Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
1925
BLOG

Polacy w Polsce i Niemczech przed II w.ś. czyli ile nas ubyło?

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

 

Postanowiłem jednak popełnić krótką notkę na ten temat bo przegląd informacji dostępnych bez ruszania się z fotela bardzo mnie zafrapował.

Z kilku powodów – po pierwsze dokładna informacja statystyczna nt. strat ludzkich zarówno Polaków jak i obywateli narodowości polskiej poza Polską oraz obywateli II RP w latach, powiedzmy, 1937 – 1956 jest nieobecna. Stosunkowo łatwo uzyskać ogólnikowe, mało dokładne i mało wiarygodne (w świetle dostępnych danych statystycznych) informacje o stratach w latach 1939 – 1945. Jak mantrę powtarzamy „sześć milionów ludzi, w tym trzy miliony Polaków i trzy miliony Żydów”. Otóż jest to, już na pierwszy rzut oka – nieprawda. Albo raczej prawda niecała.

Ostatni przed wojną Spis Powszechny był przeprowadzony w II RP w roku 1931, ostatnie oszacowanie liczby ludności (Mały Rocznik Statystyczny 1939) na koniec roku 1938. Więc tutaj już mamy pierwszy problem. Drugim problemem jest fakt, że szacunki przeprowadzane począwszy od roku 1944 do dziś różnią się zasadniczo (niemalże dwukrotnie). Podam kilka przykładów:

Według zestawienia strat opracowanego we wrześniu 1944 r. przez Ministerstwo Prac Kongresowych Rządu RP w Londynie Polska straciła 4 114 000 obywateli, w tym 2 481 000 Żydów.

Dane przedstawione przez komisję pracującą przy Ministerstwie Finansów w latach 1949-1951, która liczbą ofiar śmiertelnych określiła na 5 085 000 osób, w tym 1 706 700 Polaków i 3 378 000 Żydów. Zwraca tu uwagę ponowne rozważanie strat jedynie dwóch grup narodowościowych, z pominięciem pozostałych mniejszości.

W opracowaniach sporządzanych dla Organizacji Narodów Zjednoczonych straty Polaków utrzymano na poziomie ustalonym przez BOW (Biuro Odszkodowań Wojennych) w wysokości 2,6 mln, natomiast straty Żydów polskich obniżono z 3,4 do 3,2 mln, co doprowadziło do obniżenia całkowitych strat ludności Polski z 6 do 5,8 mln.

Powyższe dane zaczerpnąłem z „POLSKA 1939-1945 STRATY OSOBOWE I OFIARY REPRESJI POD DWIEMA OKUPACJAMI” pod redakcją Wojciecha Materskiego i Tomasza Szaroty, IPN 2009.

Do tego dochodzą straty powstałe w wyniku okupacji sowieckiej, które wg S. Ciesielski, W. Materski, A. Paczkowski, Represje sowieckie wobec Polaków i obywateli polskich, Warszawa 2002 wynoszą prawdopodobnie ponad 570 tys. osób (570 378). Osobiście uważam tę liczbę za zaniżoną, ale nie znalazłem innej wiarygodnej publikacji na ten temat.

No ale spojrzałem na publikacje statystyczne i przestało mi się składać.

Otóż w roku 1931 było w Polsce łącznie 31 915 779 osób, w tym deklarujących narodowość polską 21 993 444 osoby. Ponieważ w roku 1938 szacunki liczby ludności wynoszą 34 849 000 osób, co oznacza wzrost o 9,2%., liczba osób narodowości polskie jest prawdopodobnie równa co najmniej 24 mln osób (należy pamiętać, że szacunki z 1938 roku uwzględniają również polską ludność Zaolzia).

Zgodnie ze spisem roku 1946 na terenie Polski znajdowało się 23 635 435 osób, w tym ok. 200 000 o nie ustalonym obywatelstwie. Oznacza to spadek o ponad 11 mln osób, czyli o ponad 30%. Oczywiście, nie można tu mówić o stratach bezpowrotnych, ale należy stwierdzić, że obywateli polskich było mniej o PONAD 11 000 000. Znaczna część z nich to oczywiście Ukraińcy i Białorusini, którzy w 1940 roku „nabyli” obywatelstwo ZSRS – ale nie będę ukrywał, że pobawienie obywatelstwa polskiego, zwłaszcza na rzecz obywatelstwa „najbardziej wolnego kraju na świecie” jest dla mnie stratą wojenna – stratą dla potencjału Polski.

Drugi poziom strat można oszacować porównując liczbę ludności o deklarowanej narodowości polskiej. W 1931 roku było jej 21 993 tys., w roku 1938 wg. moich szacunków co najmniej 24 014 tys. Do tej liczby, O CZYM CZĘSTO ZAPOMINAMY, należy doliczyć mniejszość polską w Niemczech – ok. 1 500 000 tys. Czyli razem ok. 25 500 tys. osób narodowości polskiej.

W 1946 roku zarejestrowano liczbę 20 520 tys. Polaków. Jeśli dodamy do tego 240 tys. żołnierzy PSZ, być może dalsze 70-80 000 ich rodzin oraz ok. 250 tys. Polaków, którzy pozostali na terytorium niemieckim, mamy ogółem 21 100 tys. osób narodowości polskiej. Wychodzi na to, że stan zmniejszył się o 4 400 tys. ludzi. W ramach akcji repatriacyjnej z Zachodu wróciło do Polski 105 tys. żołnierzy PSZ.

W ramach akcji repatriacyjnej („drugiej fali” – pierwsza została w znacznej części ujęta już w spisie z 1946 roku) przesiedlono do Polski 245 502 osoby, co zmniejsza liczbę strat do 4 150 tys. No ale teraz z kolei trzeba ją zwiększyć o liczbę tych, którzy pozostali na Zachodzie – czyli ok. 220 tys., co znowu wraca nas na poziom ok. 4 400 tys. osób.

Ilu z nich zostało zabitych? Prawdopodobnie większość. W ZSRS zostało: na Ukrainie – 360 tys., na Litwie 230 tys., na Białorusi 540 tys. Polaków. Co oznacza, iż straty bezpowrotne wynoszą być może „tylko” 3 050 tys. Polaków (znowu odejmujemy pozostałych na Zachodzie żołnierzy PSZ). To i tak więcej niż wszystkie przytoczone powyżej szacunki. Jednakże straty „materii ludzkiej”, która mogła budować i odbudować Polskę są o wiele większe.

Więc dwie konkluzje:

Nie doszacowujemy strat ludności polskiej i w ogóle strat Polski w II W.Ś (czy też może słuszniej byłoby powiedzieć w II fazie Drugiej Wojny Trzydziestoletniej 1914 – 1945). 

Z uwagi na upływ czasu, dokładny (z dokładnością do dziesiątek tysięcy) szacunek strat jest już niemożliwy.

To niestety kolejny, hańbiący przykład „dziedzictwa” lat 1947 – 1989. O ile mi wiadomo jeszcze tylko jedno „państwo” na świecie nie zadało sobie trudu policzenia swoich strat. Zgodnie z zasadą „людeй у нас много”.

Krzysztof Rogalski

PS. Jeśli ktoś z PT. czytelników rozporządza linkiem lub relewantnymi informacjami źródłowymi uprzejmie proszę o podzielenie się takowymi. O ile nie będzie to łamać, oczywiście, praw autorskich.

 

 

 

 

 

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura