Alex_Disease Alex_Disease
2241
BLOG

Ruchy w Ruchu, czyli o granicach politycznego cynizmu

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 27

Janusz Palikot w bardzo krótkim czasie zrobił oszałamiającą karierę polityczną i  z nadwornego błazna Donalda Tuska przekształcił się w lidera trzeciego ugrupowania w Sejmie. Nie chcę jednak pisać o drodze Palikota na polityczne salony, chciałbym skupić uwagę na innym aspekcie. Otóż poseł Palikot nigdy lewicowcem nie był, ba, poglądy miał zdecydowanie konserwatywne i pewnie w dużej mierze wciąż takie ma, w przeciwieństwie do kompletnie bezideowych karierowiczów z SLD.  Poraża mnie jednak, do jakiego stopnia posunął się u Palikota polityczny cynizm. I w związku z tym, zastanawia mnie czy mam się go zacząć bać, czy traktować jego kretyńskie deklaracje jako część gry politycznej w walce o lewicowy elektorat.

Bo wydaje mi się, że Janusz Palikot, jest w stanie dla własnej kariery parlamentarnej, wbrew własnym (autentycznym) poglądom, wprowadzać w Polsce absurdalne przepisy, jak na przykład samookreślanie płci po 16 roku życia. Posłowie RP z pełną powagą oznajmiają, że obecnie płeć ustalana jest "na podstawie pobieżnej oceny wyglądu narządów płciowych niemowlęcia" lub na skutek "genetycznego badania płci". To zdaniem posłów Ruchu nie wystarczy. Potrzeba bowiem wiedzy na temat tożsamości płciowej danej osoby, a o tym ma zadecydować sama osoba po ukończeniu odpowiedniego wieku.  Oczywiście w ślad za taką regulacją, pójdzie sądzenie ludzi dla których facet z przyprawionymi cyckami to jedynie facet z cyckami, nie zaś kobieta. Bo przecież ku temu ten absurd zmierza.

Sojusz Lewicy Demokratycznej nigdy nie był autentyczną lewicą, może dlatego kariery nie zrobił tam Robert Biedroń czy Krzysztof Bęgowski znany obecnie jako Anna Grodzka. SLD jako partia karierowiczów ustępujących pola pragmatykom kiedy trzeba było brać odpowiedzialność za podejmowanie ważnych dla kraju decyzji, przez 8 lat swoich rządów, nie wprowadziła żadnego typowo lewicowego postulatu. Więc nie było "legalizacji" związków homo, rozdziału państwa od Kościoła (nawet krzyża w sali sejmowej Miller nie tknął, choć do tego nie potrzeba było ustawy), refundacji in vitro, liberalizacji ustawy antyaborcyjnej i niczego, o co postulują ideowi lewicowcy. Poza kwestią rozdziału państwa od Kościoła, pozostałe punkty to niepotrzebne bicie piany mające albo znikomy wpływ na rzeczywistość, albo po prostu będące szkodliwym działaniem.

Palikot  wyczuł, że tu może stawiać się w kontrze do SLD, bo "oni już byli" i oni nic lewicowego nie wprowadzali. Łatwo jest zatem być jedyną "prawdziwie lewicową" formacją w przeciwieństwie do zmanierowanych aparatczyków PZPR i karierowiczów, którzy w każdej chwili mogą się obrazić nie dostając jedynki na liście i prysnąć do PO od razu na ministerialny stołek (vide najbardziej odrażający moim zdaniem karierowicz w obecnej kadencji sejmu poseł Arłukowicz). Polityczny cynizm ma swoją cenę, Palikot jednak nie zna słów takich jak "wstyd", "zażenowanie", a nad osobą Anny Grodzkiej w tym kontekście też bym się nie użalał, bowiem szczerze wątpię by Palikot był tutaj jedynym cynikiem. Dla mnie wygląda to jak zwykła gra polityczna dwóch cyników, chcących manipulować opinią publiczną. Co nie ukrywam już im się po części udało, bo "ta Grodzka taka biedna". Brawo, godne podziwu jak wykształceni ludzie pokroju Janiny Jankowskiej dali się na to nabrać. Piękna gierka zawodowego psychologa i czołowego sejmowego skandalisty. Anna Grodzka i Janusz Palikot przekroczyli właśnie kolejne granice politycznego cynizmu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka