Wielkie protesty w Katalonii. Fot. PAP/EPA
Wielkie protesty w Katalonii. Fot. PAP/EPA

Strajk generalny w Katalonii. Zamieszki na ulicach, zamknięta Sagrada Familia

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 78

W nocy z czwartku na piątek doszło do masowych protestów central związkowych w Barcelonie. W efekcie doszło do paraliżu miasta - zablokowano drogi, zawieszono połączenia kolejowe. W obawie przed strajkiem generalnym zamknięto bazylikę Sagrada Familia.

Separatyści w Katalonii domagają się wypuszczenia na wolność 9 aktywistów niepodległościowych, skazanych w poniedziałek przez Sąd Najwyższy w Madrycie. Zostali osądzeni na kary od 9 do 13 lat więzienia za uczestnictwo w nielegalnym referendum niepodległościowym w Hiszpanii z 1 października 2017 r. Hiszpański rząd liczy na wykonanie wyroku, który grozi separatystom. Premier Pedro Sanchez ocenił po ogłoszeniu decyzji sędziów, że orzeczenie Sądu Najwyższego "zostanie w pełni wykonane".

Strajk rozpoczął się po północy w piątek i ma potrwać dobę. Organizatorami są centrale związkowe o charakterze separatystycznym: CSC i IAC. Już w pierwszych godzinach protestujący oblegali trasy szybkiego ruchu i autostrady, łączące Katalonię z Francją i Andorą. Na 40 drogach krajowych postawili blokady i inne rzeczy uniemożliwiające przejazd. Część barykad została podpalona.

Protest generalny najbardziej odczuwają kierowcy w Barcelonie, Leridzie, Reus, Geronie i Tarragonie. W tym ostatnim mieście związkowcy rozpoczęli marsz protestacyjny i skierowali się do centrum. Zablokowali również drogę do portu w Tarragonie. Dotychczas kilkadziesiąt osób ucierpiało po starciach z policjantami. 

W obawie przed krwawymi zamieszkami zamknięto bazylikę Sagrada Familia, większość szkół i uczelni wyższych. Działalność zawiesiła chwilowo fabryka Seata w Martorell w obawie przed niebezpieczeństwem dla zdrowia pracowników. Paraliż dotyczy kolei - podróżni nie mogli wyjechać rano, ponieważ nie przyjechało kilkadziesiąt pociągów. Wstępne szacunki przewidują dostępność zaledwie 30 proc. połączeń kolejowych i linii metra w Barcelonie. 

Utrudnienia panują na lotnisku El Prat - największym w Katalonii. W piątek rano odwołano 55 połączeń lotniczych, a największe straty poniesie hiszpańska linia Vueling. W nocnym strajku na ulicach regionu wzięło udział ponad 22 tys. protestujących. Na szczęście funkcjonuje bez przeszkód służba zdrowia. Pracownicy w tym sektorze zapowiadali przyłączenie się do strajku generalnego. 

Z powodu napiętej sytuacji w Barcelonie, przełożono ligowy mecz "Dumy Katalonii" z Realem Madryt. Hiszpański klasyk miał odbyć się zgodnie z planem w sobotę 26 października. Tamtejsza federacja piłkarska nie ustaliła jeszcze daty spotkania. Prawdopodobnie największe drużyny na świecie zagrają w grudniu. Działacze Realu i Barcelony muszą zasiąść do rozmów i omówić optymalny termin meczu. 

- Wielokrotnie deklarowałem, że jestem przeciwny stosowaniu przemocy. Nigdy nie mówiłem o tym w sposób dwuznaczny - powiedział były premier Katolonii Carles Puigdemont. To jego współpracownicy nawoływali do referendum niepodległościowego, a obecnie grozi im kara więzienia od 9 do 13 lat. Za Puidgemontem władze Hiszpanii wystawiły list gończy, ale separatysta nie zgadza się na ekstradycję do Madrytu. Polityk wierzy w wymiar sprawiedliwości w Belgii, gdzie zamierza pozostać. Zadeklarował pełne zaufanie do belgijskich sądów. 

Na początku października 2017 roku w referendum oddano głosy ok. 2,26 mln osób, z których 90 proc. opowiedziało się za niepodległością tego regionu. Zgodnie z przyjętym we wrześniu 2017 przez kataloński parlament Aktem Przejściowym, który został uznany za nielegalny przez hiszpański Trybunał Konstytucyjny, samodzielne ogłoszenie niepodległości przez Katalonię miało nastąpić w ciągu 48 godzin od ogłoszenia wyników. Premier Hiszpanii Mariano Rajoy rozwiązał w 2017 r. kataloński parlament i odwołał rząd Katalonii.

Czytaj więcej: Zamieszki w Barcelonie. Ponad 80 rannych w starciach separatystów z policją


GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka