Artur Zawisza, fot. x-news
Artur Zawisza, fot. x-news

Rano potrącił rowerzystkę, wieczorem znów jechał bez prawa jazdy. Zawisza stracił samochód

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 161

Artur Zawisza został po raz kolejny przyłapany za kierownicą bez prawa jazdy. Wczoraj rano potrącił rowerzystkę, późnym wieczorem został zatrzymany przez policję do kontroli. W obu przypadkach jechał bez uprawnień do kierowania, bo zostały mu odebrane.

Jak podaje radio RMF FM, polityk prawicy został zatrzymany do kontroli w Warszawie na ul. Chełmskiej około godz. 22.00. Kiedy okazało się, że nie posiada dokumentów, funkcjonariusze uniemożliwili mu kontynuowanie jazdy - odebrali kluczyki od mercedesa, a pojazd został odholowany na policyjny parking.

Tego samego dnia rano ok. 7.00 spowodował wypadek na Mokotowie, Zawisza skręcał z ul. Beethovena w Sobieskiego. Potrącona kobieta z obrażeniami trafiła do szpitala. Ma złamany bark, zmiażdżone kolano, czeka ją operacja. To pracownica BBN.

Zobacz: Znany polityk potrącił rowerzystkę. Prowadził mimo zakazu

- To wydarzenie drogowe, jakich setki. Bardzo mi przykro, że brałem w nim udział. Obyło się bez żadnych nadzwyczajnych okoliczności. Nie sposób rozstrzygnąć, kto zawinił. To trzeba poddać analizie. Ja nie jestem w stanie tego skomentować, bo całą sytuacją byłem zaskoczony - tłumaczył Artur Zawisza.

Polityk potem na Facebooku dodał, że jechał samochodem "w stanie wyższej konieczności jako jedyny żywiciel rodziny".

- Sygnał o wypadku naszej pracownicy dostałem natychmiast, według informacji ze szpitala na Szaserów zagrożenia dla życia nie ma, ale jest poważne zagrożenie dla zdrowia – powiedział szef BBN Paweł Soloch. - Zdziwiło mnie lekkie potraktowanie wypadku przez pana Zawiszę, który opisał go w tweetach jako wypadek jeden z wielu – dodał.

Artur Zawisza w 2016 r. w Starej Hucie (Lubelskie) został zatrzymany przez patrol policji. Prowadził wówczas auto będąc pod wpływem alkoholu, za co odebrano mu prawo jazdy. Jednocześnie sąd wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów, który wygasł z końcem lipca tego roku.

Polityk wciąż nie ma prawa jazdy, a prowadzenie auta po cofnięciu uprawnień do kierowania jest przestępstwem określonym w art. 180a kodeksu karnego. Mówi on, że "kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub w strefie ruchu, prowadzi pojazd mechaniczny, nie stosując się do decyzji właściwego organu o cofnięciu uprawnienia do kierowania pojazdami, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

- Biorąc pod uwagę moją dotychczasową służbę, pierwszy raz spotykam się z sytuacją, kiedy to tego samego dnia zatrzymywany jest kierujący, który najpierw bierze udział w zdarzeniu drogowym i czynności prowadzone są w kierunku spowodowania wypadku drogowego, a potem jeszcze tego samego dnia, porusza się pojazdem, pomimo tego, że nadal nie posiada uprawnień do jego kierowania - skomentował rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.

- Nieszczęścia chodzą parami. Odstawiałem samochód do garażu (...) Wczoraj był niefortunny ciąg wydarzeń, którego żałuję - przyznał Zawisza, którego cytuje RMF FM. W sobotę rano skomentował na Twitterze to zdarzenie:


Artur Zawisza w 2001 r. dostał się do Sejmu startując z listy Prawa i Sprawiedliwości. W 2007 roku odszedł z PiS i przeszedł do Prawicy Rzeczpospolitej. Startował potem do Sejmu z list Ligi Polskiej Rodzin, jednak nie uzyskał mandatu posła. W 2012 roku współtworzył Ruch Narodowy, z którego odszedł po kilku latach. W 2018 roku współtworzył z Markiem Jakubiakiem Federację dla Rzeczpospolitej.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości