Alex_Disease Alex_Disease
2189
BLOG

Ustawieni po wsze czasy. Słowo o współczesnych politykach.

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 49

Patrząc na dzisiejszą nomenklaturę łatwo odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego politycy chcą za wszelką cenę utrzymania systemowego status quo. Mówię tu o politykach tzw mainstreamu, ale nie w rozumieniu pisowskim tylko sensu stricto. Mainstream to główny nurt, w głównym nurcie polityki mieści się również PiS i to nie  z powodu, iż partia Kaczyńskiego jest drugą co do wielkości reprezentacją w parlamencie. PiS akceptuje obecny model państwa, system który stawia na maksymalizację wpływów do budżetu w celach redystrybucyjnych. Nie chcę koncentrować się jednak na samym PiSie, to nie ma być zresztą krytyka politycznych spektakli jakie urządzają sobie wszystkie duże partie na koszt podatnika, chciałem powiedzieć parę słów o systemie i myśleniu dominującym wśród większości wyborców.

Dzisiejsi politycy wiedzą czego oczekuje od nich przeciętny obywatel. A oczekuje on państwa opiekuńczego w różnych stadiach zaawansowania. Od skrajnie lewicowej wizji niańki przy najprostszych czynnościach, do neoliberalnego modelu, którego celem jest trwanie przy korycie kasty próżniaków, w zamian za ochłapy wolności rzucone motłochowi. Opis skrajnie lewackiego modelu sobie odpuszczę, bo takich ludzi w naszym kraju jest na tyle mało że ich roszczenia nie mają większego impaktu na politykę. Ale przy drugiej opcji się zatrzymam, gdyż tutaj tresura uczyniła z wyborcy tak wiernego sługę, że nie tylko przymknie on oczy na nienormalnie wysokie wydatki z budżetu, ale zaakceptuje każde "ulepszenie" polegające na stworzeniu nowej instytucji mającej konsekwentnie żerować na kieszeni podatnika.

Przecięty wyborca nauczony jest, że każdy urzędnik państwowy wykonuje jakąś pracę w pełni uzasadnioną systemowo, bowiem nic nie poradzisz, taki to system, a każdy kto chce go zmieniać to utopista, fantasta, w najlepszym razie liberalny dogmatyk. Współcześni ekonomiści też nie pomagają w zrozumieniu mechanizmów rynku uparcie twierdząc, że krzywa Laffera się w praktyce nie sprawdza, choć jeśli takie stwierdzenie z ich ust nie jest zwykłym kłamstwem musi być poparte złym założeniem, czyli że celem zdrowego państwa jest maksymalizacja wpływów do budżetu.

Tymczasem maksymalizacja wpływów do budżetu, wbrew temu co niemal wszyscy politycy mówią, nie powinna być założeniem polityki państwa. Oczywiście, znalezienie takiego optymalnego punktu, byłoby marzeniem każdego etatysty, ale ten nie tylko nie wierzy w liberalizm ale i boi się najdrobniejszego ryzyka, bo to podsuwa mu obawy, że nie będzie w stanie pokryć wydatków jakie zaplanował. Tego typu myślenie powoduje, iż politycy cisną podatnika na wszelkie możliwe sposoby,  zamiast pójść w drugą stronę.

Ktoś powie, no dobrze, ale co złego w wyższych wpływach do budżetu, poza tym że klasa próżniacza uszczknie coś z tego dla siebie? Wyższe wpływy do budżetu to więcej pieniędzy na wydatki społeczne. No właśnie w tym tkwi sedno problemu. Wyższe wpływy do budżetu zawsze charakteryzują się większymi wydatkami, niezależnie od tego, jakie są owe potrzeby społeczne. Ma to podłoże czysto polityczne, natomiast w takim układzie, większą utopią jest maksymalizacja zysków przy podnoszeniu podatków, niż to co proponują liberałowie-dogmatycy.

Wyobraźcie sobie, że mamy nadwyżkę budżetową, co przy pewnych okolicznościach byłoby możliwe. Rychło pojawi się polityk chcący roztrwonić te pieniądze, bowiem prawa demokracji są takie, że wygrywa ten co więcej obieca i będzie w tym dostatecznie przekonywujący. Gdybyśmy mieli takową nadwyżkę i jakikolwiek rząd wyszedłby do ludzi chwaląc się swoimi wynikami, zaraz pojawiliby się demagodzy, zarzucający rządowi iż ten pominął pewne grupy społeczne, albo że zasiłki są za niskie. Pieniądze marnują się w budżecie, a samotne matki klepią biedę. Cokolwiek byle tylko wdrapać się do władzy i zasłynąć z hojności niczym drugi Gierek. A o takich egzemplarzach się pamięta.

Niejednemu marzy się legenda jak ta towarzysza pytającego czy lud pomoże. Gdyż dla tej spasionej nomenklatury oczywistym jest, iż ludzie nie mają szczególnie wysokich wymagań od polityków. Podatnicy akceptują w większości system redystrybucyjny proponowany przez niemal każdą ekipę, straszącą "bezrobociem które może dotknąć każdego" i zapewniają wygodne życie tym, którzy nigdy do normalnej pracy już nie pójdą, bo znaleźli dojną krowę w postaci otumanionego socjalem społeczeństwa. Z jednej strony oburzenie na Jakuba Śpiewaka wykorzystującego pieniądze swojej fundacji w celach prywatnych i wiodącego luksusowe życie na koszt darczyńców, z drugiej pełna aprobata dla polityka, który za pieniądze podatnika robi dokładnie to samo tyle że w białych rękawiczkach i zgodnie z prawem jakie sam ustanowił, by mu się dobrze wiodło. Po wsze czasy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka