Dotychczasowy premier Izraela i przywódca prawicowego Likudu Banjamin Netanjahu. Fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN
Dotychczasowy premier Izraela i przywódca prawicowego Likudu Banjamin Netanjahu. Fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN

Wybory w Izraelu. Netanjahu chce „silnego, syjonistycznego rządu”

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 84

Dotychczasowy premier i przywódca prawicowego Likudu Benjamin Netanjahu zapowiedział w nocy z wtorku na środę sformowanie „silnego, syjonistycznego rządu”, bez udziału przedstawicieli ludności arabskiej. Jego główny rywal, centrysta Benny Gantz, opowiedział się za rządem jedności. 

Netanjahu - jak zauważyli komentatorzy - nie ogłosił swojego zwycięstwa, ani nie przyznał się do porażki. Powiedział jedynie, że będzie oczekiwać ogłoszenia oficjalnych wyników wtorkowych wyborów. 

Netanjahu obiecał przed wyborami, że jeśli wygra ogłosi aneksję Doliny Jordanu, która jest częścią Zachodniego Brzegu Jordanu, czyli terenów palestyńskich administrowanych przez Izrael. Powtórzył także obietnicę formalnego włączenia żydowskich osiedli na okupowanym Zachodnim Brzegu do terytorium Izraela. Według ekspertów przekreśliłoby to wszelkie nadzieje na niepodległe państwo palestyńskie na terytorium, które Izrael zajął podczas wojny izraelsko-arabskiej w 1967 roku.

Przemawiając do niewielkiej grupy zwolenników w Tel Awiwie, Netanjahu podkreślił jednak, że nie pozwoli na sformowanie nowego rządu z udziałem reprezentantów ludności arabskiej. 

– W najbliższych dniach rozpoczniemy negocjacje z wieloma partnerami na temat utworzenia silnego syjonistycznego rządu. Nie będzie i nie może być to jednak rząd uzależniony od poparcia arabskich, antysyjonistycznych partii, które nie uznają istnienia Izraela jako państwa żydowskiego i demokratycznego – powiedział Netanjahu. 

Agencja Associated Press przypomina, że podczas kampanii przed wyborami Netanjahu wielokrotnie kwestionował lojalność arabskich obywateli Izraela. 

Natomiast przywódca centrolewicowej koalicji Niebiesko-Białych, były szef sztabu generalnego izraelskich sił zbrojnych Benny Gantz, opowiedział się w środę nad ranem za utworzeniem „rządu jedności”. 

– Będziemy dążyć do sformowania szerokiego rządu jedności, który będzie wyrażał wolę narodu...Rozpoczniemy negocjacje i będę rozmawiać ze wszystkimi – oświadczył Gantz na wiecu swoich zwolenników w Tel Awiwie, najważniejszym ekonomicznym ośrodku kraju. 

W odróżnieniu od Netanjahu, Gantz kładł nacisk na pojednanie i porozumienie. – Tego wieczoru rozpocznie się dzieło naprawy społeczeństwa izraelskiego. Przed nami są jedność i pojednanie – podkreślił. 

Przywódca Niebiesko-Białych Benny Gantz
Przywódca centrolewicowej koalicji Niebiesko-Białych, były szef sztabu generalnego izraelskich sił zbrojnych Benny Gantz. Fot. PAP/EPA/ATEF SAFADI

Według ostatnich, zrewidowanych, sondaży exit polls Likud otrzyma od 30 do 32-33 miejsc a Niebiesko-Biali od 32 do 34 w 120-osobowym Knesecie. 

Wszystko wskazuje więc na to, że ani Niebiesko-Biali ani Likud nie będą w stanie stworzyć rządu nie wchodząc w koalicję z partią Nasz Dom Izrael (Israel Beiteinu) Awigdora Liebermana, reprezentującą poglądy imigrantów z byłego ZSRR. Według sondaży exit poll ugrupowanie to ma szanse na 8-10 miejsc w Knesecie. 

Projekcje wskazują, że Likud może liczyć na poparcie ok. 55 członków nowego Knesetu aby stworzyć prawicowy koalicyjny rząd a Niebiesko-Biali na nie więcej niż 59 w staraniach o sformowanie rządu centrowo-lewicowego (wymagana większość to 61 głosów). W tej sytuacji partia Liebermana odegra rolę „języczka u wagi”. 

Lieberman już wcześniej zaapelował o powołanie rządu jedności narodowej, w którego skład wchodziłaby jego partia oraz Likud i koalicja Niebiesko-Białych.

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka