Stefan W. czeka na proces ws. zabójstwa Pawła Adamowicza. Fot. policja
Stefan W. czeka na proces ws. zabójstwa Pawła Adamowicza. Fot. policja

Ziobro: "Stefan W. utożsamiał karę więzienia z PO". Rząd przedstawia informacje

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Zbigniew Ziobro przedstawił w Sejmie informacje o pobycie Stefana W. w zakładach karnych. Szef MSWiA - Joachim Brudziński - omówił działania policji po zabójstwie Pawła Adamowicza. 

Minister sprawiedliwości potwierdził posłom, że morderca prezydenta Gdańska był wielokrotnie badany psychiatrycznie. Jego stany od 2015 roku były różne - od stwierdzonej choroby psychicznej, po ustabilizowanie stanu zdrowia i remisję schorzenia. Mimo wielokrotnych prób nakłaniania do leczenia w zakładzie karnym, Stefan W. kategorycznie odmawiał. 

Stefan W. ze zdiagnozowanymi zaburzeniami psychicznymi

- Stefan W. był konsultowany 13 maja, 10 czerwca oraz 8 lipca 2015 roku. Każdorazowo konsultacje przeprowadzali zewnętrzni specjaliści, lekarze psychiatrzy - oświadczył Zbigniew Ziobro. Następnie w zakładzie karnym w Malborku, stan skazanego za napady na gdańskie banki znacząco się pogorszył. 

- Zaczął słyszeć głosy. Te głosy miały komentować jego zachowanie, wydawać mu polecenia. Miał wrażenie, że służby więzienne cofają czas, uważał, że jest świadkiem koronnym, aktorem - mówił Ziobro o początkach 2016 roku. Z uwagi na poważny stan psychiczny Stefana W., przebywał on na leczeniu w Szczecinie, na oddziale psychiatrii sądowej od 23 lutego do 13 kwietnia 2016 r.  - Po uzyskaniu poprawy w dobrym stanie psychicznym, został przekazany do leczenia ambulatoryjnego. Pozostawał w dobrym stanie psychicznym bez ostrych objawów psychotycznych, wielokrotnie konsultowany - podkreślił minister sprawiedliwości. 

Do końca odsiadywania kary w gdańskim więzieniu, Stefan W. miał pozostawać w "dobrym stanie", ale w fazie remisji. Co istotne, przestępca tuż przed opuszczeniem zakładu karnego odgrażał się, że dokona jakiegoś napadu w Warszawie z użyciem maczety. 

- 30 listopada, do zakładu karnego w Gdańsku wpłynął telefonogram z komisariatu policji z prośbą o podjęcie wszelkich możliwych działań, będących w gestii zakładu karnego, mogących wpłynąć na plany i postawę skazanego, wychodzącego na wolność, bo pan Stefan W. składał deklaracje słowne, w których oznajmia, że "niesłusznie dostał tak wysoki wyrok, bo to nie była prawdziwa broń, tylko atrapa i że jak wyjdzie z więzienia to dopiero zrobi napad z prawdziwą bronią, weźmie maczetę i pojedzie do Warszawy i tam zrobi napad, albo wykorzysta tę atrapę broni, którą ma w więzieniu do dyspozycji" - ujawnił Ziobro. 


image
Zbigniew Ziobro udziela informacje posłom o zabójstwie prezydenta Gdańska. Fot. PAP/Jakub Kamiński

Morderca Adamowicza nienawidził PO

Doszło do rozmów między psychologiem, wychowawcą Stefana W. i osadzonym. Przyszły zabójca "nie wykazywał działań przestępczych, raczej rozgoryczenie co do skrzywdzenia wyrokiem. Deklarował niechęć wobec aparatu wymiaru sprawiedliwości i utożsamiał poczucie krzywdy z ówczesnym obozem władzy, czyli Platformą Obywatelską" - wynika z informacji, posiadanych przez resort sprawiedliwości. 

Ziobro tłumaczył też, że Stefan W. nie mógł zostać zakwalifikowany do najgroźniejszych przestępców, których obejmuje ustawa o bestii. Minister chwalił poprzedni parlament za wprowadzenie ustawy o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób - w skrócie "ustawy o bestiach". 

- Nie jest możliwe w państwie praworządnym, wobec jakiegokolwiek sprawcy, przedłużać czas odbycia kary - oznajmił Ziobro. Zaburzenie typu psychotycznego u Stefana W., wykryte niemal na początku pobytu w więzieniu, nie kwalifikowało go do objęcia ustawą o najgroźniejszych przestępcach. Ziobro zaznaczył, że dwukrotnie sąd przyznał pozytywną opinię służbie więziennej za sposób postępowania ze skazanym.

- Mam nadzieję, że polskie państwo wyciągnie właściwe wnioski po dramatycznym i straszliwym wydarzeniu, jakim było morderstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Stała się rzecz straszna. Zbrodnia jawnie popełniona przez groźnego przestępcę - zakończył wystąpienie w Sejmie minister sprawiedliwości. 

Brudziński o działaniach policji po tragedii w Gdańsku

- Ta śmierć, jestem o tym przekonany, wstrząsnęła nami wszystkimi. Wszystko wskazuje na to, że Stefan W. niespodziewanie przeskoczył przez barierki w trakcie Światełka do Nieba, kiedy uwaga wszystkich, również, bo to trzeba sobie powiedzieć otwarcie, nieprofesjonalnej ochrony, była skierowana w zupełnie w inną stronę - poinformował Joachim Brudziński. Szef MSWiA potwierdził, że zabójca prezydenta Gdańska nie posłużył się plakietką z napisem "media", by dostać się na scenę finału WOŚP. 

Firma ochroniarska "Tajfun" miała ponadto zatrudnić osoby niepełnoletnie do zabezpieczenia imprezy 13 stycznia. - W agencji "Tajfun" stwierdzono szereg nieprawidłowości: przedsiębiorca w rażący sposób naruszył warunki wykonywania działalności gospodarczej, np. nie weryfikował karalności pracowników ochrony oraz nie sprawdzał nadzoru nad wykonywaniem zadań przez pracowników. Osoby niepełnoletnie również były uczestnikami zabezpieczenia tego finału WOŚP w Gdańsku - wyliczał minister spraw wewnętrznych i administracji.

Brudziński przypomniał też, że finał WOŚP w Gdańsku nie miał statusu imprezy masowej. Obecnie trwa procedura cofnięcia koncesji dla agencji ochroniarskiej "Tajfun". 

Prokuratura: Szef ochrony imprezy WOŚP w Gdańsku wprowadził policję w błąd


image
Joachim Brudziński w Sejmie. Fot. PAP/Jakub Kamiński 


Stefan W. chciał być bezdomnym

Szef MSWiA chwalił Jolantę W. - matkę zabójcy Adamowicza - za odwagę w związku z poinformowaniem policji 30 listopada ub. r. o pogarszającym się stanie zdrowia syna. - Stefan W. nie podał, gdzie będzie mieszkał. Deklarował, że opuści województwo pomorskie i będzie osobą bezdomną, która porusza się po kraju - mówił Brudziński. 

Na kilka dni przed wyjściem przestępcy z więzienia, do wszystkich komend policyjnych miał trafić telegram z alarmującą informacją o Stefanie W. - 6 grudnia w komisariacie policji w Gdańsku opracowany został telegram, który miał zostać przesłany do policji miejskiej w Gdańsku, z prośbą o rozpowszechnienie treści w nim zawartych. Poinformowano tam o napadach Stefana W. z atrapą broni w ręku i miał zamiar dokonać podobnego przestępstwa po wyjściu na wolność. W przypadku zaistnienia podobnego modus operandi, Stefan W. miał być typowany jako ewentualny sprawca - objaśniał Brudziński. Teraz MSWiA sprawdza, co się stało z notatką i czy trafiła do wszystkich komend policyjnych w kraju. 

Brudziński przedstawił posłom informacje na temat walki z cyberprzestępcami, którzy grożą politykom w sieci. W środę aresztowany został internauta, wysyłający pogróżki do Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Od 14 stycznia do 25 stycznia policjanci ustalili nazwiska 20 osób, które kierowały groźby karalne i nakłaniały do przemocy. Osoby te zostały doprowadzone do jednostek policji. Pięć z nich zostało aresztowanych - podsumował minister. Brudziński osobiście polecił policji, by prześledziła nienawistne wpisy i mowę nienawiści w mediach społecznościowych po morderstwie Pawła Adamowicza. 

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo