Mamy jesień, mamy wysyp grzybów. I mamy stawy hodowlane...
Dzisiaj na obiad karp z grzybkami.
Przygotowanie posiłku jest proste. Najpierw ryba. Wędkarze mają problem, bo mogą łowić i mogą niczego nie złowić, a czas leci... Kto nie jest wędkarzem, może wybrać się do sklepu i tam wybrać coś dla siebie. A wybór nie jest mały. Proponuję karpia - ale tu może być każda ryba.
Karpia możemy kupić całego, patroszonego albo też oczyszczonego z ości i gotowego do wrzucenia na patelnię. O ile karp cały kosztuje jakieś pieniądze, karp patroszony jest trochę droższy, to już karp przygotowany do wstawienia na patelnię i bez ości kosztuje już tyle, co dwa karpie całe. Jednak każda z tych ofert ma swoje wady i swoje zalety.
Ja wybrałem togo gotowego do postawienia na patelnię, czyszczonego z ości. Zdecydowałem się dlatego, że wystarczył mi tylko jeden płat, starczył na cztery porcje. A dzięki temu, że był bez ości - ułatwiło to postawienie go na patelni.
Niestety - mimo wygodnej postaci - rybę trzeba staranie oskrobać z łuski. Skórę trzeba pocierać mocno ostrym nożem tak długo, aż przestanie wydzielać się z niej śluz. Dopiero taka skóra daje się zjeść bez problemów.
Posolone płaty pozostawić można na jakiś czas po uprzednim posoleniu. Potem - albo z panierowaniem, albo bez - smażymy na patelni. Po usmażeniu odstawiamy do odsączenia tłuszczu.
Dodatkiem do tego karpia może być grzybek smażony. Podobnie, jak na ryby - tak i na grzyby można wybrać się do lasu lub ograniczyć do zakupu w sklepie. Wybór także nie jest mały - są sklepy z dużym wyborem, są sklepy z jednym lub góra z dwoma rodzajami grzybów. Ja wybrałem dzisiaj podgrzybki - ładne, duże kapelusze i niewielkie nóżki warte były uwagi. Na porcję obiadową wystarcza 5-6 większych grzybków.
Grzyby oglądamy pod kątem czystości i jeżeli wynik jest pozytywny - możemy pociąć kapelusz na dwie-trzy części, podobnie też można pociąć i nóżkę. Na patelni, lepiej na głębszej patelni, rozgrzewamy tłuszcz. Najlepsze byłoby masło, ale można też i na oleju. Dodajemy rozdrobnioną cebulkę - jedną lub dwie, zależnie od upodobania i gdy zaczyna szklić się, dorzucamy przygotowanego grzybka.
Proces smażenia nie jest trudny. Można nie dodawać soli, odpowiednio dodać oleju, można też dodać niewielką ilość wywaru. Ja dodałem kilka łyżek wywaru po ugotowaniu kalafiora. Gdy grzyby były już odpowiednio miękkie, dodałem dobrą szklankę wina, jeszcze z lat osiemdziesiątych minionego wieku, chyba z róży. No cóż, kiedyś robiłem wina i zostało jeszcze kilka butelek. Mają już sporo, bo ponad 30 lat.
Po odparowaniu szklanki wina na patelni z grzybkami dodałem kilka łyżek gęstej śmietany. Powstała cudownie puszysta mieszanka grzybów...
Świadomie dzisiaj zrezygnowałem z dodatku ziemniaków. Zastąpił je ugotowany kalafior.
Prawdę mówiąc, porcja ryby, grzybków i kalafiora była smaczna i sycąca. Smażoną rybę z grzybami poprzedziła pyszna zupa warzywna. Bogata w warzywa i przyprawy, z niewielkim dodatkiem drobno krojonej polędwiczki, wcześniej macerowanej solą, była doskonałym przygotowaniem żołądka na kolejne danie...
Inne tematy w dziale Polityka