Lech Wałęsa i Madeleine Albright, 54. sekretarz stanu USA. Fot. Facebook/Lech Wałęsa
Lech Wałęsa i Madeleine Albright, 54. sekretarz stanu USA. Fot. Facebook/Lech Wałęsa

Wałęsa: Musiałem rozmawiać z SB, nie donosiłem. Cenckiewicz: To zły człowiek

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 108

Trwa kolejny korespondencyjny pojedynek między Lechem Wałęsą a historykiem, Sławomirem Cenckiewiczem. Były prezydent twierdzi, że padł ofiarą spisku z inicjatywy badacza i podkreśla, iż nigdy nie donosił na kolegów do funkcjonariuszy SB.

Lech Wałęsa opublikował film na Facebooku, w którym odnosi się do oskarżeń o agenturalną przeszłość w latach 70. Swoją uwagę kieruje jednak głównie na Sławomira Cenckiewicza i Krzysztofa Wyszkowskiego. Zdaniem Wałęsy, to oni odpowiadają za "kłamstwa" na temat życiorysu ówczesnego stoczniowca z Gdańska.

Były prezydent zainicjował akcję dyskusji z internautami - ci przesyłają pytania, a Wałęsa im odpowiada za pośrednictwem mediów społecznościowych.


- Jeśli chodzi o rok 1970 - dopisują mi tu różne rzeczy, tylko zapomina Cenckiewicz, że ja wtedy stałem na czele strajku. Przegraliśmy go, ale ja zauważyłem już 48 godziny "po": gdzie są błędy, jak je wykluczyć, żeby jeszcze raz zawalczyć z komuną i wygrać to - stwierdził dawny lider "Solidarności". W strajkach grudniowych w 1970 roku Wałęsa brał udział, wchodził w skład komitetu strajkowego Stoczni Gdańskiej, jednak nie stał na jego czele.

- Muszę odzyskać zaufanie jakie miałem, szczególnie w latach 80. Aby to uzyskać i przekonać państwa do swoich racji, pokażę i żądam dowodów, jeśli ktoś uważa inaczej,  tak napracowano się, by pobrudzić mój życiorys... Najwięcej w tym brudzeniu zrobił Sławomir Cenckiewicz, który napisał parę książek, występuje w kraju i za granicą, korzystając także z pomieszczeń sakralnych i w niewłaściwy sposób korzysta z wolności słowa - krytykował historyka Wałęsa.

- Nigdy nie byłem agentem, nigdy się na to nie zgodziłem, nigdy nie napisałem żadnego donosu, nie zrobiłem nic, czego musiałbym się wstydzić - podkreślił były prezydent.


Musiałem rozmawiać, jako przywódca musiałem rozmawiać z bezpieką



Lech Wałęsa jednak kolejny raz w ostatnich latach przyznaje, że rozmawiał z funkcjonariuszami SB w 1970 roku. 

- Moje zachowanie musiało być inne niż "Cenckiewiczów" i innych, bo ja musiałem chronić, bronić odważnych, wspaniałych ludzi, których bezpieka próbowała wykluczyć z walki. I dlatego musiałem rozmawiać - jako przywódca - musiałem rozmawiać z bezpieką - tłumaczy Lech Wałęsa.

Według Instytutu Pamięci Narodowej i zdecydowanej większości historyków dziejów najnowszej, Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem o pseudonimie "Bolek" w latach 1970-1976. Najbardziej wiarygodny dowód w tej sprawie to oryginały dokumentów z teczki pracy "Bolka", które przechowywał w swoim domu Czesław Kiszczak. IPN otrzymał je od Marii Kiszczak w 2016 roku. Wciąż trwa spór wśród badaczy, jaki wpływ na decyzje Wałęsy w "Solidarności" miała przeszłość z lat 70. i jak rzutowała ona na prezydenturę w latach 1990-1995.

Lech Wałęsa odpowiada krytykom na Facebooku - posłuchaj!


-  Bezpieka znając całą moją rodzinę przeglądała wszystko co możliwe i miała inny styl walki z przywódcami, z ludźmi, którzy mogli mieć wpływ na społeczeństwo - dodał Wałęsa. Według niego, SB chciała zniekształcić wizerunek lidera ruchu związkowego, a w czasach PRL robotnicy podejrzewali siebie nawzajem o donosicielstwo. Za jego sprawą też "nigdy nikt nie został ukarany zwolnieniem z pracy czy innymi krzywdami za sprawy polityczne" - przekonuje internautów.

Sławomir Cenckiewicz w reakcji na film Lecha Wałęsy odpowiedział na pytanie, dlaczego z taką pasją zajmuje się życiorysem i działalnością publiczną byłego prezydenta. - Wielu z Was mówi mi, bym już nie zajmował się Żywą Legendą. Nie mogę! Muszę pilnować prawdy o tym złym człowieku, który tyle złego Polsce przyniósł i wciąż przynosi. Nie dlatego, że go nie lubię, czy mam pasję walki z nim. Nic z tych rzeczy! - stwierdził historyk i członek Kolegium IPN.

- Imperatywem moim jest prawda i zadośćuczynienie tym - jak Janek Jasiński, Szczepan Chojnacki czy Józef Szyler - których Wałęsa niszczył swoimi donosami po Grudniu '70 a potem oszukał miliony jako przywódca "Solidarności" i Polski - wyjaśnił Cenckiewicz.

Badacz historii najnowszej zapowiedział też kolejną książkę na temat agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. - Nadchodzi nowa książka o zdradzie Wałęsy, która jest przede wszystkim naukowym opracowaniem teczek Wałęsy wydanych IPN-owi przez Marię Kiszczak. Ale nie tylko... To już w tym roku! - obiecał Cenckiewicz czytelnikom.

GW



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka