pixabay
pixabay
alamira alamira
1303
BLOG

Budujemy oś Rzym - Warszawa. Spaghetti po bolońsku z pierogami z mięsem. Voila!

alamira alamira Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 62

Niech no kto powie, że nie lubi kuchni włoskiej. Tych past i calzone, tego prosciutto i cotoletta milanese, scampi alla griglia czy carpaccio z bresaoli, caponaty i pesto alla genovese, gnocch di patate i polenty con gorgonzola, minestrone i risotto con asparagi verdi, peperonaty i carciofi alla veneziana, no i na końcu: dolci czyli gelato i tiramisu, zabaione i panettone. O trunkach nie wspomnę. No kto nie lubi? Nie dacie wiary? Polacy nie lubią.

Czytam listy słane w XVI I XVII wieku przez polską młodzież studiującą na uniwersytetach włoskich do swych rodziców. Młodzież polska to może za dużo powiedziane bo to synowie najzamożniejszych, których stać było finansować naukę synów na najlepszych europejskich uniwersytetach do których te włoskie niewątpliwie się zaliczały. To co im tam najbardziej doskwierało to jedzenie. A konkretnie brak mięsa. Bywały przypadki pośpiesznych powrotów w rodzinne strony z tego powodu. Bo kto może żyć jedząc samą trawę? Tak niektórzy pisali.

Mam zaprzyjaźnionego geografa, kolekcjonera starych map, który po wymienieniu dowolnego miasta w Europie poda kilka najbliższych z nim sąsiadujących. Z głowy nie z googla. Ów mężczyzna jest zapamiętałym mięsożercom. Z zup jada tylko flaczki albo gulaszową a na drugie zamawia zawsze dwa dania mięsne. Przeważnie roladę śląską z kluskami i modrą kapustą a potem golonko (niektórzy poprawią na golonkę). Wybrał się razu pewnego do Włoch samochodem z rodzinką. A rodzinka podobna do niego, ciekawa świata ale mięsożerna. Wrócili wcześniej i zarzekali się, że tam więcej nie pojadą. Dla nich spaghetti z sosem bolońskim, pizza z prosciutto czy sałatka cezar to nie są dania mięsne.

Niektórzy pamiętają z peerelu "dania półmięsne". To byłaby dobra definicja mięsnego jedzenia z Włoch. 

I jak tu budować oś Rzym - Warszawa? Dałoby się z wegetarianami a co z pozostałymi? Może pozostali zbudują oś Berlin - Warszawa? Może to dobry pomysł bo ponoć jesteśmy narodem na trwale podzielonym. Tylko czy taki Brudziński - na pierwszy rzut oka mięsożerca - chciałby być w jakiejś osi z Berlinem? A taki Schetyna - z tą szczęką trawożernego - mógłby maszerować na wiecu faszystów w Rzymie i krzyczeć: Bruksela precz! No nie, nie jest to możliwe. Musimy szukać innych rozwiązań.

Gdyby zgromadzić przeciętną rodzinę włoską i polską i dać im zadania kulinarne: ugotowania czegoś z zadanych składników, to co otrzymalibyśmy? Dajemy im do dyspozycji kawałek mięsa wieprzowego lub wołowego, oliwę, cebulę, mąkę, wodę, sól i pieprz i tyle. No może jeszcze Włochom pomidory, bo bez pomidorów zbuntują się i nic nie ugotują. Otóż rodzina polska przygotuje pierogi z mięsem a rodzina włoska spaghetti z sosem bolońskim. Taki mamy punkt zaczepienia czy z tego da się zbudować oś Rzym - Warszawa?

Nie wiem, ale od czegoś trzeba zacząć. 

Włosi mają trzy książki, które odegrały rolę w jednoczeniu i budowaniu poczucia bycia jednym narodem. To "Pinokio" Collodiego, "Serce" de Amicisa i "La scienza in cucina e l'arte di mangiar bene" (Włoska sztuka dobrego gotowania) Artusiego. Czy my moglibyśmy strącić kogoś z trójcy: Mickiewicz, Słowacki, Krasiński i wprowadzić tam na przykład Ćwierciakiewiczową? No chyba was pogięło.

Za tydzień zajrzymy do książki Pellegrino Artusiego z zamiarem budowania osi Rzym - Warszawa. Dla równowagi moglibyśmy zadać naszym przyjaciołom z Półwyspu Apenińskiego zadanie postudiowania, któregoś z naszej romantycznej trójcy, ale lepiej dać sobie na wstrzymanie. Mało kto ich rozumie u nas, więc lepiej nie burzyć zarysowujących się sojuszy. Lub dostać w cztery litery od włoskiego buta. 


 

alamira
O mnie alamira

Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości