Alexander Degrejt Alexander Degrejt
6209
BLOG

Wiara smoleńska czyli jestem frajerem podwójnym

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 353

Nie wierzę w smoleński zamach. Zwyczajnie, nie wierzę i już. Nie wierzę też w to, że katastrofa, która przyniosła śmierć prawie setce Polaków była przypadkowa, że nikt nie maczał w niej palców. W ogóle nie wierzę w nic co dotyczy wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, a to z tej prostej przyczyny, że nie jest to kwestia wiary a dowodów i faktów. Na dzień dzisiejszy wiem tylko, że tragedia miała miejsce, że ludzie lecący z Prezydentem Kaczyńskim uczcić bohaterów zamordowanych przez sowietów w Katyniu leżą w grobach – niektórzy nawet we własnych – i wiem, że organa zobowiązane do powiedzenia mi co się wtedy stało robią ze mnie konkursowego idiotę tłumacząc się pancerną brzozą, pijaństwem generała Błasika, naciskami „głównego pasażera” i tysiącem innych bzdur, w które też nie wierzę. Chcę dowodów, nie wiary, chcę wiedzieć co się stało w Smoleńsku i kto jest za to odpowiedzialny. I gie mnie obchodzą stosunki z Rosją, śmiejący się Tusk czy zadowolony z siebie Putin. Chcę wiedzieć, chcę znać fakty i nazwiska.

A'propos faktów. Kapitan Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej przekazał dziś Informacyjnej Agencji Radiowej wieść radosną, że Rosjanie przekazali stronie polskiej kolejną partię dokumentów w ramach pomocy prawnej. Są wśród nich między innymi kluczowe dla śledztwa zapisy rozmów wieży kontrolnej z załogami podchodzących do lądowania samolotów, protokoły przesłuchań świadków (w tym policjantów, lekarzy, strażaków i innych przedstawicieli służb pracujących na miejscu tragedii) oraz ekspertyza techniczno – kryminalistyczna urządzenia do łączności satelitarnej, która znajdowała się na wyposażeniu rozbitego tupolewa. Rychło wczas. Po trzech i pól z górą latach jakie upłynęły od tragedii Ruskie przekazują nam materiały, bez których całe śledztwo można o kant tyłka potłuc. I jeszcze każą nam wierzyć (znowu ta wiara, czy ja czytając o katastrofie i śmierci Prezydenta i towarzyszących mu ludzi muszę stale mieć religijne doznania?) w uczciwość naszych wschodnich „przyjaciół”, w to, że materiały są rzetelne i że nikt przy nich nie majstrował. Dobre sobie.

Wierzę w Boga, Kościół Powszechny, świętych obcowanie i tak dalej. To jest moja wiara i ona mi wystarczy. Nie potrzebuję nowej religii z kapłanami pokroju Laska, Millera, Anodiny czy Macierewicza, oni nie mają być dla mnie prorokami, przewodnikami duchowymi, oni mają mi powiedzieć krótko i węzłowato: samolot z Prezydentem na pokładzie rozbił się bo to, to i to, ten człowiek popełnił błąd, ten podłożył bombę a tamten nie zareagował odpowiednio i wcisnął załodze kit. Tylko tyle i nic więcej. Tymczasem wszyscy, począwszy od dziennikarzy a skończywszy na wysokich rangą politykach, dyplomatach i wojskowych raczą mnie pseudobiblijnymi opowieściami bawiąc się w jasełka nad zwłokami ofiar. W dodatku robią to wszystko za moje pieniądze, wyszarpane mi przemocą przez państwo w charakterze podatków przez co wychodzę na frajera podwójnego – raz, że pozwalam się okłamywać, dwa, że za te kłamstwa płacę z własnej kieszeni. Mam dość, wysiadam. Taplajcie się dalej we własnym bagienku a ja sobie spokojnie zapalę znicz za tych, którzy zginęli i nie mogą się doczekać prawdy o własnej śmierci.

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (353)

Inne tematy w dziale Polityka