Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221
419
BLOG

Zachęta do aktywności seksualnej dzieci

Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221 Polityka Obserwuj notkę 18

   "Ten specyfik powinien być powszechnie dostępny bez recepty dla wszystkich zainteresowanych od 15. roku życia" - ogłosił wszem wobec na wczorajszej, 24.01.2023,  Konferencji prasowej Donald Tusk. Tym specyfikiem jest tzw. "pigułka dzień po". W dalszej części konferencji dowiadujemy się, że  według Donalda Tuska ten specyfik jest lekiem.  Więc jako lek będzie sprzedawany w aptekach dzieciom już piętnastoletnim. Dla młodszych będzie niedostępny - humanitarnie informuje Premier z "brzemieniem polskości na swoich barkach". Jakby nie wiedział, że te młodsze dziewczynki, poniżej piętnastego roku życia, są często przyjaciółkami starszych koleżanek, więc nie będzie problemu z uzyskaniem i dla nich "pigułki dzień po". Po koleżeńsku, a może i za drobnym wynagrodzeniem, czy inną skromną przysługę - dlaczego nie? Nie śmiem się domyślać, jakiego rodzaju mogą to być przysługi. Raczej nie będą budujące.

   Z pewnością będzie to jednak (gdyby ustawa uzyskała większość w Sejmie) pierwszy stopień do nielegalnych i degenerujących społeczność uczniowską procederów "handlowych". Pierwszy stopień, ale nie ostatni. Następne pojawią się nieuchronnie, bo taka jest kolej rzeczy, gdy złu uchyli się drzwi na oścież. Tylko że wtedy to zjawisko będzie trzeba nazwać inaczej, na tyle wulgarnie, że nie śmiem tutaj tego napisać. Nie chcę - nie tylko z nieśmiałości, lecz z przekonania, że rządowy projekt tej ustawy zostanie odrzucony już przy pierwszym czytaniu. Z przekonaniem? - napisałem tak i natychmiast poczułem dyskomfort psychiczny - powinienem napisać, ze chcę w to wierzyć. A to zupełnie co innego. Poeta z wczesnego baroku przypomina nam dziś zawsze aktualną prawdę: "Miłość szczęśliwość, ale bojowanie byt nasz odwieczny" i dodaje: "cóż jednak pocznę w tak straszliwym boju/ wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?" Uczmy się od naszych. mędrców, poetów, filozofów. Sęp-Szarzyński nie miał wątpliwości, że życie jest bojowaniem, jest walką. Którą toczymy sami ze sobą, ale także ze złem wokół nas. Trudno jednak o racje i zdrowy rozsądek , gdy starcie dobra ze złem  przybiera formę ostateczną, a w grę wchodzi szczęśliwe życie najmłodszych i bezbronnych. I że liczba ofiar tej ustawy, gdyby weszła w życie, będzie wstrząsająca. I że tymi ofiarami będą przede wszystkim dzieci.      

   Jest w tym projekcie ustawy o "awaryjnej antykoncepcji" (określenie Premiera) jeszcze coś bardziej wstrząsającego. Otóż, jeżeli pojawia się w nim określenie "lek", to również nieuchronnie pojawić się musi u każdego zainteresowanego tą ustawą skojarzenie z chorobą. Jeżeli lek, to leczy, ale z czego leczy, z czego uzdrawia? Oto jest pytanie! Rzeczywiście na miarę "być albo nie być". Odpowiedź jest tak prosta, jak "prosta jest konstrukcja ustawy" (określenie Tuska) - leczy z poczęcia dziecka, człowieka, którego chroni przecież "od poczęcia do naturalnej śmierci" Konstytucja. Więc poczęcie dziecka, ciąża i poród mają być jedną wielką chorobą i to tak ciężką, że trzeba pigułką chronić przed nią kobiety?! A nawet dziewczynki, które dopiero do kobiecości dorastają?! Ale to jeszcze nie koniec zła, które niesie ta ustawa - jej projekt  jednoznacznie legalizuje uprawianie seksu przez dzieci. W projekcie ustawy milczy się o męskiej stronie tego dziecięcego współżycia - nieważne, kim on jest, chłopcem, czy już dorosłym mężczyzną. A jednak jeżeli to jest ktoś znacznie starszy od piętnastolatki, to co z pedofilią? Nie ma jej? Współżycie dwudziestolatka z piętnastolatką nie jest już przestępstwem? No proszę, jak to łatwo ukryć w w małej poprawce do istniejącej ustawy (bo tym jest w istocie projekt ustawy - poprawką) faktyczną likwidację ciężkiego przestępstwa!

   Ale to jeszcze nie wszystko. Zło czai się także i w tym, że ustawa przez samo swe zaistnienie uznaje publiczną aktywność seksualną  dzieci za fakt naturalny. A że zło jest zazwyczaj wielowarstwowe, więc na tym jeszcze nie koniec. Ta ustawa  uderza też w rodzinę - odbiera rodzicom prawo do wychowywania swoich dzieci. Wykopuje głęboką przepaść między dziećmi a rodzicami. I to w tym okresie, gdy każdy nastolatek i każda nastolatka przeżywają naturalny okres buntu i nieposłuszeństwa. "A dlaczego mi mamo, tato, nie pozwalacie, skoro mam ustawowe prawo do uprawiania miłości" - takie pytania niepełnoletnich nastolatek staną się czymś oczywistym w wielu, bardzo wielu rodzinach.  

   Wierzę jednak, że tak się nie stanie. Natomiast dyskusja nad tym projektem ustawy w Sejmie odsłoni nam prawdę o  posłach, senatorach i o kondycji moralnej naszej klasy politycznej. O której to kondycji mamy już i tak niezbyt wysokie mniemanie.  I to jest jedyna zaleta tego projektu. Parlamentarzyści sami zadecydują, czy warci są szacunku. Bo gdyby się okazało, że nie są warci, to mamy tylko jedno wyjście - przenieść życie polityczne poza Parlament, tworzyć nowe elity, poważnie odmłodzone i z wartościami godnymi naszej łacińskiej cywilizacji.  






Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i bardzo wiele zawdzięczam Rodzicom i Rodzeństwu. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty prze te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka