Bodaj przedwczoraj europoseł Janusz Wojciechowski podał na S24 informację, że od 2008 roku zarząd LOT wydał na usługi firm doradczych około 74 mln PLN. Jednocześnie w tym samym czasie nasz „narodowy przewoźnik lotniczy” z firmy dochodowej stał się bankrutem ratowanym rządową pomocą w wysokości 400 mln PLN. Z prostych rachunków wynika więc, że za wsparcie w wygenerowaniu każdej złotówki straty zarząd LOT zapłacił światowym gigantom konsultingu po 18 gr. Przyznam się, że nie znam światowego rynku doradztwa w generowaniu strat i nie wiem czy te 18 gr za złotówkę straty to drogo czy tanio.
Oczywiście żartuję, z żadnego doradztwa zarząd LOT nie korzystał. Nie po to zamawia się „analizy rynków” i opracowania „ strategii ekspansji” aby z nich korzystać. Chodzi o cashback. Nie oszukujmy się, przy zleceniach na usługi „doradztwa i konsultingu”, których koszt „wytworzenia” nie przekracza kilku procent ceny, cashback nie może być niższy niż 10%. Co przy obrocie 74 mln PLN czyni co najmniej 7,4 mln PLN cashback-u dla „udzielającego” zlecenie. Jakie prowizje obowiązują w relacjach między „udzielającymi zleceń” a Partią Matką nie wiem. Mam tylko taką nadzieję, że kiedyś się dowiem. Nadzieję swoją opieram na tym, że część „konsultantów” to firmy amerykańskie, a tam akurat „prowizjonerzy” cieszą się szczególnym i skutecznym zainteresowaniem organów ścigania. Ostatnio przekonał się o tym koncern HP.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Polityka
