Parlament Europejski przyjął nowe przepisy ws. kar dla partii politycznych, które celowo naruszają ochronę danych osobowych w celu osiągnięcia wyborczego poparcia. Z kolei Manfred Weber opowiada się za skuteczniejszym modelem wprowadzania sankcji za łamanie praworządności w krajach członkowskich.
- Państwa Unii Europejskiej powinny być karane szybciej, jeśli nie wdrażają unijnych przepisów - to stanowisko rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE. Jewgienij Tanczew zachęca do ukarania Hiszpanię w kwocie 106 tys. euro dziennie za niewdrożenie przepisów ws. udzielania kredytów konsumenckich dla kupców mieszkań. Sankcja zostałaby zmieniona w przypadku zmiany w prawie kraju członkowskiego.
Problem z Hiszpanią
Obecnie dopiero drugi wyrok TSUE pozwala na nakładanie grzywny, jeśli państwo nie przestrzega unijnych norm. Sprawy przed trybunałem ciągną się latami. Hiszpania tkwi w sporze prawnym od 2016 roku. Tanczew w swojej interpretacji opiera się na zapisach Traktatu Lizbońskiego - Komisja Europejska może wnieść zarzut o niewywiązanie się z obowiązku państwa Unii Europejskiej i zażądać nałożenia kar.
Warto zaznaczyć, że opinie rzeczników nie są wiążące dla unijnych sędziów. Często jednak w swoich wyrokach kierują się interpretacjami wysokich rangą urzędników. Za skuteczniejszym egzekwowaniem prawa w krajach członkowskich optuje kandydat na przewodniczącego Komisji Europejskiej, Manfred Weber.
Szef Europejskiej Partii Ludowej przedstawił kilka dni temu na łamach "Frankfurter Algemeine Sonntagszeitung" autorski pomysł na poprawienie obecnej sytuacji z egzekwowaniem kar. Artykuł 7 - zdaniem Webera - przypomina "bardzo dużą armatę, która jest niecelna i trudna w obsłudze". Procedurę uruchomiono w Polsce i na Węgrzech, końca sporu jeszcze nie widać.
Pomysł Webera: niezależna komisja prawników
Przewodniczący EPL nawołuje do zerwania zasady jednomyślności państw unijnych przy podejmowaniu decyzji o sankcjach. Oznaczałoby to, że żadne sojusze nie powstrzymałyby wymierzenia kar finansowych dla Polski i Węgier np. w sprawach kwot uchodźców lub naruszania praworządności.
Stopień zagrożenia dla stanu prawnego w krajach członkowskich miałaby oceniać "niezależną radę ekspertów", złożona ze światowej klasy prawników. Takie gremium monitorowałoby codziennie niezależność sądownictwa, skorumpowanie i wolność mediów. Do zadań rady ekspertów - według Webera - należałaby ocena, czy sankcje powinny zostać wdrożone.
Partie europejskie muszą uważać
Na tym nie koniec. Parlament Europejski - w trosce o ochronę danych osobowych - będzie karał partie i fundacje krajów członkowskich za nadużywanie ich w kampaniach wyborczych. - Szczególnie po skandalu wokół Facebooka i Cambridge Analytica dotyczącego ochrony danych, obywatele są bardziej świadomi wykorzystywania danych osobowych. Rozporządzenie to stanowi ważny krok na drodze ku przywróceniu zaufania obywateli do UE i ogólnie do demokratycznego uczestnictwa - ocenił sprawozdawca dyrektywy, Reiner Wieland.
- Nie sądzę, by którakolwiek partia czy fundacja zaryzykowała niewłaściwe wykorzystanie danych osobowych obywateli europejskich dla własnego zysku. Jednak naszym obowiązkiem jest wzmocnienie procedur dotyczących naruszeń i sankcji, aby wysłać bardzo jasny sygnał do tych nielicznych osób lub ugrupowań, które mogłyby odczuwać pokusę złamania zasad gry - stwierdziła współsprawozdawczyni, Mercedes Bresso.
Parlament Europejski zatwierdził nowe przepisy karania partii i fundacji w krajach członkowskich UE 13 marca. Wybory będą monitorować organy nadzorcze ds. ochrony danych. O ewentualnej karze za złamanie przepisów o ochronie danych decydować ma Urząd ds. Europejskich Partii Politycznych i Europejskich Fundacji Politycznych.
GW
Inne tematy w dziale Polityka