Kolejne zamieszanie wokół Anny Grodzkiej. Tym razem posłanka Pawłowicz postanowiła "powiedzieć co myśli" o najbardziej kontrowersyjnej osobie w Sejmie, co było zupełnie niepotrzebne i wiadomo jak musiało się skończyć. No więc kolejna awantura, a będzie jeszcze większa jak Ruch Palikota zgłosi Grodzką na marszałka. Nie piszę tej notki by specjalnie ganić Pawłowicz, ani też by podważać kwalifikacje Anny Grodzkiej do sprawowania prestiżowej (bo nie niezbędnej) funkcji w państwie. To że posłowie lubią zajmować się samymi sobą doskonale wiemy. Jednak słowem wstępu muszę nawiązać do wypowiedzi bądź co bądź pani z tytułem profesorskim, gdyż nie chodzi tu o jakieś poglądy na tematy z zakresu psychologii czy biologii, a o zwykłą przyzwoitość. To za kogo Krystyna Pawłowicz uważa Annę Grodzką jest bez znaczenia, każdy człowiek posiada jednak przyrodzoną godność i tutaj posłance Pawłowicz zabrakło wyczucia. Anna Grodzka, kim by dla krewkiej posłanki PiS nie była, ma swoją wrażliwość, a uwagi na temat wyglądu tego czy innego człowieka, to najbardziej żenujący poziom grubiaństwa do jakiego można się zniżyć. I nie chodzi tu wcale o to, że Anna Grodzka uważa siebie za osobę transseksualną, z czym Pawłowicz najwyraźniej ma jakiś problem. Przecież Grodzka mogłaby być genetycznie 100% kobietą i to z takim wyglądem, bo ludzie wyglądają po prostu różnie, czasem mają niewłaściwe proporcje hormonalne i proszę wybaczyć że pisze takie banały, ale nie da się tego inaczej ująć. Zatem czepianie się fizyczności uważam nie na miejscu, w każdym zresztą wypadku o ile osoba nie chce zostać modelem czy modelką, choć i tu ramy są bardzo szerokie. Krystyna Pawłowicz powinna więc Annę Grodzką po ludzku przeprosić. Dobra, miało być o tym tylko trochę, bo dalsza część jest moim zdaniem o wiele ważniejsza. Lewica tu przestaje czytać. Miłego dnia.
Na niepotrzebne słowa Krystyny Pawłowicz zareagowali "naukowcy z całej Polski", ściślej rzecz biorąc grupa kilkudziesięciu pracowników różnych uczelni. Po pierwsze, rad byłbym, by zacne nazwiska posiadające tytuły doktorskie i profesorskie zajmowały się NAUKĄ, zamiast wdawać się w spory polityczne. Ale jest jeszcze gorzej. W liście otwartym do posłanki PiS, mądre głowy piszą "W świetle standardów naukowych niegodziwością jest podważanie identyfikacji płciowej osób transseksualnych". Nie brzmi to profesjonalnie, raczej emocjonalnie i nacechowane jest ideologicznym zacietrzewieniem, podobnie jak fragment "Homofobia i transfobia to współczesna wersja przedwojennego polskiego antysemityzmu. Dziś żaden szanujący się uniwersytet nie dopuściłby, by jego profesor wypowiadał jawnie antysemickie, oszczercze tyrady. Mamy nadzieję, że już niedługo tak będzie z homofobią i transfobią.". W głowę zachodzę, jak ludzie z tytułami naukowymi mogli napisać coś takiego. Dla mnie to szokujące i niezrozumiałe. Znów muszę być ordynarnie banalny, bowiem inaczej się nie da, ale od kiedy porównujemy przynależność etniczną z upodobaniami seksualnymi? Niech mi to jakiś profesur wytłumaczy, wszak ja tego nie łapię, a na takiej płaszczyźnie na jakiej oni rozpięli siatkę anty dyskryminacyjną, bo ktoś się samoidentyfikuje, to ja się nie poruszam. Proszę wybaczyć, taki już ze mnie wsteczniacki tradycjonalista. Co będzie następnym krokiem? Boję się nawet pomyśleć, ale Japończycy znają chyba odpowiedź. Umysł człowieka jest niezbadany, to w dalszym ciągu kopalnia zagadek. Naukowcy z całego świata głowią się nad zawiłością rozumowania homo sapiens i do jednoznacznych wniosków dojść nie mogą. Ktoś chce jednak drogę na skróty, poprzez samoidentyfikację. Ale to już zdaje się nie jest nauka. To po prostu zwycięstwo ideologii tolerancji nad chłodną logiką i bezlitosną biologią. Gdyby ci wszyscy doktorzy i profesorowie napisali taki list bez wykorzystania tytułów, jako osoby zaangażowane społecznie, zrozumiałbym. W innym wypadku, proszę wybaczyć. Okropność, żenada, którą chyba najlepiej opisuje ten fragment listu "Nie wzywamy prof. Pawłowicz do opamiętania. Nie wierzymy w cuda.". Widać wyrok na panią profesor już zapadł, choć tego typu osobiste uwagi nie licują z tytułami doktorskimi szanownego grona. Wstyd panowie i panie. Wielki wstyd na poziomie akademickim.
Inne tematy w dziale Polityka