku nie ma stwierdzenia, że nie dochodziło do zachowań antysemickich, ale ich skala jest nieproporcjonalna do skali, w jakiej działała AK. 

– Sąd nie wyklucza dyskusji na ten temat. Chodzi o to żeby ona była prowadzona fair i z zachowaniem proporcji – mówił sędzia Grzesik. 

Jak zaznaczył, nie był to do końca serial fabularny, bo zawierał on elementy sugerujące, że został oparty na autentycznych wydarzeniach.

Film, wyemitowany także przez TVP1, wywołał dyskusję w Polsce i Niemczech, dotyczącą sposobu przedstawienia w serialu Polaków oraz problemu odpowiedzialności Niemców za zbrodnie II wojny światowej. Po emisji filmu w publicznej telewizji ZDF w marcu w niemieckich mediach rozpoczęła się burzliwa debata o odpowiedzialności „zwykłych Niemców” za zbrodnie II wojny. W Polsce produkcję krytykowano za ukazywanie partyzantów z AK jako antysemitów i relatywizowanie odpowiedzialności Niemców.

Orzeczenie jest nieprawomocne.

Zobacz relację TVP z rozprawy sądowej ws. serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" (PAP/TVP)


Pełnomocnik twórców zapowiada apelację

Producenci serialu ubolewają, że sąd nie uwzględnił w należytym zakresie wolności twórczości artystycznej – powiedział po ogłoszeniu wyroku krakowskiego sądu w sprawie serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" pełnomocnik jego twórców adwokat Piotr Niezgódka. Zapowiedział apelację.

– Producenci pragną podkreślić z całą stanowczością, że już w 2013 r. jasno wyrażali publicznie, że nie było ich intencją przy produkcji tego filmu zaprzeczanie prawdzie historycznej. Prawda historyczna jest oczywista i nie było ich intencją zaprzeczanie tej prawdzie – podkreślił Niezgódka. Dodał, że w produkcji filmu wzięło udział "kilku uznanych w skali międzynarodowej historyków", a ich głos został wysłuchany.

– Producenci przyłożyli niezwykłą wagę do tego, aby ten film został wyprodukowany w sposób wyważony i aby w taki sposób przedstawiał wszelkie wydarzenia. W moim przekonaniu – jako pełnomocnika – wymóg rzetelności i proporcjonalności został spełniony – podkreślił adwokat.

– Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku złożymy apelację – zapowiedział Piotr Niezgódka. 


Źródło: PAP

KW 

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka