Artur Zawisza został po raz kolejny przyłapany za kierownicą bez prawa jazdy. Wczoraj rano potrącił rowerzystkę, późnym wieczorem został zatrzymany przez policję do kontroli. W obu przypadkach jechał bez uprawnień do kierowania, bo zostały mu odebrane.
Jak podaje radio RMF FM, polityk prawicy został zatrzymany do kontroli w Warszawie na ul. Chełmskiej około godz. 22.00. Kiedy okazało się, że nie posiada dokumentów, funkcjonariusze uniemożliwili mu kontynuowanie jazdy - odebrali kluczyki od mercedesa, a pojazd został odholowany na policyjny parking.
Tego samego dnia rano ok. 7.00 spowodował wypadek na Mokotowie, Zawisza skręcał z ul. Beethovena w Sobieskiego. Potrącona kobieta z obrażeniami trafiła do szpitala. Ma złamany bark, zmiażdżone kolano, czeka ją operacja. To pracownica BBN.
Zobacz: Znany polityk potrącił rowerzystkę. Prowadził mimo zakazu
- To wydarzenie drogowe, jakich setki. Bardzo mi przykro, że brałem w nim udział. Obyło się bez żadnych nadzwyczajnych okoliczności. Nie sposób rozstrzygnąć, kto zawinił. To trzeba poddać analizie. Ja nie jestem w stanie tego skomentować, bo całą sytuacją byłem zaskoczony - tłumaczył Artur Zawisza.
Polityk potem na Facebooku dodał, że jechał samochodem "w stanie wyższej konieczności jako jedyny żywiciel rodziny".
- Sygnał o wypadku naszej pracownicy dostałem natychmiast, według informacji ze szpitala na Szaserów zagrożenia dla życia nie ma, ale jest poważne zagrożenie dla zdrowia – powiedział szef BBN Paweł Soloch. - Zdziwiło mnie lekkie potraktowanie wypadku przez pana Zawiszę, który opisał go w tweetach jako wypadek jeden z wielu – dodał.
Artur Zawisza w 2016 r. w Starej Hucie (Lubelskie) został zatrzymany przez patrol policji. Prowadził wówczas auto będąc pod wpływem alkoholu, za co odebrano mu prawo jazdy. Jednocześnie sąd wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów, który wygasł z końcem lipca tego roku.
Polityk wciąż nie ma prawa jazdy, a prowadzenie auta po cofnięciu uprawnień do kierowania jest przestępstwem określonym w art. 180a kodeksu karnego. Mówi on, że "kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub w strefie ruchu, prowadzi pojazd mechaniczny, nie stosując się do decyzji właściwego organu o cofnięciu uprawnienia do kierowania pojazdami, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
- Biorąc pod uwagę moją dotychczasową służbę, pierwszy raz spotykam się z sytuacją, kiedy to tego samego dnia zatrzymywany jest kierujący, który najpierw bierze udział w zdarzeniu drogowym i czynności prowadzone są w kierunku spowodowania wypadku drogowego, a potem jeszcze tego samego dnia, porusza się pojazdem, pomimo tego, że nadal nie posiada uprawnień do jego kierowania - skomentował rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
- Nieszczęścia chodzą parami. Odstawiałem samochód do garażu (...) Wczoraj był niefortunny ciąg wydarzeń, którego żałuję - przyznał Zawisza, którego cytuje RMF FM. W sobotę rano skomentował na Twitterze to zdarzenie:
Artur Zawisza w 2001 r. dostał się do Sejmu startując z listy Prawa i Sprawiedliwości. W 2007 roku odszedł z PiS i przeszedł do Prawicy Rzeczpospolitej. Startował potem do Sejmu z list Ligi Polskiej Rodzin, jednak nie uzyskał mandatu posła. W 2012 roku współtworzył Ruch Narodowy, z którego odszedł po kilku latach. W 2018 roku współtworzył z Markiem Jakubiakiem Federację dla Rzeczpospolitej.
ja