„Po paru godzinach przesłuchania, prokurator zaproponował kawę. Żeby rozładować atmosferę, powiedziałem: A może by tak koniaczek, panie prokuratorze?”
No i się napili. Pan Deresz pomógł rosyjskiemu prokuratorowi rozluźnić się w czasie procedury rozpoznawania zwłok ofiar smoleńskich. Ot, taka rosyjska dusza kazała Dereszowi walnąć po koniaczku przy okazji szukania zwłok swojej żony. Trudna, niewdzięczna robota...Prokurator pewnie młody i niedoświadczony, to się musiał przejąć. Deresz prokuratorem też się przejął i wspomógł.
Może to nie do wiary, ale dziś w TVN24 pan Deresz taką anegdotę opowiedział i wtedy poczułem, jaki to ciepły i wrażliwy człowiek.
Swój chłop, po prostu.
Inne tematy w dziale Polityka