Nasz niezastąpiony Prezydent (za Seawolfem: oby żył wiecznie), słynący ze znajomości ortografii inaczej, w ostatnich dniach jest mocno aktywny w przestrzeni publicznej. A to w dniu rocznicy agresji ZSRR na Polskę w dniu 17 września opowiadał nam o wszystkim co się z tym faktem wiązało, nie wspominając o powodzie ani jego autorze. A to uspokoił wyborców, że nie muszą się martwić o to na kogo głosują, bo i tak to on podejmie decyzję za wyborców w ramach szerzenia demokracji! Tymi słowy „Uważam, że nie należy być mądrzejszym od demokracji i zapowiadać już dzisiaj, co stanie się po wyborach. Zobaczymy, jaki będzie ich wynik. Prezydent ma swoje uprawnienia zapisane w konstytucji i ma swobodę decydowania, ale także ponosi odpowiedzialność za każdą decyzję. Pragnę przypomnieć, że zaskutecznymstworzeniem w Polsce rządu powinna stać większość w parlamencie, a zatem powierzając misję jego tworzenia będę się kierował zarówno wynikiem wyborczym, jak i posiadaniem realnejzdolnościkoalicyjnej" - oświadczył prezydent.”.
Czy grozi nam zatem wybór autorski Pana Prezydenta, na przykład na podstawie sondaży dotyczących zdolności koalicyjnej poszczególnych partii oraz ich deklaracji przedwyborczych? I od razu wybierze jedyne słuszne z jego punktu widzenia dla Polaków rozwiązanie? Musi niepokoić takie oficjalne stanowisko Komorowskiego, który znany jest z tego, że co i rusz powie coś wcześniej, niż należy.
Zasadą demokracji jest powierzanie misji tworzenia rządu przez prezydenta szefowi zwycięskiej partii. Dopiero kiedy próby stworzenia rządu się nie powiodą – szuka innych rozwiązań. *
A może to dyskretny sygnał do partii nieprzychylnych PiSowi – niech sobie wygrają i tak samodzielnie nie będą rządzić więc się nie martwcie, ja was ustawię?
Może jestem zbyt surowa, a pan Prezydent po prostu chlapnął (podobnie jak kiedyś słynnym „albo, prezydent będzie gdzieś leciał..”). Faktem jest, że chlapnął i to może zaniepokoić wyborców. Szczególnie jeśli posłucha się gorącej obrony wypowiedzi prezydenta przez Donalda Tuska. Który dzisiaj w TVP długi i dość mętnie tłumaczył sens wypowiedzi.
Przy okazji protestów związanych z umieszczeniem wytrycha w regulacjach prawnych dotyczących dostępu do informacji dla obywateli wiele środowisk oprotestowało wersję przygotowaną przez PO w licznych negatywnych opiniach wysłanych do Komorowskiego.
Na próżno. Komorowski powiedział, że nie będzie korzystał z tych opinii- wszak nie potrzebuje podpowiedzi z cyklu „wujek, dobra rada”.
I można by się było nawet cieszyć, ze prezydent jest taki samodzielny. Gdyby nie wiele wydarzeń z przeszłości, które raczej nie wskazują na to, aby wiedzy i intencjom pana prezydenta zaufać.( Na doradców tez chyba nie ma co liczyć: wielu z nich korzeniami sięga w epokę, o której chcielibyśmy zapomnieć.)Przypomnę spotkania z agenturalnymi Lichockim i Tobiasem z powodu oczywistego zainteresowania Pana Komorowskiego zapisami na swój temat w aneksie do raportu z likwidacji WSI, .(O których poinformował
służby kompromitująco za późno). Przypomnę zakwestionowane hrabiostwo i utajone skutecznie przed wyborcami poglądy i miejsce pracy Teścia(UB), którego wpływ na swoje życie ograniczył do współautorstwa własnej pracy magisterskiej.
Komorowski tą ustawę zatem podpisze. A do TK wyśle do oceny, ale nie pod względem zgodności merytorycznej, (co kwestionują wnoszący o odrzucenie tej ustawy), a zgodności nad jej procedowaniem.
Wiedza Pana Komorowskiego, od czasu gdy jako historyk z wykształcenia obwieścił Konstytucję 3 Maja jako drugą w Europie musi budzić niepokój (prawdomówność też nie jest jego mocną cechą- vide zeznania w sprawie afery marszałkowej).
Pan prezydent ma wszelkie cechy myśliwego, który jest od zawsze. Czyli jest zdolny do zabicia jedną kulą lwa, gazeli i kobry w trawie. Ale niestety wykazuje także objawy z następującej dykteryjki:Przechwala się trzech myśliwych. Pierwszy z nich: - Ja to byłem w Afryce i polowałem na lwy!
Drugi: - A ja to byłem na Alasce i polowałem na łosie!
Na to ostatni: - hmm, panowie a ja byłem w Norwegii...
- A fiordy ty widziałeś?
- Fiordy!? Panowie, fiordy to mi z ręki jadły.
P.S. Ciekawe co opowie w Niemczech , na otwieranej dzisiaj wystawie 1000 lat Polska Niemcy. Za co przeprosi Niemców? Może za wóz Drzymały?
*Główną rolę w tym procesie odgrywa prezydent i Sejm. Inicjatywa wychodzi od prezydenta, który wskazuje kandydata na premiera. Desygnowany na prezesa Rady Ministrów, na wniosek prezydenta powołuje w ciągu 14 dni cały rząd. Przedstawia także Sejmowi program działania swojego rządu w tzw. exposé oraz zwraca się do izby niższej parlamentu o udzielenie mu i jego rządowi wotum zaufania.
Wotum zaufania jest uchwalane przez Sejm bezwzględną większością głosów. Jeśli Rada Ministrów otrzyma wotum zaufania wówczas rozpoczyna rządy. Jeśli wotum zaufania nie zostanie uchwalone, w ciągu 14 dni, tym razem Sejm musi wskazać kandydata na premiera. Nowy premier wygłasza w Sejmie exposé oraz zwraca się z prośbą o uchwalenie wotum zaufania dla swojego rządu. Kolejny raz są dwie możliwości.
W przypadku uchwalenia wotum zaufania, rząd rozpoczyna działalność, jeśli jednak do tego nie dojdzie, rząd nie powstaje, a inicjatywa ponowny raz powraca do prezydenta. Prezydent wskazuje kandydata na premiera. Ten powołuje rząd i występuje w Sejmie, przedstawiając program działania Rady Ministrów. Sejm musi mu udzielić wotum zaufania większością zwykłą. W przypadku, gdy do tego nie dojdzie, czyli nowy rząd nie uzyska poparcia Sejmu, prezydent rozwiązuje parlament i skraca kadencję Sejmu, zarządzając nowe wybory parlamentarne.
http://fakty.interia.pl/raport/wybory-parlamentarne-2011/news/prezydent-wazny-wynik-wyborczy-ale-i-zdolnosc-koalicyjna,1697595,7387
Inne tematy w dziale Polityka